Wymęczone zwycięstwo Valencii z Gent [ZDJĘCIA]
Niewiele brakowało, a Valencia w meczu 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów przed własną publicznością tylko zremisowała z debiutującym w rozgrywkach KAA Gent. "Nietoperzy" przed stratą punktów uratowało samobójcze trafienie Stefana Mitrovica.
Przed pierwszym gwizdkiem faworyt tego spotkania mógł być tylko jeden. Dla lepiej wyglądającej na papierze Valencii dodatkowo wspomaganej swoimi kibicami zwycięstwo z belgijskim klubem miało być tylko formalnością, postawieniem kolejnego kroku w drodze po awans z grupy H. Gent nie zamierzało jednak łatwo się poddawać. Do Hiszpanii Belgowie polecieli po pierwsze w aktualnej edycji Ligi Mistrzów punkty na wyjeździe.
Od premierowych minut na boisku wyraźnie przeważali gospodarze, którzy praktycznie zamknęli rywali na ich połowie. Hiszpanie tworzyli sobie sytuacje i szukali szczęścia ostrzeliwując bramkę Matza Selsa. Podopieczni Heina Vanhaezebroucka po raz pierwszy w polu karnym Jaume Domenecha znaleźli się natomiast dopiero w 10. minucie.
Ich odważniejsza gra nie przyniosła korzystnego efektu. A wręcz odwrotnie, gdyż chwilę później piłkę w bramce Belgów umieścił Sofiane Feghouli (po odbiciu od Lasse Nielsena). Gracz Valencii idealnie ustawił się w polu karnym dzięki czemu zdołał wykorzystać dośrodkowanie Cancelo. Stracony gol z początku pobudził Belgów do ataku, ale to Valencia z każdą minutą zyskiwała przewagę. Gra co prawda w większości toczyła się w środku pola, ale przed lepszymi sytuacjami stawali gospodarze. Nie potrafili ich jednak wykorzystać.
Jak wiadomo - niewykorzystane sytuacje się mszczą. To powiedzenie sprawdziło się i tym razem. W 39. minucie bramkę niesamowitej urody zdobył Thomas Foket. Długim podaniem w pole karne piłkę posłał Renato Neto. Futbolówka przeleciała obok nieporadnie interweniującego Jose Gayi i trafiła prosto pod nogi 21-letniego Belga. Ten bez kłopotu pokonał Jaume Domenecha.
Po przerwie gospodarze od razu ruszyli do przodu. Próbowali rajdów, kontr i ostrzeliwali bramkę gości. Gra wyraźnie się zaostrzyła przez co arbiter zmuszony był sięgnąć po kartoniki. Karani nimi byli gracze zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. U Belgów rosła złość spowodowana brakiem możliwości skonstruowania ataku, a na niekorzyść gospodarzy działał przede wszystkim czas.
W końcu jednak udało im się strzelić upragnionego gola. A właściwie sprokurować jednego z przeciwników do umieszczenia piłki we własnej siatce. Nieszczęśliwcem okazał się Stefan Mitrović. Futbolówka po kopnięciu Jose Gayi trafiła najpierw w klatkę piersiową Serba, a potem poleciała do bramki.
Ostatni kwadrans meczu również nie oszczędził bramkarzy obu zespołów. Przed szansą na zdobycie gola stawali zawodnicy jednej, jak i drugiej drużyny. Najlepszej z nich doczekał się ponownie Thomas Foket. Tym razem jednak nie zdołał pokonać Jaume Domenecha i spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy.