Józef Wojciechowski przez sześć lat wydał na transfery 41 mln zł. Na pensje jeszcze więcej...
Piłkarze Polonii Warszawa w piątek w Poznaniu mieli zagrać tak, by przekonać prezesa Józefa Wojciechowskiego do pozostania w klubie. Przegrali 0:1, więc los Czarnych Koszul wydaje się przesądzony. Dla kibiców oznacza to koniec złotych gór na transfery.
fot. Sylwester Wojtas (Ekstraklasa.net)
Przez sześć lat władania Polonią Wojciechowski wydał na kwoty odstępnego za piłkarzy 40,8 mln zł. Licząc z nabyciem akcji Groclinu Grodzisk Wlkp. za 20 mln, dzięki czemu uzyskał karty zawodników tego klubu. W tym całkiem wartościowych - jak Tomasz Jodłowiec czy Radosław Majewski. Jednocześnie z akcjami Groclinu nabył licencję na grę w ekstraklasie.
W pierwszym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej J.W. zapłacił 300 tys. za Łukasza Trałkę i 500 tys. za Adriana Mierzejewskiego. Polonia zajęła czwarte miejsce. Potem nakłady były już wyższe. Blisko 3 mln zł w sezonie 09/10 (w tym takie "hity", jak César Cortés i Daniel Kokosiński). I 9 mln na transfery w sezonie 10/11 (m.in. Sobiech, Sadlok, Cotra). Wydatki rosły, a wyniki były gorsze niż na początku - trzynaste miejsce w sezonie 9/10 i siódme w 10/11.
Blisko 41 mln zł zainwestowanych w transfery udało się częściowo uratować za sprawą jednego strzału. Adriana Mierzejewskiego sprzedano do Trabzonsporu za zawyżona kwotę 20,7 mln zł. Łącznie ze sprzedanych zawodników Wojciechowski uzyskał 33 mln zł, czyli jest 7,8 mln na minusie.
Dla grubych ryb taka kwota rozbita na sześć lat to drobniaki. Jednak to wierzchołek góry lodowej wydatków Polonii. J.W. słynął z płacenia zawodnikom wysokich kontraktów, co razem z innymi kosztami musiało pożreć przez sześć lat kilkaset milionów. Wpływy z Canal+ nie pokryły nawet połowy wydatków, a innych źródeł finansowania Polonia miała niewiele.
Bilans zysków i strat zostanie domknięty, gdy Wojciechowski pozbędzie się Polonii. Nowemu inwestorowi jest gotowy sprzedać ją za 60 mln, ale miastu być może odda za złotówkę. Wciąż aktualna jest wersja, że J.W. przeniesie swoją fortunę do Gdańska, by finansować Lechię.
Odejście potentata branży budowlanej nie oznacza końca Polonii. Dlatego martwić musi porażka z Lechem, która praktycznie przekreśliła szansę na grę w europejskich pucharach.
- Stwarzaliśmy sobie na tym boisku, a raczej kartoflisku, sytuacje, tylko nie zrobiliśmy najważniejszej rzeczy: nie strzeliliśmy bramki. Była to porażka o olbrzymich konsekwencjach - skomentował trener Polonii Czesław Michniewicz.