Kazimierz Węgrzyn: Decyzje Probierza są niezrozumiałe
Były piłkarz m.in. Wisły Kraków i Cracovii, ekspert stacji Canal + Kazimierz Węgrzyn ocenia środowe derby Krakowa.
fot. Fot. Andrzej Banaś
- Wynik 1:4 to jak na derby, zwłaszcza rozgrywane na stadionie Cracovii rezultat niespodziewany.
- Tak, niespodziewany. Do 40 minuty to Cracovia miała więcej z gry, dobre stałe fragmenty gry. Ale straciła jednego gola, potem drugiego. To jest jak w boksie, na punkty ktoś może wygrywać i dostać cios, który go zamroczy, drugi „poprawi” i sprawa jest zakończona. A jeszcze dodajmy do tego trzeciego gola, zdobytego przez Wisłę minutę po przerwie. To było wypunktowanie Cracovii z dużą skutecznością.
- W czym Wisła górowała, pomijając skuteczność, bo to jest oczywiste?
- Bardzo dużo dała jej pierwsza bramka zdobyta przez Marcina Wasilewskiego. W ogóle silne osobowości, to jest bardzo ważne w drużynie. Liderzy – Wasilewski, Głowacki, a także ofensywni zawodnicy, którzy zaczęli bardzo dobrze grać - Imaz, Carlitos. Brożek miał dwie asysty. Choć jego forma nie jest idealna. To widać, gdy odpuścił piłkę do Imaza, a będąc w normalnej formie, w życiu by tego nie odpuścił, tylko strzelał.
- Cracovia zagrała katastrofalnie w obronie, zgodzi się Pan?
- Tak, ale czasami takie mecze się zdarzają. Dostaje się dwie „bomby” i nie można się już podnieść, bo nie ma szans. A jak się dostaje trzeciego gola, to wszyscy są zdruzgotani. Mecz się wtedy skończył. Wiedziałem, że nic się już nie wydarzy i tak było.
- Jak się okazała zmiana trenera była być może potrzebna, skoro tak to pozytywnie zadziałało na zespół.
- Nie, po jednym meczu nie można tak powiedzieć. Okoliczności, to jak padały bramki, zadziałały na psychikę jednych, a dobiły drugich. Przy większym szczęściu Wisła mogła jeszcze ze dwa gole strzelić. A skuteczności i tak była duża, przy siedmiu celnych strzałach – cztery bramki.
- Myśli Pan, że Cracovia się podniesie – w poniedziałek ma już mecz w Zabrzu i to z nie byle kim, bo wiceliderem.
- Podnieść się zawsze można, ale nawet jak Cracovia wygra ten ostatni mecz w tym roku, to i tak będzie miała ciężką sytuację, po pracy Michała Probierza spodziewano się więcej, zwłaszcza punktów, a tak, to zima będzie niespokojna, bo punktów będzie mało. Gra Cracovii nie jest taka, by można było ją zapamiętać. Najlepszy mecz tej jesieni Cracovia zagrała na Wiśle, można go stawiać jako wzorzec, do pewnego momentu. Wszystko inne już mniej.
- Wisła zgłosiła aspiracje do europejskich pucharów?
- Wisła ma solidniejszych piłkarzy, to było widać w derbach. Imaza, Carlitosa, który jak się okazało potrafi pięknie uderzyć z rzutu wolnego.
- Co Pan powie o występie Wilka?
- No właśnie, było to niespodziewaną rzeczą, że Michał zmienił bramkarza. Zastanawiam się, co można zyskać takim posunięciem? Można tylko stracić. Przy rzucie wolnym bramkarz Cracovii zawalił. Po to ustawia się mur, by mógł pomóc. A jak golkiper staje na środku bramki, to po co?
- Michał Probierz lubi takie kontrowersyjne decyzje.
- Ale to są decyzje dla mnie niezrozumiałe. Bramkarz to tak jak środkowy obrońca, musi mieć pewność siebie. I co teraz? Kogo wystawi na mecz z Górnikiem? Stawiamy w ważnym meczu na Wilka, czy Sandomierskiego? Ja bym nie ryzykował, może dlatego nie jestem trenerem?
- W Wiśle mocno trzyma się „stara gwardia”.
- Tak doświadczenie jest w cenie, jest rywalizacja, choćby młody Wojtkowski, to wszystko lepiej rokuje na przyszłość niż w Cracovii.
MAGAZYN SPORTOWY24 - Ekspert o losowaniu MŚ: Polska najsłabsza w grupie?
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/d9ef15a6-e471-5b98-be97-6bb492a2e2bd,4014a6a4-fc25-0b85-f800-81200027c25e,embed.html[/wideo_iframe]