menu

Kapitan Piasta: To jest Legia Warszawa. Sędzia nie gwizdnie czegoś takiego

11 grudnia 2016, 22:33 | Tomasz Kuczyński

Radosław Murawski, kapitan Piasta Gliwice, mówi nam dlaczego gliwiczanie dostali lanie od mistrza Polski.

Radosław Murawski po meczu z Legią nie miał wesołej miny, ale Piast, pomimo klęski, zagrał całkiem dobre spotkanie
fot. marzena bugała-azarko
Kapitan Piasta: To jest Legia Warszawa. Sędzia nie gwizdnie czegoś takiego
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
10.09.2016 gliwice ekstra klasa 8 kolejka piast gliwice-gornik leczna nz 9 radoslaw murawski lucyna nenow /dziennik zachodni/ polska press *** local caption *** ekstra klasa 8 kolejka piast gliwice-gornik leczna nz 9 radoslaw murawski
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
1 / 3

Piast Gliwice jeden z najlepszych meczów w tej rundzie, a schodzicie pokonani 1:5, co jest najwyższą domową porażką Piasta w Ekstraklasie. Jak to wytłumaczyć?
Tak naprawdę tego nie da się wytłumaczyć. Trzeba pochylić głowę i okazać skruchę, bo to, że fajnie graliśmy, wcale nie oznacza, że jest się czym szczycić, chwalić. Cieszy tylko to, że są jakieś pozytywy i kibice nie mają do nas pretensji o grę i zaangażowanie. Jednak my sami wewnętrznie mamy do siebie pretensje, bo nie strzelamy bramek i w głupi sposób je tracimy.

W pierwszej i w drugiej połowie, kiedy mieliście największą przewagę, bramki strzelała Legia.
Dokładnie tak było. Legia nas trochę podpuściła, a potem skarciła. Czuliśmy z każdą minutą, że jesteśmy coraz mocniejsi, ale rywale nas stonowali i pokazali nasze miejsce w szeregu. Taka jest między nami różnica, że oni strzelają bramki, a my nie.

Przy stanie 0:0 sędzia powinien odgwizdać dla was rzut karny za rękę Jakuba Rzeźniczaka.
Mogło być wszystko. Możemy sobie gdybać, ale nie oszukujmy się - to jest Legia Warszawa, sędzia nie gwizdnie czegoś takiego. Nie piję tutaj do tego, że wszyscy sędziują pod Legię, ale są sytuacje na boisku, które są bardzo śmieszne. Mimo wyniku 5:0 gdy widzę jakiś faul, to jest to dla mnie śmieszne. Pod nosem się uśmiecham, ale do śmiechu mi nie jest, bo takie zachowanie wpływa niekorzystnie na całą drużynę. Później jest ogromne wkurzenie. W środku człowiek buzuje, a chciałby oddać serce na boisku, wygrać mecz dla kibiców, którzy tak licznie się stawili i wspierali nas do końca. A tak dostajemy pięć bramek i schodzimy zmiażdżeni.

Rozmawiał: Tomasz Kuczyński


Polecamy