menu

Kazimierz Moskal przed meczem w Kielcach: Nie boimy się Korony

6 marca 2020, 13:52 | R. Piotrowski

- Ostatnie zwycięstwo niewiele zmieniło w tabeli, ale nas wzmocniło mentalnie. Każdy mecz jest oczywiście ważny, a te najbliższe będą kluczowe. Nie boimy się ani koronawirusa, ani Korony - powiedział przed poniedziałkowym meczem z Koroną w Kielcach trener ŁKS Kazimierz Moskal.


fot. Trener Kazimierz Moskal

Po środowym zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin pojawiła się iskierka nadziei. Przebudowana zimą drużyna beniaminka, w której trener Kazimierz Moskal nieco inaczej rozłożył akcenty, ale która, co udowodnił ostatni wygrany 3:2 z „Miedziowymi” mecz, zachowała Moskalowe DNA, ma teraz na czym budować swój optymizm.
Jeśli piłkarze ŁKS potrzebowali mitu założycielskiego, czyli czegoś, z czego będą czerpać siłę na rundę wiosenną, to środowy spektakl zdaje się być do tego wdzięcznym „materiałem”.


Co dalej? W poniedziałek ŁKS zmierzy się w Kielcach z przedostatnią w tabeli Koroną (jeśli łodzianie wygrają, wyprzedzą „Złocisto-krwistych”). Przed meczem z ŁKS z pracą pożegnał się tam Mirosław Smyła. Na ławce trenerskiej zastąpił go Maciej Bartoszek.
- Korona ma trzy punkty więcej i też walczy o utrzymanie. Widziałem ich mecz w Krakowie. Tam, pomimo porażki z Wisłą, prezentowali się lepiej od gospodarzy. Oni też chcą kreować, utrzymywać się przy piłce, zdobywać gole. We wspomnianym spotkaniu z Wisłą mieli problemy z finalizacją swych akcji, ale jeśli nic się nie zmieni, w poniedziałek czekać na może bardzo interesujący mecz - chwalił najbliższego rywala trener Kazimierz Moskal.

Ełkaesiacy nadal tracą do „bezpiecznej” trzynastej w tabeli Wisły Kraków dziesięć punktów i szanse na utrzymanie mają jeśli jeszcze nie matematyczne, to na pewno niewielkie. Nie odbierajmy jednak nadziei „Rycerzom Wiosny”. W jesiennych meczach z Legią, Wisłą Płock, Pogonią, Arką i Zagłębiem łodzianie nie zdobyli nawet „oczka”, stracili trzynaście goli i zdobyli pięć. Wiosną w starciach z tymi samymi rywalami strzelili też pięć goli, ale i tylko sześć stracili, co z kolei pozwoliło zdobyć ełkaesiakom sześć punktów (jedynym zespołem, który ograł łodzian w tym roku jest lider ze stolicy).

- W Turcji pracowaliśmy nad defensywą i chyba idzie to w dobrym kierunku, choć w meczu z Zagłębiem trochę tych prostopadłych piłek przeszło za dużo. Jeżeli w Kielcach znów będziemy tak skoncentrowani i zagramy dobrze pod względem taktycznym, Korona będzie miała w poniedziałek duży problem - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Maciej Dąbrowski.

Sześć zdobytych wiosną punktów to niewiele w kontekście wspomnianej sytuacji łodzian w tabeli ekstraklasy i… bardzo dużo, gdy porównać ten wynik z jesienią. Coś więc drgnęło, coś chyba w końcu się ruszyło. W środę, tak jak i w Gdyni, ŁKS po stracie bramki zdołał odpowiedzieć (nad Bałtykiem - golem wyrównującym, w meczu z Zagłębiem aż dwoma, które zapewniły zwycięstwo) i chociaż nie sposób nie zauważyć, że lubinianie pozostawiali ełkaesiakom dużo wolnej przestrzeni przed polem karnym, ełkaesiacy potrafili to wykorzystać.

- Ostatnie zwycięstwo niewiele zmieniło w tabeli, ale nas wzmocniło mentalnie. Każdy mecz jest dla nas ważny, a te najbliższe kluczowe. Nie możemy jeszcze myśleć o tym, co będzie się działo w maju. Każdy punkt się liczy - stwierdził Kazimierz Moskal.

W poniedziałek drużynie pomoże Arkadiusz Malarz. Bramkarz ŁKS na kwadrans przed końcem spotkania z Zagłębiem zderzył się z Tadejem Vidmajerem i przez kilka minut nie podnosił się z murawy. Doświadczony golkiper zdołał dokończyć mecz, ale po ostatnim gwizdku udał się na badania.
- Na szczęście pomeczowe badania nie wykazały żadnych odchyleń od normy – zapewnił Bartosz Król, rzecznik prasowy łódzkiego klubu. Co z pozostałymi? Adrian Klimczak rozchorował się przed meczem z Zagłębiem i od tego czasu nie trenuje z zespołem, natomiast Michał Trąbka, który w piątek trenował jeszcze indywidualnie już w sobotę dołączy do zespołu.

Trener Kazimierz Moskal ma w kim wybierać. Wiosną nie zawodzą m.in. młodzieżowcy. Zdaniem części kibiców najlepszym zawodnikiem meczu z Zagłębiem był 17-letni Adam Ratajczyk, zdobywca jednej z bramek.
- „Rataj” jest bardzo poukładanym zawodnikiem. Udany mecz nic nie zmienił w jego podejściu do treningów. Nie zamierzamy go hamować czy sprowadzać na ziemię, bo ta jego fantazja niesie go do przodu - stwierdził Maciej Dąbrowski. Zawodników, na których potencjalnie trener Kazimierz Moskal może w Kielcach liczyć, jest zatem teraz więcej niż jesienią. Ciekawe, co z tego wyjdzie w poniedziałek.


Polecamy