KGHM Zagłębie Lubin - Pogoń Szczecin. Skuteczna pogoń Pogoni w Lubinie (WYNIK, RELACJA, ZDJĘCIA, GALERIA)
Trzy rzuty karne, kontrowersyjna decyzja VAR-u i aż pięć bramek. KGHM Zagłębie Lubin przegrało z Pogonią Szczecin 2:3 w pierwszej kolejce grupy mistrzowskiej LOTTO Ekstraklasy. Bramki dla Zagłębia zdobywali Damjan Bohar i Filip Starzyński, a dla Pogoni trafiali Zvonimir Kozulj, Adam Buksa i Kamil Drygas.
fot. FOT. Piotr Krzyżanowski
Zagłębie Lubin w Wielką Sobotę podejmowało Pogoń Szczecin w pierwszym meczu tych drużyn w grupie mistrzowskiej LOTTO Ekstraklasy. Choć w awizowanych składach gości brakowało Jakuba Bartkowskiego i Sebastiana Walukiewicza, to ostatecznie obaj znaleźli się w wyjściowej jedenastce. W bramce zabrakło za to Łukasza Załuski, którego zastąpił 21-letni Jakub Bursztyn.
Do składu gospodarzy powrócił Bartosz Slisz, który ostatnio pauzował za kartki. Z Pogonią z tego samego powodu nie mógł zagrać za to lider defensywy - Lubomir Guldan. Jego miejsce zajął Damian Oko.
W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na Stadionie Zagłębia nie mieli prawa do narzekań. "Miedziowi" już w 6 min wyszli na prowadzenie - złą interwencję niedoświadczonego Bursztyna (odbił piłkę na środek pola karnego), wykorzystał Damjan Bohar. Reprezentant Słowenii płaskim strzałem umieścił piłkę w siatce.
Pięć minut później było już 1:1. Tym razem kompletnie niezrozumiałe zachowanie Bohara, który... dośrodkował piłkę tuż przed własne pole karne, wykorzystał Zvonimir Kozulj. Bośniak precyzyjnym uderzeniem w dolny róg zza pola karnego pokonał Konrada Forenca, który miał te futbolówkę na rękawicy i wydaje się, że mógł zrobić nieco więcej.
Wychowanek Zagłębia w pełni zrehabilitował się już pięć minut później. Patryk Tuszyński we własnym polu karnym sfaulował Sebastiana Kowalczyka i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Kamil Drygas, lecz Forenc wyczuł jego intencje i zatrzymał ten strzał.
Czego nie zrobiła Pogoń, chwilę później zrobiło Zagłębie. W 20 min Hubert Matynia wyciął w szesnastce "Portowców" szarżującego Bartłomieja Pawłowskiego i futbolówkę na "wapnie" ustawił Filip Starzyński. Popularny Figo uderzył mocno i precyzyjnie, nie dając Bursztynowi szans.
To nie był koniec strzelania w pierwszych 45 min. W 27 min Bartosz Kopacz walcząc o piłkę uderzył łokciem w twarz Kowalczyka. Początkowo gwizdek sędziego Artura Aluszyka, dla którego był to dopiero drugi mecz na poziomie ekstraklasy, milczał, ale po konsultacji z wozem VAR i obejrzeniu powtórki trzeci raz wskazał na 11 metr. Tym razem piłkę wziął Adam Buksa i choć Forenc wyczuł jego intencje, to futbolówka zatrzepotała w sieci. Z decyzją o tym rzucie karnym nie mógł pogodzić się Kopacz.
- Wsadziłem rękę przed zawodnika gości i wybiłem piłkę głową. Moim zdaniem wygrałem ten pojedynek. Mało tego - wcześniej, to Kowalczyk mnie odepchnął i moim zdaniem był faul na mnie, no ale sędziowie podjęli decyzję taką, a nie inną i nie ma co do tego wracać. Mamy swój pomysł na to spotkanie i nie złożymy broni - zapewniał w przerwie.
Druga połowa także stała na niezłym poziomie i dużej intensywności. Żadna ze stron nie zamierzała zadowalać się jednym punktem, lecz optyczną przewagę mieli przyjezdni. W 77 min udokumentowali je za sprawą pięknej bramki z dystansu Drygasa, który w ten sposób odkupił winy za zmarnowanie karnego.
Miejscowi próbowali odpowiedzieć za sprawą Starzyńskiego i Pawłowskiego, ale ich próby spełzły na niczym i trzy punkty pojechały do Szczecina. Można powiedzieć, ze była to skuteczna pogoń tamtejszej Pogoni, która odwróciła losy tej rywalizacji.