menu

Kazimierz Moskal po meczu z Wisłą Płock: Musimy dorzucić jeszcze coś z przodu

15 lutego 2020, 17:44 | R. Piotrowski

- W defensywie wygląda to już nieźle, ale to nie wystarczy, bo musimy dorzucić coś także z przodu. Remisami daleko nie zajedziemy - powiedział szkoleniowiec ŁKS po zakończonym bezbramkowym remisem meczu z Wisłą Płock.


fot. Trener Kazimierz Moskal [Fot. Grzegorz Gałasiński]

Trener Kazimierz Moskal podkreślał dwa dni przed spotkaniem, że kluczem do sukcesu łodzian w starciu z Wisłą Płock będą konsekwencja i koncentracja. Wydaje się, że zwłaszcza w drugiej połowie żadnego z tych elementów nie brakowało beniaminkowi, ale mecz i tak zakończył się bezbramkowym remisem.
- Zawodnicy włożyli dużo serca w ten mecz, niestety nie przełożyło się to na trzy punkty. Wydaje mi się, że stworzyliśmy sobie zbyt mało sytuacji podbramkowych. W pierwszej połowie, tak jak i w przerwie, było dużo złych emocji. Opanowaliśmy sytuację i w drugiej połowie graliśmy lepiej. Zabrakło bramki - podsumował sobotnie zawody trener Kazimierz Moskal.

Podobnie postawę ełkaesiaków ocenił Łukasz Piątek.
- W pierwszej połowie Wisła miała wiele stałych fragmentów gry. Były groźne, ale zdołaliśmy sobie z nimi poradzić. Po przerwie przejęliśmy inicjatywę. Gdybyśmy lepiej rozwiązali kilka akcji, zapewne udałoby się i tę bramkę zdobyć. Cóż, walczymy dalej – stwierdził doświadczony pomocnik.

Szkoleniowca ŁKS poproszono na pomeczowej konferencji o komentarz w sprawie kontrowersyjnej sytuacji, do której doszło w pierwszej połowie. Zdaje się, że faulowany w polu karnym był Artur Bogusz, ale sędzia nie podyktował jedenastki, co więcej po chwili ukarał żółtą kartką trenera łodzian. – Bez komentarza… szkoda słów – rzucił Kazimierz Moskal.

W sobotę nikt nie był zadowolony, a wśród rozczarowanych znalazł się także trener Wisły.
- Po ostatnim meczu byliśmy bardzo źli. Nie jestem do końca zadowolony także po tym meczu, bo tej sportowej złości starczyło nam w Łodzi tylko na czterdzieści pięć minut. Czego zabrakło? Stworzyliśmy kilka dobrych okazji do zdobycia bramki, szwankowało wykończenie. To, co martwi najbardziej – w pewnym momencie oddajemy pole przeciwnikowi. Postaram się to zmienić – powiedział po meczu trener gości Radosław Sobolewski.


Polecamy