menu

Jirsak: Rok temu bardzo blisko Wisły był Gebre Selassie

21 czerwca 2012, 10:43 | Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska

- Dzisiaj wszyscy w Czechach możemy się cieszyć z awansu do ćwierćfinału, ale prawda jest taka, że jakby polscy piłkarze wykorzystali swoje sytuacje z początku meczu, to równie dobrze to spotkanie mogło się skończyć naszą wysoką porażką - mówi Tomas Jirsak, czeski zawodnik Wisły Kraków.

Tomas Jirsak
Tomas Jirsak
fot. Andrzej Banaś/Polskapresse

W Polsce, dopóki nasza reprezentacja grała w Euro, panowało prawdziwe szaleństwo. Tak samo jest w Czechach?
Teraz już tak, ale na początku turnieju było spokojniej. Przeważały opinie, że nasza reprezentacja będzie miała problemy z wyjściem z grupy. Ten pesymizm pogłębił się po porażce z Rosją. Na szczęście dwa kolejne mecze zostały wygrane i teraz rzeczywiście cały kraj ściska mocno kciuki za reprezentację.

Dlaczego Czesi na początek mistrzostw przegrali tak wysoko z Rosją?
Wynik był wysoki, ale wcale nasza reprezentacja nie grała w tym spotkaniu aż tak fatalnie. Moim zdaniem o takiej porażce zadecydowała zła taktyka. Poszliśmy z Rosją na wymianę ciosów, a tak nie można grać z tym zespołem. Rosjanie są bardzo mocni w kontrach, o czym zresztą przekonaliśmy się boleśnie. Byli przy tym bardzo skuteczni. Na szczęście trener Bilek szybko wyciągnął wnioski i w dwóch kolejnych meczach zespół zagrał już inaczej, a przy tym miał szczęście. Bez niego trudno jednak o sukces w sporcie.

W meczu z Polską obserwatorzy chwalili wasz zespół za mądrą taktykę. Kiedy potrzebowaliście remisu, nie szarżowaliście, a po przerwie, gdy wiadomo było, że przy prowadzeniu Greków musicie wygrać, zaatakowaliście i wywalczyliście trzy punkty.
Mam na ten temat trochę inne zdanie. Nie wydaje mi się, żeby pierwsza połowa meczu wyglądała w taki sposób, bo tak założył sobie trener Bilek. Moim zdaniem to Polacy zdominowali nasz zespół. Dzisiaj wszyscy w Czechach możemy się cieszyć z awansu do ćwierćfinału, ale prawda jest taka, że jakby polscy piłkarze wykorzystali swoje sytuacje z początku meczu, to równie dobrze to spotkanie mogło się skończyć naszą wysoką porażką i bylibyśmy w zupełnie innych nastrojach. Faktem natomiast jest, że w drugiej połowie potrafiliśmy odrzucić Polaków od własnej bramki i wykorzystać jedną z nielicznych okazji.

W waszej reprezentacji Petra Cecha czy Tomasa Rosicky'ego znają wszyscy. Natomiast kilku piłkarzy podczas Euro pokazało się szerszej publiczności z bardzo dobrej strony. Taki Vaclav Pilar "woził" jednego z najlepszych obrońców Bundesligi, Łukasza Piszczka, a Theodor Gabre Selassie też pokazał, jak dobrym jest bocznym obrońcą.
W tej reprezentacji jest kilku chłopaków z Victorii Pilzno. Pilar jest jednym z nich. Oni w tym zespole poczynili ogromne postępy i to teraz widać wyraźnie. Zresztą już wiadomo, że Pilar idzie do Wolfsburga, więc Piszczek będzie miał okazję do rewanżu w Bundeslidze. Jeśli natomiast chodzi o Gebre Selassiego, to też jest to chłopak, który dużo potrafi. Mało kto o tym wie, ale on był blisko Wisły Kraków latem rok temu. Wiem, co mówię, bo dobrze znam ten temat. Stan Valckx, który decydował wtedy o transferach, wybrał jednak inną opcję.

Przed Czechami teraz ćwierćfinał z Portugalią. Nie jesteście faworytem tego meczu, ale może to będzie wasz atut. Mniejsza presja może pomóc?
Może. Na dziesięć meczów obu drużyn pewnie Portugalia wygrałaby większość. Tylko że to jest jedno spotkanie, w którym mogą decydować detale, szczęście. Mimo iż wszyscy dają więcej szans Portugalczykom, uważam, że nie stoimy na straconej pozycji.

Petr Cech zatrzyma Cristiano Ronaldo?
Łatwo mieć nie będzie, ale nie wszystko będzie zależało od niego. Trzeba na ten mecz mieć pomysł i później zagrać z ogromną dyscypliną taktyczną. Wiadomo, jakiej klasy piłkarzem jest Cristiano Ronaldo, a przecież Portugalczycy mają jeszcze kilka innych gwiazd. Choćby Naniego. U nas też są jednak chłopaki, którzy potrafią strzelać bramki.

A Pan jak ogląda mistrzostwa? W większym gronie czy raczej kameralnie, w domu?
Wolę oglądać mecze w domu z rodziną. Mam urlop, więc cały czas poświęcam najbliższym.

A jak już ten urlop się skończy, to w jakim klubie Pana zobaczymy?
Do końca miesiąca mam ważny kontrakt z Wisłą, więc 25 czerwca zamelduję się w Krakowie. A później zobaczymy. Jest kilka opcji. Ponieważ jednak jeszcze nie podjąłem żadnych konkretnych rozmów, na razie nie będę wymieniał nazw klubów.

To proszę przynajmniej powiedzieć, czy te propozycje są z Polski, z innych krajów,czy może wróci Pan do czeskiej ligi?
Do Czech na razie nie mam zamiaru wracać. Wy często nie doceniacie swojej ligi, a ona generalnie jest znacznie lepsza od czeskiej i to pod wieloma względami. Wracając do mojej osoby, to być może zostanę w Polsce, być może będę grał gdzie indziej. Wszystko powinno wyjaśnić się niebawem.

Gazeta Krakowska