Kazimierz Moskal: Pozycja Cracovii nie odzwierciedla jej siły
Rozmowa z Kazimierzem Moskalem, byłym piłkarzem i trenerem Wisły Kraków, który w niedzielę, jako szkoleniowiec Pogoni Szczecin, zagra przeciwko Cracovii.
fot. Fot. Wojciech Matusik
- W niedzielę zmierzycie się z Cracovią. Pierwsza kolejka po przerwie była zarówno dla was, jak i dla „Pasów” podobna - zwycięstwa zapewnialiście sobie w końcówkach spotkań. Nie liczył się styl, najważniejsze były trzy punkty.
- Z pewnością. Dla nas mecz z Piastem był niezwykle istotny. Wiemy, jaka jest sytuacja w tabeli. Graliśmy u siebie z niewygodnym rywalem. Zwycięstwo w takich okolicznościach (89 min - przyp. żuk) tym bardziej cieszy.
- Założenie na pierwsze mecze jest takie - by w ogóle myśleć o czołowej ósemce, trzeba dobrze zacząć, bo to daje impuls.
- Determinuje nas liczba spotkań, jakie zostały do końca rundy zasadniczej, jest ich niewiele. Każda strata punktów może być bolesna, dlatego tak ważny jest start. Przy pierwszym nieudanym meczu jest ogromna presja przed kolejnym spotkaniem.
- Był Pan w stu procentach pewny formy zespołu? Sparingi mają swoją specyfikę, liga to zupełnie coś innego.
- Każdy trener przed pierwszym meczem po przerwie ma niepewność, to jest normalne. Ja też. W sparingach wiele nie kombinowaliśmy, jeśli chodzi o nowinki taktyczne, ale po zimie zawsze jest niepewność.
- W przerwie zimowej w Pogoni nastąpiły bardzo małe zmiany kadrowe, ubył Takafumi Akahoshi, a doszedł Mate Cincadze. Nie było kogo wziąć, czy nie było takiej potrzeby, by zmieniać skład zespołu?
- To bardziej złożona sprawa. Od lata mówimy, że nie chcemy robić rewolucji. Jeśli mamy dokonać jakiegoś transferu, to musi to być wzmocnienie. A najważniejsze są finanse, nie możemy sobie pozwolić na szaleństwa, tak jak robiła to Cracovia latem, sprowadzając dwunastu piłkarzy.
- Zimą w „Pasach” wyhamowano z transferami, przyszedł tylko jeden zawodnik - Słowak Jaroslav Mihalik.
- Tak, ale patrząc na kadrę Cracovii to jest w niej wielu zawodników bardzo dobrych, jest teraz szeroka i wyrównana.
- Czy zaskakuje Pana miejsce krakowian w tabeli, fakt, że nie są w pierwszej ósemce?
- Na pewno jest to spore zaskoczenie, potencjał tej drużyny jest dużo wyższy niż lokata, którą zajmuje. Musimy pamiętać o tym, że to jest piłka. Można mieć teoretycznie dobry zespół, a coś tam się nie układa i później są problemy, by straty odrobić. Jestem przekonany, że pozycja Cracovii nie odzwierciedla siły i gry tego zespołu.
- Przez lata związany był Pan z Wisłą jako piłkarz, potem jako trener. Czy mecze z Cracovią mają dla Pana szczególny podtekst?
- Na pewno. Z Cracovią grało się o Herbową Tarczę Krakowa, potem w roli trenera Wisły mecze z „Pasami” były dla mnie wyjątkowe. Teraz nie traktuję tego meczu tak jak derbów.
- Można wysunąć pewną analogię, jeśli chodzi o grę Pogoni i Cracovii - Pan też jest zwolennikiem piłki na „tak”. Chyba macie podobną filozofię trenerską z Jackiem Zielińskim?
- Myślę, że tak. Mówiliśmy o tym już przed pierwszym meczem w Szczecinie, że spotykają się zespoły, które chcą grać do przodu, zdobywać bramki, stwarzać dobre widowiska dla kibiców. Można więc liczyć na dobry mecz, choć czasem różnie wychodzi.
- Pierwszy mecz miał ciekawy przebieg, uratowaliście remis w samej końcówce. Teraz byłby Pan zadowolony z podziału punktów?
- Przed meczem nigdy nie biorę remisu w ciemno. Po pierwszym spotkaniu, patrząc na okoliczności w jakich doprowadziliśmy do wyrównania, trzeba się było cieszyć z punktu. Nie wiadomo co przyniesie najbliższa konfrontacja, na pewno chcemy powalczyć o trzy punkty.
- Trener Zieliński w pierwszym meczu po przerwie zmienił skład w porównaniu do spotkań jesiennych. Zaskoczyło to Pana?
- Zawsze przyglądamy się najbliższemu rywalowi. Bardziej zależy mi jednak na tym, abyśmy to my grali, to co chcemy, niezależnie od składu przeciwnika.
- Jakie są najmocniejsze punkty Cracovii?
- Przede wszystkim to, że jej zawodnicy chcą grać w piłkę i są do tego wykonawcy.
- Trener Zieliński narzeka, że w okresie zimowym Cracovia nie ma gdzie trenować. Jak Pan sobie z tym radzi?
- Też mamy problem z boiskami. To dotyka większość zespołów z ekstraklasy, niewiele ma bowiem dobrą, podgrzewaną płytę treningową. Nad tym trzeba się mocno zastanowić, jeśli rozgrywki wznawia się na początku lutego.