Kamil Biliński oddala się od Śląska. Trafi do Lechii?
Do niedzieli miała wyjaśnić się przyszłość Kamila Bilińskiego, lecz wychowanek Śląska Wrocław nadal nie podpisał kontraktu z żadnym klubem.
fot. facebook
Coraz bardziej możliwy jest powrót 27-letniego napastnika do Polski. Zainteresowanie Bilińskim przejawiał przede wszystkim Śląsk, ale to nie do Wrocławia jest mu na dzisiaj najbliżej. Pytała o niego także Wisła Kraków, lecz w weekend do gry miał wkroczyć kolejny poważny gracz, a mianowicie Lechia Gdańsk. Z klubem z trójmiasta pożegnał się Kevin Friesenbichler. Austriacki snajper w ostatnim sezonie grał w Lechii na zasadzie wypożyczenia z Benfiki Lizbona, ale obie strony nie doszły do porozumienia w kwestii wykupu napastnika, ani przedłużenia wypożyczenia. W minionych rozgrywkach Friesenbichler zagrał w 16 meczach, w których strzelił pięć bramek i zanotował dwie asysty.
Trener Brzęczek musi więc znaleźć nowego rywala dla Antonio Ciolaka, bo poza Chorwatem w kadrze ma tylko młodych Adama Buksę i Przemysława Macierzyńskiego. Co prawda w ubiegłym tygodniu gdańszczanie pozyskali Michała Maka z PGE GKS-u Bełchatów, ale ten ostatnio częściej grał jako skrzydłowy, aniżeli jako wysunięty napastnik. Biliński może być zatem bardzo wartościowym następcą Friesenbichlera. To jeszcze bardziej komplikuje sytuację WKS-u. Po odejściu Marco Paixao do Sparty Praga, Karola Angielskiego do Piasta Gliwice, nieprzedłużenia umowy z Milosem Lacnym oraz skreśleniu Andreia Ciolacu, trener Tadeusz Pawłowski pozostał z jednym nominalnym napastnikiem - 18-letnim Mariuszem Idzikiem, który nie jest jeszcze gotowy na grę w ekstraklasie. Szkoleniowiec "wojskowych" nie ukrywa, że w zaistniałych okolicznościach będzie potrzebował jeszcze przynajmniej dwóch napastników. Niestety, jak na razie kandydatów wciąż ubywa.