4 liga podkarpacka. Karpaty Krosno rozbiły Igloopol Dębica na własnym obiekcie. Trzy gole padły po rzutach karnych
Przez dłuższy czas nikt nie zarzuci piłkarzom Karpat, że egzekwowanie rzutów karnych nie jest ich mocną stroną. Po „pudle” Sylwestra Sikorskiego w poprzedniej kolejce, tym razem krośnianie zaimponowali precyzją w tym elemencie gry.
fot. Tomasz Jefimow
Karpaty Krosno - Igloopol Dębica 4:0 (3:0)
Bramki: 1:0 Knap 10-karny, 2:0 Groborz 28-karny, 3:0 Stasz 41-karny, 4:0 Wojtasik 63.
Karpaty: Krawczyk 6 – Sz. Śliwiński 7 (69 Półchłopek), Burka 7, Gierlasiński 7 – Stasz 7 (64 Kasperkowicz), Groborz ż 7, Knap 8, Król 7 (66 Brożyna), Wojtasik 10 (72 Kowalski), Sikorski 7 (73 Czelny) – Fundakowski 6 (59 Sęp 6). Trener Dariusz Jęczkowski.
Igloopol: Psioda 5 – Ligęzka 4, Socha 5, Wanat 5, Stefanik ż 4 – Janus 4, Machnik 4 (46 P. Pyskaty 4), Kitrys 4 (46 Valdes 4), Mrozowski 4, Stańczyk 5 (90 Mazur) – Rokita 4 (83 Kopala). Trener Bartosz Zołotar.
Sędziował Damian Kublas 7 (Jarosław). Mecz bez udziału publiczności.
Jedenastki dyktowane za faule na Bartłomieju Wojtasiku (dwukrotnie) oraz Sikorskim gospodarze pewnie zamieniali na gole, ustanawiając chyba rekord wykorzystanych karnych w jednej połowie. Najwięcej kontrowersji wzbudził pierwszy, ponieważ goście sygnalizowali wypadnięcie piłki poza boisko w momencie przewinienia, ale sędzia podjął jednoznaczną decyzję. Dwa pozostałe już bezdyskusyjne.
Mecz ten mógł przejść do historii jako dodatkowa ciekawostka, a mianowicie gol zdobyty strzałem z własnej połowy boiska. Konkretnie przez Grzegorza Gierlasińskiego, wybijającego piłkę z okolic własnego pola karnego na tyle skutecznie, że bramkarz Igloopolu musiał egzekwować futbolówkę na poprzeczkę. Kolejne okazje miejscowych, to uderzenie Marka Fundakowskiego w słupek, czy zmarnowanie sytuacji sam na sam z bramkarzem przez Karola Knapa. Podkreślić należy w tym spotkaniu doskonałą postawę Wojtasika, który jednocześnie wypracował dwie szanse Karpat, a na koniec przypieczętował zwycięstwo gospodarzy, wbiegając z piłką w pole karne i kierując piłę do siatki.
Igloopol mógł odmienić losy meczu jedynie w początkowych jego fragmentach. Wówczas to, głównie przy stałych fragmentach, pod pole karne Karpat wbiegali obrońcy: Damian Socha i Sebastian Wanat. Ten pierwszy bliski był dojścia do piłki tuż przed bramką Mateusza Krawczyka po wrzutce z rzutu wolnego, a drugi minimalnie chybił głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Słowem stałe fragmenty gry były atutem dębickiej ekipy. Na więcej miejscowi nie pozwolili.
OPINIA TRENERA
Dariusz Jęczkowski (trener Karpat):
Rzut karny, to ważny element gry, a jak ważny, to przekonaliśmy się w potyczce z Igloopolem. Nie sztuka bowiem do niego doprowadzić, ale sztuka go wykorzystać. Tego właśnie zabrakło nam w poprzedniej kolejce, przez co straciliśmy komplet punktów. Teraz nie typowałem osobiście wykonawców, lecz bazowałem na ustaleniach przedmeczowych. Wyznaczonych do wykonywania karnych było 3 zawodników i piłkę ustawiał ten, który czuł się najbardziej pewny. Okazało się na szczęście dla nas, że wszyscy byli pewni. Graliśmy dzisiaj przeciwko drużynie tak samo młodej, jak my. Mimo wszystko wykazaliśmy się trochę większym doświadczeniem. Choć łatwo nie było, bo kilka zmian w ustawieniu poczyniliśmy i z obawami patrzyliśmy na efekty. Roszady były skuteczne, co dla nas ważne jest również w kontekście przyszłych potyczek ze Ekoballem Stalą Sanok, czy Wisłoką Dębica.