Kamil Bętkowski (Górnik Łęczna): Pozostaje duży niedosyt
Rozmawiamy z Kamilem Bętkowskim, pomocnikiem Górnika Łęczna. W ostatniej kolejce II ligi, jego drużyna zremisowała 2:2 przed własną publicznością z Rozwojem Katowice.
fot. fot. Górnik Łęczna
Czujecie niedosyt po sobotnim spotkaniu?
Trzeba przyznać, że rywale byli w naszym zasięgu. Mieliśmy sytuacje, których nie wykorzystaliśmy, raz trafiliśmy w poprzeczkę. Niestety, nie udało się udokumentować naszej przewagi jeszcze przynajmniej dwoma bramkami i Rozwój w końcówce nas skarcił.
Trener Rafał Wójcik podkreślał po spotkaniu pucharowym z KP Starogard Gdański, że brakuje wam skuteczności i jeśli ona będzie, to wszystko będzie szło już po waszej myśli...
Moim zdaniem - a myślę, że podobnie uważają koledzy z zespołu i sztab szkoleniowy - nasza gra w linii obrony wygląda coraz lepiej. Musimy jednak lepiej koncentrować się pod bramką przeciwnika i dobrze kończyć sytuacje.
Co kolejkę powtarzacie, że w tej lidze nie ma łatwych przeciwników i tym razem również się o tym przekonaliście, tracąc gola na 2:2 w samej końcówce.
Tydzień temu mierzyliśmy się z Błękitnymi i jest to drużyna grająca już od wielu lat na poziomie II ligi, zawsze zajmującą miejsce w środku tabeli. Jest to więc zespół, który potrafi grać w tej lidze. W niedzielę przyjechał do nas Rozwój zajmujący przedostatnie miejsce w tabeli i też postawił nam trudne warunki.
Chyba niepotrzebne były wasze nerwy w końcówce? Gdy trzeba było gonić wynik to czas leciał i zbieraliście upomnienia od sędziego...
Nie ma co ukrywać, że te kartki, które zobaczyliśmy pod koniec spotkania, nie miały żadnego sensu. Nie wiem, czy ktoś będzie musiał pauzować z ich powodu. Tak czy inaczej, bezsensowne są wyzwiska czy szamotaniny, gdy do końca pozostają cztery minuty gry.
Można powiedzieć, że po tym spotkaniu pretensje możecie mieć tylko do siebie?
Gdybyśmy wcześniej wykorzystali co najmniej dwie sytuacje bramkowe, to mielibyśmy spokój już od początku drugiej połowy.
Piłkarze Rozwoju cieszyli się po ostatnim gwizdku. Wam chyba nie było do śmiechu?
Oni zajmowali przedostatnie miejsce w zestawieniu i, jak mówiłem jeszcze przed meczem, potrzebują punktów jak tlenu. Tymczasem wywieźli remis z trudnego terenu. Nam pozostaje duży niedosyt.
W przeszłości reprezentował pan barwy Rozwoju. Dla pana to był szczególny mecz?
W Rozwoju spędziłem tylko pół roku, ale mam tam sporo kolegów, również w sztabie trenerskim, znam wszystkich. To był dla mnie fajny mecz.
Po spotkaniu z Rozwojem w waszej szatni bardziej dało się odczuć złość czy smutek?
Byliśmy i smutni, i zdenerwowani. Zdenerwowani przede wszystkim na siebie, bo nie ma co winić sędziego za jego decyzje, kiedy to my nie wykorzystaliśmy naszych sytuacji do zdobycia gola.