Joan Carrillo: Legia to bardzo dobry zespół, ale ma też słabsze strony. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego meczu
Piłkarze Wisły Kraków przygotowują się do prestiżowego, niedzielnego meczu w Warszawie z Legią. Sytuacja kadrowa „Białej Gwiazdy” przed tym spotkaniem jest niezła. Grać nie mogą jedynie kontuzjowani Marcin Wasilewski, Vullnet Basha i Ivan Gonzalez. Jak zapewnia trener Joan Carrillo, nie wpływa to jednak na atmosferę przed meczem z Legią. – Jeśli chodzi o nastroje, to są one bardzo dobre – mówi Hiszpan. – Jest to szczególny mecz. Wszyscy są zmotywowani i już chcieliby wyjść na boisko. Zdajemy sobie sprawę z wagi tego spotkania. Legia ma zawodników na bardzo wysokim poziomie. Ostatnie sezony pozwalają zauważyć, że idą w dobrym kierunku. Podchodzimy do tego rywala z szacunkiem, ale z chęcią zwycięstwa. Wszyscy lubią grać w takich meczach.
fot. Anna Kaczmarz
Nie wiadomo, czy w kadrze na mecz z Legią znajdzie się Patryk Małecki, którego zabrakło w „osiemnastce” na Śląsk Wrocław. Carrillo pytany o przyczyny takiej sytuacji, odpowiada: – To było spowodowane względami taktycznymi. Chcę przypomnieć, że w kadrze nie znaleźli się również Kolar, Ondrasek czy Bałaniuk. Uznałem, że ci, których zabrałem na mecz, bardziej pasowali do taktyki. A czy teraz będzie podobnie, okaże się po ostatnim treningu w sobotę.
Carrillo z uznaniem wypowiada się o Legii. Na temat tej drużyny mówi: – Jest to na pewno mocny zespół, ale jak przed każdym spotkaniem analizowaliśmy cechy charakterystyczne rywala. Legia ma wiele indywidualności. Nasi rywale są szybcy w ataku, nie mają skrupułów, żeby wykorzystać swoje sytuacje. Są też dobrzy w grze jeden na jeden. Szukaliśmy jednak również słabszych stron Legii. Uważam, że warszawianie mają takie. Jesteśmy na to dobrze przygotowani.
Wisła z Legią nie wygrała już bardzo długo. Ostatni raz miało to miejsce w 2013 roku, ale przy ul. Reymonta, gdy po bramce Pawła Brożka krakowianie triumfowali 1:0. Przy ul. Łazienkowskiej na zwycięstwo krakowianie czekają jeszcze dłużej. Na jej terenie pokonali Legię ostatni raz wiosną 2010 roku 3:0, a wszystkie bramki zdobył wtedy Paweł Brożek. Fakt, że tak długo nie udało się wygrać z rywalem z Warszawy, nie wpłynie jednak negatywnie na podejście zawodników do niedzielnej konfrontacji. Tak przynajmniej zapewnia trener Wisły, który mówi: – Jest zupełnie na odwrót. Takie rzeczy służą tylko temu, żeby jeszcze bardziej się zmobilizować. Takie niechlubne rekordy są po to, żeby je przełamywać. Nie jedziemy tam tylko zremisować.
Carrillo ma doświadczenie z podobnych konfrontacji. W Chorwacji trenował Hajduka Split i prowadził tę drużynę w meczach z Dinamem Zagrzeb. Ma z tych spotkań miłe wspomnienia.
– Tak naprawdę takie spotkanie rozgrywa się z dużą przyjemnością, takich meczów się wyczekuje – mówi hiszpański trener. – W pierwszym sezonie mojej pracy w Hajduku wygraliśmy pierwszy raz od dziesięciu lat na stadionie Maksimir z Dinamem. Przed takimi meczami trzeba zadbać o dobrą motywację, ale trzeba też zwrócić uwagę na to, żeby ona nie była za duża. Chodzi o to, żeby nie było niepotrzebnej presji. Trzeba zagrać inteligentnie, trzeba zagrać tak, żeby zwycięzcą była nasza drużyna.
Żeby jednak myśleć o korzystnym wyniku w Warszawie, wiślacy muszą wyeliminować błędy ze swojej gry. Choćby proste straty, których nie brakowało w ostatnim meczu ze Śląskiem. Legia jest bowiem lepszym zespołem od wrocławian i takie błędy wykorzysta z całą pewnością bezlitośnie.
– Sposób na to jest taki, żeby pracować nad wyeliminowaniem błędów – tłumaczy Carrillo. – Trzeba jednak być wiernym swojej filozofii. To, że staramy się być przy piłce, działa na naszą korzyść, bo wtedy łatwiej jest budować nasze ataki. Musimy koncentrować się na zaletach naszej drużyny. Zdarzają się straty, ale wtedy trzeba robić wszystko, żeby jak najszybciej odzyskać piłkę. W futbolu są dwa sposoby gry – albo przeszkadzać rywalowi, albo starać się coś samemu budować. My wybieramy ten drugi wariant. Tak jak powiedziałem wcześniej – szanujemy rywala, ale będziemy starali się grać swoją piłkę.
Carrillo pracował w Chorwacji, ale jak przyznaje, nie spotkał się z trenerem Legii Romeo Jozakiem. – Jeśli chodzi o samego trenera Jozaka, to nie miałem okazji poznać go osobiście, ale śledziłem jak pracuje – wyjaśnia trener Wisły. – Jeśli chodzi o zawodników, to znam osobiście Antolicia i Vesovicia. Ten ostatni ma dużo jakości, potrafi grać na bokach boiska. Antolić jest z kolei zawodnikiem dynamicznym, potrafi dokonywać dobrych wyborów.
Dziennikarze pytali Carrillo również o poszczególnych zawodników Wisły. Choćby o to, kiedy Petar Brlek osiągnie maksymalną dyspozycję? – W tej kwestii prosiłbym o cierpliwość, bo Petar dołączył do drużyny stosunkowo późno – mówi Hiszpan. – Musi przejść proces adaptacji do nowego stylu gry. Jest to jednak zawodnik inteligenty i przez ten okres powinien zostać skrócony. Jetem przekonany, że to piłkarz który może wnieść wiele do gry drużyny. To była dobra decyzja klubu, że Brlek do nas wrócił.
Krytykę zbierał ostatnio Nikola Mitrović, którego w ostatnim meczu żegnały gwizdy kibiców Wisły, gdy schodził z boiska. Fatalnie wypadły też statystyki Serba po meczu ze Śląskiem. Carrillo jednak konsekwentnie broni swojego podopiecznego. – To jest kwestia wyborów – mówi szkoleniowiec. – Czasami stawiamy na Pola Lloncha, Tomasza Cywkę, Petara Brleka czy Nikolę Mitrovicia. Nie do końca się mogę zgodzić, że statystyki nie przemawiają za Nikolą. W wielu spotkaniach był zawodnikiem, który z całej ligi miał wiele otwierających podań. Nawet jeśli czasami traci piłkę, nie boi się grać odważnych podań. Ja nie żenię się z żadnym z zawodników. Mam żonę, dzieci. Bazujemy jednak na tym, co aktualnie pokazują zawodnicy i co wpisuje się w taktykę na najbliższy mecz.
Na koniec padło pytanie o kapitana Wisły Arkadiusza Głowackiego. Joan Carrillo zapewnił, że „Głowa” jest już w optymalnej dyspozycji. – Jestem zadowolony jak pracuje Arek Głowacki i myślę, że zawsze będę, bo to prawdziwy profesjonalista – podkreśla szkoleniowiec Wisły. – On zawsze wie, jak zadbać o siebie. Pomaga w szatni mnie i innym zawodnikom. Wie, jak dawkować sobie obciążenia, bo zna siebie i swój organizm. Przemawia za nim duże doświadczenie. Jeśli nic złego się nie wydarzy w sobotę, to jest w takiej dyspozycji, by wystąpić w Warszawie, ale to wszystko okaże się na sobotnim treningu.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków;nf
Autor Bartosz Karcz