Kamiński: Piast to niewygodny przeciwnik. Czeka nas ciężki bój
- Mamy swoją robotę do zrobienia w tym meczu - mówi przed pojedynkiem z Piastem w Gliwicach obrońca Lecha Poznań Marcin Kamiński. Gospodarze, którzy są rewelacją rozgrywek, w przypadku zwycięstwa mogą awansować nawet na trzecie miejsce.
fot. Marek Zakrzewski
Lech Poznań: Ślusarski i Hamalainen w wyjściowej jedenastce w meczu z Piastem Gliwice
Kolejorz jednak, jeśli nie chce stracić kontaktu z Legią, musi zainkasować trzy punkty. - Piast to niewygodny przeciwnik. Czeka nas ciężki bój. Ale jestem przekonany, że go wygramy - zapowiada "Kamyk".
- Podopieczni Marcina Brosza nie przegrali pięciu ostatnich spotkań, regularnie punktują i pną się w górę ligowej tabeli. Beniaminek traci tylko trzy punkty do zajmującego trzecie miejsce Śląska Wrocław. Jeśli dziś wygra, wskoczy na "pudło".
- Nie będę się buńczucznie wypowiadać i pompować balonika, bo on może szybko pęknąć. Nie minęła nawet połowa rundy rewanżowej. Do końca zostało jeszcze wiele meczów i dużo może się wydarzyć. Nie chcemy składać deklaracji, których potem będziemy żałować. Patrzymy więc tylko na kolejne spotkanie i w nim chcemy się jak najlepiej prezentować na murawie. To nasz cel - mówi kapitan Piasta Tomasz Podgórski.
- Bardzo byśmy chcieli wygrać. Ciśnienie jest duże, bo jesteśmy wysoko w tabeli i wszyscy będą oczekiwać cudów. My podchodzimy do tego spokojnie, ponieważ najważniejsze to zagrać z Lechem jak najlepiej. Będziemy walczyć o zwycięstwo, ale poznaniacy pokazują dobrą piłkę, a my musimy się temu przeciwstawić - mówi z kolei Damian Zbozień.
O gliwiczanach długo mówiło się, że grają "toporną piłkę" - ale za to skuteczną, która przynosi punkty i zwycięstwa. Są bardzo groźni przy stałych fragmentach gry. Zapomnieli o tym w poprzedniej kolejce piłkarze Wisły i w ciągu trzech minut stracili dwa gole i szansę na wygraną.
Najpierw z rzutu wolnego piłkę wrzucił w pole karne Podgórski, przedłużył ją głową Adrian Klepczyński, a akcję z ostrego kąta wykończył Zbozień. Przy drugim golu znów dośrodkował Podgórski. Piłka spadła pod nogi Rudolfa Urbana. Jego pierwsze uderzenie z bliska zdołał odbić Pareiko, ale przy dobitce nie miał szans.
- Będziemy grali swoje. Nie będziemy nic kombinować. Z Lechem chcemy wygrać, choć wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to będzie najtrudniejszy dla nas tej wiosny rywal. Każdy mecz jednak zaczyna się od wyniku 0:0, a jak pokazało ostatnie starcie z Wisłą, nawet jak się pierwszemu straci gola, to jeszcze można dogonić wynik, a nawet wygrać całe spotkanie - twierdzi zdobywca zwycięskiej bramki w Krakowie.
- Wiemy, że będą grali na środkowego napastnika Docekala, dlatego musimy być bardzo czujni w obronie. Ostatnio popełniliśmy dwa błędy. Dokładnie przeanalizowaliśmy tę sytuację. Mam nadzieję, że był to wypadek przy pracy - dodaje Kamiński.
Gliwiczanie uważają jednak, że pod większą presją będą dzisiaj lechici, którzy muszą wygrać, jeśli marzą o skutecznym pościgu za warszawską Legią. A puchary w Gliwicach to dopiero melodia przyszłości.
- Nie jesteśmy nie wiadomo jak ukształtowanym zespołem, który może rywalizować na boiskach europejskich. Dojście do takiego poziomu wymaga wiele pracy, nie tylko trenerów i zawodników, ale i całego klubu. Jeśli klub będzie się rozwijał, a drużyna podnosiła swój poziom sportowy, to w kontekście kilku sezonów będzie można mówić o takich celach jak europejskie puchary - twierdzi Podgórski.
Piętą achillesową Piasta jest defensywa. Klasowy zespół, a za taki chce się uważać Lech, musi potrafić to wykorzystać. Tym bardziej że w ataku szkoleniowiec Kolejorza ma kłopoty bogactwa. Niemal przed każdym meczem pada pytanie, na kogo postawi. Czy na najskuteczniejszego napastnika Lecha Bartosza Ślusarskiego (10 goli), czy na Łukasza Teodorczyka , który zalicza asysty, ale nadal czeka na pierwsze trafienie dla Kolejorza.
- Na tej pozycji mamy dwóch bardzo dobrych piłkarzy. Ślusarski to stuprocentowy profesjonalista. Nie wierzę, że jego morale spadnie, bo mniej gra. On mocno trenuje bez względu na to, czy wychodzi w pierwszej jedenastce, czy nie. Nie wykluczam, że obaj wyjdą w pierwszym składzie, taka myśl też krąży mi po głowie - mówił Mariusz Rumak.