Kędziora: Sprawiłem Pilarzowi prezent urodzinowy
- Miałem świetną sytuację, aby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść, ale się nie udało. Zremisowaliśmy i jest to przykre - mówi Wojciech Kędziora, piłkarz Piasta Gliwice.
Kiedy w 89. minucie gry pojawiał się Pan na boisku, na tablicy widniał wynik 1:0 dla Piasta. Kiedy schodził Pan z murawy mogło być 2:1 i to za Pana sprawą...
Zgadza się. Miałem świetną sytuację, aby przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść, ale się nie udało. Zremisowaliśmy i jest to przykre.
Wiedział Pan o tym, że Krzysztof Pilarz obchodził dziś urodziny?
Nie wiedziałem, ale widzę, że dałem mu niezły prezent. Tak się zdarza... Taki jest sport. Niestety... Musimy patrzeć na kolejne spotkania i w nich szukać punktów.
Piłkarze Cracovii mówili po tym spotkaniu, że zagrali w drugiej połowie zdecydowanie słabiej, niż w pierwszej połowie. Podziela Pan to zdanie?
Myślę, że Cracovia zgrała słabiej, ale i my zagraliśmy w drugiej połowie zdecydowanie lepiej, niż miało to miejsce w pierwszych 45 minutach gry. Może piłkarze "Pasów" sądzili, że ten mecz sam się wygra? Tomek Podgórski zapewnił nam prowadzenie i myśleliśmy, że dowieziemy to zwycięstwo do końca. Niestety jeden stały fragment gry zdecydował o tym, że tak się nie stało. Później los uśmiechnął się do nas, ale niestety nie udało mi się pokonać Pilarza i tylko zremisowaliśmy ten mecz.
Remis cieszy?
Z perspektywy tego, co działo się na boisku, uważam że jest to sprawiedliwy rezultat. Z drugiej jednak strony, kiedy w 93. minucie gry dostaje się prezent, to trzeba to wykorzystać.
Słabe pierwsze połowy meczu, to problem Piasta Gliwice.
To prawda. Trudno wchodzi nam się ostatnio w spotkania. Być może spowodowane jest to zbyt małą pewnością siebie. Mam nadzieję, że już za niedługo, ta pewność będzie większą i z wiarą w końcowy tryumf będziemy podchodzić do kolejnych spotkań.
Zbliżający się mecz z Zagłębiem Lubin, to będzie dla Pana szczególne spotkanie?
Na pewno. Spędziłem tam fajne trzy lata i z wielką przyjemnością będzie tam wrócić i sięgnąć po jakieś punkty.
Trzy punkty?
Oczywiście.