Kamil Biliński po meczu z Cracovią: Decyzja sędziego jest śmieszna
- Wygrane na wyjeździe nie pomagają nam w żadnym stopniu. To kolejne spotkanie, w którym prowadzimy i mamy swoje sytuacji, ale wciąż brakuje koncentracji na sam koniec. Za nic nie możemy odczarować naszego stadionu i nie mam pojęcia, czym jest to spowodowane - mówił po meczu z Cracovią napastnik wrocławskiego Śląska, Kamil Biliński.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
- Kolejny błąd sędziego, który zabrał nam dwa punkty. Gdyby nie takie sytuacje, mielibyśmy dużo więcej oczek i bylibyśmy w dużo lepszej sytuacji. To bardzo boli, bo w przyszłości mogłyby się one przydać, a może nawet decydować o tym, kto zagra w grupie mistrzowskiej, a kto nie - ostro komentuje pracę sędziów Biliński.
Kilkadziesiąt sekund przed rzutem karnym dla Cracovii, Śląskowi należał się aut, przez który goście mogliby nie mieć "jedenastki" niemal w ostatniej minucie meczu. - Przez to wyskoczyliśmy do sędziego bocznego z wielkimi nerwami, ponieważ ewidentnie należał nam się rzut z autu przy naszej ławce, sędzia odgwizdał w drugą stronę, za chwilę poszła akcja i był rzut karny, półtorej minuty do końca spotkania, więc troszkę śmieszna decyzji - podkreśla napastnik WKS-u.
W grze Śląska trudno znaleźć dużo pozytywów. Nawet zawodnik wrocławskiego zespołu zaznacza, że mają problem z kontrolowaniem swoich spotkań. - Uważam, że do 60. Minuty graliśmy bardzo dobre spotkanie, potem gdzieś się to popsuło i skończyło się jak się skończyło - kończy Biliński.