Kiereś po meczu z ROW Rybnik: Moja drużyna zasłużyła na porażkę
- Uważam, że najlepszy nasz moment, to było wyjście z szatni i gdzieś do pięćdziesiątej czwartej minuty. W tym czasie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, wydawało się, że wyrównamy i złapiemy rytm swojej gry. Niestety nie wykorzystaliśmy ich i gospodarze podwyższyli prowadzenie. Myślę, że od tego czasu nie było mojej drużyny na murawie. Uważam, że GKS Bełchatów zasłużył na porażkę w dzisiejszym meczu – ocenił Kamil Kiereś na konferencji prasowej.
Podopieczni Kamila Kieresia przegrali z Energetykiem 0:2, a gospodarze tym samym zdobyli w ostatnich trzech meczach siedem punktów, grając z drużynami z czołówki. –Przede wszystkim, chciałbym pogratulować tutaj zwycięstwa drużynie gospodarzy. Pokonują na własnym stadionie lidera, podobnie jak w poprzednich spotkaniach zdobywali punkty z drużynami z czołówki. Jak najbardziej optymistycznie można patrzeć na to, że będą mieli szansę się utrzymać się w pierwszej lidze i ja tego im życzę z całego serca – powiedział szkoleniowiec GKS-u Bełchatów.
Goście byli dotychczas niepokonaniu od blisko dziesięciu spotkań, ale właśnie w Rybniku zakończyła się ich dobra passa. – Jeśli chodzi o mój zespół, to na pewno trzeba spojrzeć na to z tej perspektywy, że każda drużyna w czasie rundy ma prawo raz słabo zagrać. Mam nadzieję, że to był dzisiejszy mecz. Myślę, że musimy się skupić na kolejnych kolejkach. Nie będziemy teraz patrzeć i mówić o awansie. Teraz najważniejsze jest najbliższe spotkanie. Nie wybiegamy daleko z tym co będzie za trzy, cztery tygodnie, ale w meczu z Wisłą Płock musimy wyciągnąć z wnioski skupić się na tym, żeby zdobyć trzy punkty – skomentował Kamil Kiereś.
Energetyk dominował przez większość spotkania. GKS swoją szansę mógł upatrywać na początku drugiej połowy, ale Cisse podwyższył prowadzenie rybniczan. – Jeśli chodzi o przebieg spotkania, to myślę, że my graliśmy generalnie słabe zawody. Dużo strat i złych kontaktów z piłką. Rzut karny dla ROW-u, nie był dla moich zawodników ostrzeżeniem. Nasze konto obciąża bramka na 1:0, praktycznie gol do szatni. Uważam, że najlepszy nasz moment, to było wyjście z szatni i gdzieś do 54. minuty. W tym czasie stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, wydawało się, że wyrównamy i złapiemy rytm swojej gry. Niestety nie wykorzystaliśmy ich i gospodarze podwyższyli prowadzenie. Myślę, że od tego czasu nie było mojej drużyny na murawie. Uważam, że GKS Bełchatów zasłużył na porażkę w dzisiejszym meczu – zakończył pierwszy trener gości.