menu

Kaczmarek przed derbami Trójmiasta: Oby nie był to brzydki mecz [WYWIAD]

15 kwietnia 2017, 00:00 | Jakub Treć

Już w poniedziałek w Gdańsku Lechia rozegra z Arką 37. derby Trójmiasta. W dotychczasowych pojedynkach bilans jest remisowy. Każda z drużyn wygrywała 12 razy, tyle samo padał też remis. W ostatnich latach jednak, to gdańszczanie cieszą się lepszą passą. W meczach z Arką w Ekstraklasie nie przegrała. Pięć razy wygrywała Lechia, dwukrotnie był remis. Kibicom Arki na osłodę pozostają dwa wygrane mecze w Pucharze Ekstraklasy. W dwóch ostatnich pojedynkach, które odbyły się w Gdyni padał remis. O historii trójmiejskich derbów oraz o tym, czego możemy się spodziewać w najbliższym spotkaniu rozmawialiśmy z byłym zawodnikiem zarówno Arki jak i Lechii, a także późniejszym trenerem obydwu klubów Bogusławem Kaczmarkiem.

Bogusław Kaczmarek
Bogusław Kaczmarek
fot. Polskapresse

<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=5762ecfc80557d2553cbfc1e&c=1&h=92&w=740"></script>

Tradycyjnie już rozmawiamy przed derbami Trójmiasta. Niewątpliwie jest Pan jednym z największych łączników drużyn Arki i Lechii.
No właśnie, tak się złożyło, że jako zawodnik występowałem w obydwu klubach, a jako trener w jednym podjąłem kiedyś taką decyzję, po której przez 1,5 dnia byłem trenerem Arki. Ale do rzeczy, do tej pory w Ekstraklasie te zespoły grały ze sobą 7 razy, Lechia wygrała pięć spotkań, dwa razy był remis. W historii derbów na różnych poziomach, to raczej Lechia jest górą.

Tu trenera nieco zdziwię, bo w poniedziałek będą 37. derby. Dotychczas w 36 spotkaniach 12 razy wygrywała Lechia, 12 razy Arka i tyle samo było remisów. Lechia jest lepsza, jeśli chodzi o bilans bramek i mecze w Ekstraklasie.
No tak, bo musimy jeszcze dołożyć derby w III lidze. Rzeczywiście, jeśli patrzymy na mecze w niższych ligach, to Arka była górą. Wygrała kiedyś taki ważny mecz 1:0 na Lechii, później promował ich awansem, ale derby, to wielkie święto wybrzeżowej piłki. Chciałbym żeby tak było i żeby to boisko rozstrzygnęło, kto jest lepszy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że faworyt jest jeden. Jest nim Lechia.

Do faworytów jeszcze dojdziemy. Zawsze Pan podkreśla, że sporo Lechii zawdzięcza. Skąd zatem decyzja o przenosinach w 1977 roku do Arki?
Skąd ta decyzja? Otóż wcześniej miało miejsce takie wydarzenie, że po turnieju w Szwecji, na którym graliśmy dwóch czy trzech piłkarzy Lechii dostało propozycję i po powrocie, minęło chyba parę miesięcy i ludzie z Lechii, konkretnie dwóch poinformowało, że jest taka możliwość. Taka, że kluby w ramach współpracy doszły do porozumienia i wyjadę do Szwecji. Czy jestem zainteresowany? Oczywiście, na tym turnieju zdobyliśmy jakieś nagrody, Zdzichu Puszkasz, Tomek Korynt i ja. To były takie czasy, minęło chyba pół roku zanim poszedłem do Arki, bo część zarządu wyraziła zgodę na mój wyjazd, a część łącznie z ówczesnym trenerem Lechii wyraziła sprzeciw. No i co, znalazłem się na cenzurowanym, trzeba było coś zrobić, miałem propozycję z kilku klubów w tym powrót do Łodzi, czyli mojego rodzinnego miasta. Jako, że chciałem na stałe się związać z Trójmiastem, to skorzystałem z propozycji Arki, do której oprócz mnie poszedł też Tomek Korynt. Z resztą, to były zupełnie inne czasy. Wielu zawodników Lechii grało wówczas w Arce i wielu zawodników Arki grało w Lechii. Tak samo ze Stoczniowca grali w Bałtyku czy Lechii. Te sportowe układy były zupełnie inne, gdzie bardzo dużo do powiedzenia miał Komitet Wojewódzki Partii i Okręgowy Związek Piłki Nożnej. Oczywiście, było również coś takiego jak Wojewódzka Federacja Sportu, a tam patrzyli przede wszystkim na to, aby była mocna piłka w Trójmieście. Wtedy były cztery liczące się kluby, Lechia, Arka, Polonia/Stoczniowiec i Bałtyk.

No tak, ale nie spotkał się Pan wówczas z jakąś złośliwością ze strony kibiców, czy kolegów z Lechii, że przechodzi Pan do Arki albo na odwrót?
Absolutnie nie. Ja w dalszym ciągu mieszkałem w Gdańsku na Zaspie, a grałem w Arce i nie spotkałem się z jakąś niechęcią czy jakimiś agresywnymi reakcjami. Może dlatego, że ja oprócz tego, że grałem w Arce, no to też starałem się uczestniczyć w tym wszystkim co działo się na osiedlu. Często grałem z tamtymi chłopakami. W każdym razie na pewno zawsze były antagonizmy pomiędzy tymi klubami, ale ja tego specjalnie nie odczułem, także chciałem się rozwijać, w Lechii nie było możliwości awansu. Chyba ci kiedyś mówiłem, że działacze zrobili dla mnie strategiczny błąd zwalniając po pierwszej rundzie trenera Wojciecha Łazarka. Przyszedł inny trener, który sobie nie poradził z tym problemem drużyny i w efekcie Arka z Lechią walczyła o awans. Zadecydował o tym mecz w Gdyni 1:0 przegrany, a myślę, że wcześniej ważny mecz przegraliśmy z Motorem, ale nie o to chodzi. Arka awansowała. Rok jeszcze pograłem w Lechii, po tej podróży szwedzkiej trener, który był przestał na mnie stawiać no i trzeba było się ewakuować. Nie na zasadzie niechęci do Lechii, tylko była potrzeba rozwoju. Okazało się, że miałem rację, bo potwierdzeniem tego było to, co się potem w Lechii wydarzyło.

Tak, pamiętamy jak Lechia przez kolejne lata stopniowo spadała do niższych lig.
Ale było jeszcze kilka lat na poziomie II ligi, dopiero później spadek za spadkiem.

Czy z perspektywy tych lat los Arki i Lechii jest dla Pana równie ważny?
Na pewno tak, ale są dwa zupełnie inne zagadnienia, chociaż chodzi o piłkę nożną. Zarówno w Lechii jak i w Arce stałem się piłkarzem na dobrym poziomie ekstraklasowym. Natomiast w Lechii od 1984 roku przez wiele lat pracowałem, jako drugi trener i trener grup młodzieżowych, aby później samodzielnie prowadzić klub w II lidze. Lechia dała mi taką możliwość, dlatego są to rzeczy nieporównywalne, bo w Arce spędziłem ponad 4 lata, a razem z synem Marcinem uzbierało nam się gdzieś koło 25 lat, jako zawodnicy i trenerzy. Trudno zatem porównywać te dwa kluby, ale Arce życzę dobrze, mam nadzieję i chciałbym żeby się utrzymała. Z resztą wszyscy ludzie w Gdańsku powinni tego życzyć Arce, bo nic tak nie rozwija jak zdrowa konkurencja. Na derby się czeka dwa razy w roku i myślę, że to jest dodatkowy smaczek rywalizacji w Ekstraklasie.

Lubił Pan mecze derbowe?
Sam uczestniczyłem w kilku derbach, jako zawodnik i trener. Te najważniejsze derby, które pamiętam Lechia – Arka, to 1:1 u siebie w obecności 30 tysięcy ludzi pod wodzą trenera Łazarka i później 0:1 w końcówce meczu w Gdyni. Bardzo żałuję, że trenerowi, mam na myśli Wojtka Łazarka podziękowano, który zebrał taką ekipę, podam przykład, w ataku Lechii grał Puszkasz, Korynt, Tłokiński, w drugiej linii Kasalik, Kaczmarek, Krawczyk. Wielu z tych piłkarzy grało w reprezentacjach Polski, w juniorskich, olimpijskiej czy młodzieżowej. Arka też miała świetny zespół z Kupcewiczem, Dybiczem, Zielińskim, z Żemojtelem w bramce. Szkoda, że wtedy nie awansowały dwie drużyny, ale myślę, przegraliśmy ten awans przez nieprzemyślaną i nierozsądną decyzję zarządu, czyli zwolnienie Łazarka, który ciągnął drużynę, który miał wizję żeby awansować. Nie w tym, to w następnym sezonie.

37. derby Trójmiasta odbędą się w lany poniedziałek. Faworytem jest Lechia, ale czy „zleje” Arkę? Czy po prostu znów będziemy mogli powiedzieć, że derby rządzą się swoimi prawami?
Myślę, że faworyt jest jeden i nie ma tutaj, co owijać w bawełnę. Te dwa kluby są na różnych biegunach, z resztą tabela mówi sama za siebie. Arka ma za sobą kilka przegranych spotkań, Lechia walczy o pierwszą trójkę. Mają pomóc kibice, którzy zjawią się w liczbie ponad 30 tysięcy. Lechia ma zupełnie inny cel, inny przyświeca Arce. Jestem bardzo ciekawy tego, na ile efekt nowej miotły w osobie trenera Ojrzyńskiego zadziała. Obawiam się, żeby nie był to brzydki mecz, w którym Arka postawi autobus z przyczepą w okolicach pola karnego. Mam na myśli całą grę defensywną, a Lechia będzie miała kłopoty z przebiciem się w kierunku bramki Arki. Powtarzam raz jeszcze, faworyt jest jeden, bo za Lechią przemawiają dotychczasowe wyniki. Jest drużyną swojego boiska, gorzej wiedzie jej się na wyjazdach, chociaż ten ostatni mecz z Piastem już był takim promykiem nadziei, że na wyjeździe też można grać dobrze, bo Lechia powinna to spotkanie w Gliwicach wygrać. Ale póki, co gra u siebie, statystyki nie kłamią, zdobyte punkty i bramki są na korzyść Lechii. W derbach jednak zawsze trzeba znaleźć odrobinę takiego marginesu, gdzie piłka ma to do siebie, że nie zawsze wygrywa faworyt. W piłce bywają niespodzianki, ale nie sądzę, żeby do tego doszło w lany poniedziałek.

Wybiera się Pan w poniedziałek do Gdańska?
Tak, będę na meczu.

Jesienią padł remis 1:1. Wówczas było sporo ekscesów poza boiskowych. Jest to nieodłączny element Trójmiejskich derbów.
Widzisz, tu jest ten problem, bo derby, są też meczem kibiców. Nieroztropne zachowanie się kibiców jesienią doprowadziło do tego, że piłkarze tracą atut w postaci dopingu swoich fanów. Z tego, co wiem, to kibice Arki mają zakaz uczestnictwa w tym meczu i to też jest minus tego wszystkiego.

W lipcu 2008 roku został Pan trenerem Arki. Po dwóch, a właściwie mówił Pan, że po półtora dnia Pan zrezygnował. Jaki był główny powód takiej decyzji?
Jeżeli trener dostaje propozycję, to musi być to 100% akceptacja, a skoro kilku ludzi z tego, co mi wówczas mówiono nie akceptowało mojej osoby, bo powód był jeden. Twierdzili, że ja jestem tak mocno związany z Lechią, że nie powinienem być trenerem Arki. Myślę, że złożyły się też na to moje benefisy, podsumowujące różne okresy mojej pracy zawodowej, które były organizowane na stadionie Lechii. W zasadzie po niecałych dwóch dniach zrezygnowałem, bo uważałem, że praca bez pełnego zaufania trenera, który będzie odpowiadał za to wszystko, co się miało dziać w drużynie Arki nie ma większego sensu. W jakimś stopniu myślę, że była to w tamtym momencie mocno nieprzemyślana decyzja.

Rozumiem. Czyli trener żadnego treningu w Arce nie przeprowadził, ani nie spotkał się z piłkarzami?
Nie przeprowadziłem żadnego treningu, ale poprowadziłem w sparingowym meczu z Polonią Warszawa, w którym padł remis 1:1. Także był to tylko mecz sparingowy, ale pamiętam bramkę strzelił taki zawodnik, który wcześniej z powodzeniem występował w Bundeslidze Dariusz Żuraw.

A jak reagowali zawodnicy wtedy na Pana przyjście?
Jak zareagowali? Myślę, że była w większości akceptacja, pamiętam, że wielu się bardzo ucieszyło. Tam byli moi przeciwnicy, niektórych z nich trenowałem w reprezentacji województwa pomorskiego, mam na myśli Grześka Nicińskiego, byłego trenera Arki. Wielu znanych mi piłkarzy, Olek Moskalewicz i jeszcze paru innych. Myślę, że moje przyjście do szatni spotkało się z dużym zadowoleniem, co było widoczne na prezentacji, którą zrobił dyrektor sportowy. Ale widocznie tak musiało być, nie chciałem brać udziału w tym wszystkim. Widzisz, to nie do końca było tak, bo w momencie, kiedy podjąłem tą decyzję to wielu ludzi próbowało mnie namawiać do tego, żebym nie robił tego, w tym była grupa kibiców. Arka była wtedy w trudnym momencie.

Arka nie wiedziała wówczas, gdzie zagra, w której lidze.
No tak, żeby mieć szanse na osiąganie jakiegoś konkretnego wyniku, to musi być komfort pracy. Taki, który wprowadza spokój i zaufanie do wszystkiego, co się robi. Ja byłem już w takim wieku (58 lat – przyp.red.), gdzie wiedziałem, że niestety, ale nie będę tańczył na weselu, na które nie jestem zaproszony.

Czy zwolnienie Grzegorza Nicińskiego i zatrudnienie Leszka Ojrzyńskiego, to dobra decyzja? Wiadomo, że boisko zweryfikuje, ale jakie jest Pańskie zdanie?
Grzesiek stał się zakładnikiem własnego wyniku. To, że drużyna znalazła się w takim, a nie innym miejscu na tą chwilę, to oczywiście trener jest za to odpowiedzialny. Są to na pewno problemy złożone, bo to nie jest tylko praca szkoleniowa. Czy słusznie go zwolniono? Życie piłkarskie i czas pokaże, czy była to decyzja słuszna czy nie. Trener Ojrzyński, z tego, co pokazał podczas pracy w Kielcach widać, że potrafi zmotywować drużynę, że potrafi zadbać o koncentrację meczową. Zobaczymy, te dwa najbliższe mecze pokażą na ile ta decyzja przyniesie pozytywny efekt.

Jakiego finiszu rozgrywek się Pan spodziewa w wykonaniu obydwu drużyn? Wiadomo, że Lechia i Arka grają o inne cele.
Myślę, że Lechia poniżej pierwszej trójki w tym układzie Ekstraklasy nie zejdzie, bo tam jest jej miejsce. A jeśli chodzi o Arkę, to na beniaminka będzie dobrze jak się utrzyma, czego należy jej życzyć.

EKSTRAKLASA w GOL24


Więcej o [a]http://www.gol24.pl/ekstraklasa;EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy[/a]

[a]http://www.sportowy24.pl/topsportowy24/;#TOPSportowy24;nf[/a] - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/8c4790f8-9ed2-2b9f-446b-a44a8c23d986,c7cbd5e3-afdd-da02-18f5-14b93fa4fe9f,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy