Kapitalne widowisko na Camp Nou! Barcelona remisuje z Atletico (ZDJĘCIA, WIDEO)
Kapitalne piłkarskie widowisko oglądaliśmy dziś na Camp Nou. W pierwszym meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów Barcelona przed własną publicznością zremisowała z Atletico 1:1. Pierwsi na prowadzenie wyszli goście po golu Diego, ale Katalończycy za sprawą bramki Brazylijczyka Neymara zdołali doprowadzić do wyrównania. O tym, która drużyna awansuje do półfinału zdecyduje rewanż w Madrycie.
Na starcie Barcelony z Atletico ostrzyli sobie zęby piłkarscy koneserzy z całego świata. Gdy ostatnim razem obie drużyny spotkały się w lidze, stworzyły bardzo przeciętne widowisko, ale teraz miało być zupełnie inaczej - w końcu zobowiązywał je do tego ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Pojedynek finezji i techniki z siłą oraz doskonałą dyscypliną taktyczną rzeczywiście nie zawiódł, od początku można było go śledzić z wypiekami na twarzy.
Znacznie lepiej weszli w to spotkanie madrytczycy. Zgodnie z oczekiwaniami, podopieczni Diego Simeone od pierwszej minuty zaatakowali Barcę niezwykle agresywnym, wysokim pressingiem. Katalończycy z pewnością się tego spodziewali, ale i tak początkowo mieli spore problemy. Grali nerwowo, zbyt wolno i niedokładnie, co mogło zemścić się już w 5. minucie. Niepewny przy wznawianiu gry od własnej bramki Jose Pinto praktycznie podał piłkę Davidowi Villi, ale ten w świetnej sytuacji fatalnie spudłował.
Goście grali szybko, agresywnie, więc ostre faule i kartki były tylko kwestią czasu. Pierwszą ofiarą Los Colchoneros okazał się Gerard Pique, który boleśnie upadł na murawę po tym, jak klasyczny "stołek" podstawił mu Diego Costa. Kontuzjowanego stopera Barcelony musiał zmienić Marc Bartra. Ale wedle przysłowia "nosił wilk razy kilka..." kilka minut później ucierpiał również napastnik Atletico. Po jednym ze startów do piłki mięsień na udzie Costy nie wytrzymał i Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem musiał zejść z boiska. Staranny plan taktyczny Simeone może nie runął, ale u jego podstaw doszło do poważnego tąpnięcia.
Po 25 minutach Barcelona wreszcie zaczęła łapać rytm. Po doskonałym podaniu Leo Messiego najlepszą okazję na gola miał Andres Iniesta, ale jego uderzenie w ostatniej chwili zdołał ofiarnie zablokować Diego Godin. Później Blaugrana próbowała szczęścia po uderzeniach głową Bartry, Messiego czy strzale z dystansu Neymara, ale doskonale zorganizowani w defensywie goście nie dopuścili przed przerwą do żadnej niebezpiecznej sytuacji. Z drugiej strony niezłą szansę miał Villa, który odnalazł się w polu karnym, oddał mocny strzał, ale poprawną interwencją popisał się tym razem Pinto.
Po zmianie stron do ataku ruszyła Duma Katalonii, ale to Los Colchoneros wyprowadzili pierwszy cios. I to potężny. Diego Ribas, który w pierwszej połowie zmienił kontuzjowanego Costę, huknął z ponad 30 metrów w samo okienko bramki Barcelony, wprowadzając w konsternację kibiców na Camp Nou. Bomba, gol - marzenie, Pinto był bez szans.
Można było się spodziewać, że stracona bramka rozzłości Barcelonę. Już kilka minut później wolejem z dystansu mocno przymierzył Sergio Busquets, ale świetną obroną popisał się Thibaut Courtois. I choć bardzo dobry mecz rozgrywał Iniesta, niezwykle aktywny na skrzydle był Jordi Alba, a przebłyski miał także Messi, to Barcelonie niezwykle trudno było sforsować mur złożony z piłkarzy w żółtych koszulkach. W końcu, w 70. minucie Iniesta popisał się znakomitym podaniem w pole karne do Neymara, a ten strzałem w długi róg dał gospodarzom wyrównanie.
Zmotywowani i rozwścieczeni piłkarze Barcelony zmuszali Atletico do coraz częstszych błędów w obronie, ale goście przetrzymali napór ze strony mistrzów Hiszpanii. Głównie za sprawą Courtoisa, który jeszcze raz fenomenalnie interweniował po strzale z dystansu niezmordowanego Iniesty, a w końcówce wybronił uderzenie Messiego z rzutu wolnego.
Rewanż na Vicente Calderon już za osiem dni. W oczekiwaniu na wieści o stanie zdrowia ten czas minie kibicom Atletico bardzo szybko, ale nam po znakomitym widowisku na Camp Nou będzie się niesamowicie dłużył.
Gol Diego
Gol Neymara