Kasperczyk po meczu z Zawiszą: Uwierzyliśmy w siebie i mogliśmy nawet wygrać
Po zakończonym remisem 2:2 meczu pomiędzy Zawiszą Bydgoszcz a Sandecją Nowy Sącz zdecydowanie więcej powodów do uśmiechu miał trener gości, Robert Kasperczyk, który był dumny z postawy swojego zespołu. Nie oznacza to, że Mariusz Rumak nie widzi dla swojej drużyny perspektyw i nie patrzy w przyszłość z optymizmem.
Robert Kasperczyk (trener Sandecji Nowy Sącz): Mogę pogratulować swoim zawodnikom gry, szczególnie w drugiej połowie. Mieliśmy słabsze momenty mniej więcej od 21. minuty pierwszej części gry i to była Sandecja, której nie chciałbym oglądać. Tak było może do początku drugiej połowy, a potem ta gra zaczęła się układać – byliśmy tak zdeterminowani i wkurzeni na te bramki, które straciliśmy, że cały czas pachniało jakimś remisem, chociaż przez to mogliśmy się nadziać na jakąś kontrę. Uwierzyliśmy w siebie tak, że po zdobyciu bramki wyrównującej nie chcieliśmy się cofać, tylko strzelić trzecią. Nie udało się, ale uważam że remis był zasłużony. Gratuluję chłopakom, rzadko wyróżniam kogoś indywidualnie, ale dziś mogę to zrobić z pełną dozą satysfakcji – chciałem podkreślić bardzo dobrą grę w obronie Dawida Szufryna, kapitana zespołu, przeciął dziś bardzo dużo kontrataków, wybił wiele piłek, które szły na napastników. Potrafił się pozbierać po błędzie, zagrał dziś kapitalnie. Bramka samobójcza została mu jak najbardziej wybaczona.
Co do kontuzji Łukasza Radlińskiego (bramkarz Sandecji na własną prośbę opuścił murawę w pierwszej połowie – przyp. red.), kłucie w przyczepie mięśnia czworogłowego było powodem zmiany, stwierdziliśmy, że nie chcemy ryzykować głębszego urazu. Mamy dwóch klasowych jak na 1. Ligę bramkarzy i baliśmy się, że gdyby Łukasz został dłużej, mogłoby być gorzej. Wejście Marka Kozioła oceniam jako bardzo dobre.