menu

Kędziora dla Ekstraklasa.net: Z takich prezentów trzeba korzystać

29 października 2012, 17:50 | Sebastian Kuśpik

- Kontaktowa bramka dla Legii tuż przed przerwą pozwoliła im uwierzyć w siebie - powiedział po spotkaniu Wojskowych z Piastem lekko podłamany napastnik gliwickiego zespołu, Wojciech Kędziora, na którego w strefie wywiadów czekaliśmy ponad godzinę.

Wojciech Kędziora strzelił już w tym sezonie 4 gole
Wojciech Kędziora strzelił już w tym sezonie 4 gole
fot. Jakub Kowalski

Długo nie wychodził Pan z szatni. Trzeba było sobie tę porażkę przeanalizować?
Na pewno tak. Z jednej strony trzeba było przemyśleć, z drugiej musiałem zaczekać na kolegów, którzy mieli kontrolę antydopingową. Rzeczywiście, ciężko się dzisiaj przegrywa takie spotkanie. Mogliśmy pokusić się nawet o zwycięstwo, albo osiągnąć chociaż remis. Niestety się nie udało.

"Asysta" Artura Jędrzejczyka była chyba najładniejszym podaniem, jakie wykorzystał Pan w tym sezonie.
Jasne. Z takich prezentów trzeba korzystać. Bardzo się ucieszyłem, że strzeliliśmy te dwa gole i wynik nam się ułożył. W drugiej połowie zabrakło nam gdzieś tej koncentracji i niestety nie mamy żadnego punktu..

Ciężki boje toczył Pan z Inakim Astizem. Przez cały mecz byliście właściwie nieodłączną parą.
Dokładnie tak. Takie były założenia nakreślone przez trenera. Miałem grać bardziej przy Inaki, kręcić się przy nim, a bardziej "wpuszczać" Żewłakowa. Tak to w meczu wyglądało, ale szkoda, że nie przyniosło to efektu w postaci jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

Nie takiego Piasta się spodziewaliśmy, bo po otwartej grze w Poznaniu, gdzie dostaliście 0:4, oczekiwaliśmy bardziej rozważnej i defensywnej gry. Tymczasem zaatakowaliście właściwie od pierwszych minut, czego efektem było dwubramkowe prowadzenie po 35. minutach gry.
Trener nakreślił nam taką taktykę. Mieliśmy grać ofensywnie, minimalnie cofnięci, ale cały czas agresywnie do przodu. Wszystko dobrze się nam spełniało w pierwszej połowie. Kontaktowa bramka dla Legii tuż przed przerwą pozwoliła im uwierzyć w siebie i do końca było bardzo ciężko. Mimo to mogliśmy się pokusić o dobry wynik.

Trener Brosz mocno się na was zdenerwował za tę porażkę? Wygrana z Legią na Łazienkowskiej wiele znaczy i ma swój specyficzny wydźwięk.
Byliśmy bardzo blisko. Trener z pewnością ma nerwy, tak jak cały zespół, ale nie ma do nas większych pretensji. Trzeba po prostu wyciągnąć wnioski i w kolejnych meczach nie dać sobie wyrwać tego zwycięstwa.

Nikt raczej źle o Was mówić nie będzie, bo mimo porażki, zaprezentowaliście się w Warszawie naprawdę nieźle.
Graliśmy dobrze, podobnie jak w poprzedniej kolejce z Widzewem Łódź, ale punktów nie ma. Postaramy się wygrać z Ruchem za wszelką cenę, nawet po brzydkim meczu.

Wiele przed tym spotkaniem mówiło się o tym, że najgroźniejszym zawodnikiem Piasta jest właśnie Wojciech Kędziora. Jak Pan do tego podchodzi?
Strzeliłem czwartego gola w dziewiątej kolejce, ale szkoda, że nie dołożyliśmy do tego punktów. Spokojnie. Jest jeszcze wiele spotkań. Musimy skupić się na najbliższym starciu z Ruchem i powalczyć o pełną pulę.

Legia zawsze kojarzyła się z gorącą atmosferą na trybunach, a tymczasem w ten niedzielny wieczór atmosfera była iście piknikowa.
Nie koncentrowaliśmy się na tym, choć wiedzieliśmy, że na Legii atmosfera zawsze jest dobra. Myślę, że ten piknik był spowodowany po części także dzięki naszej bardzo dobrej grze w pierwszej połowie.

Rozmawiał: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net

Legia Warszawa

LEGIA WARSZAWA - serwis specjalny Ekstraklasa.net