Jarota wysoko uległa GKS Tychy
Piłkarze Jaroty przegrali wczoraj czwarty mecz z rzędu. Drużynie spadek z II ligi nie grozi, ale nastroje są niewesołe. Kibice pożegnali zawodników mało życzliwymi komentarzami, a sami gracze zamiast myśleć o wyjściu z kryzysu, zastanawiają się, co się wydarzy w Jarocinie po sezonie, skoro trzy tygodnie temu dymisję złożył prezes Ryszard Grzebyszak...
fot. Adam Hak (Ekstraklasa.net)
Wczoraj nie zaczęli źle, bo już w 13. minucie po strzale Szymona Matuszewskiego objęli prowadzenie, ale później gaśli w oczach. - Może gdybyśmy dowieźli 1:0 do przerwy, w drugiej odsłonie goście by się odkryli i byłaby szansa na podwyższenie wyniku. Tymczasem po głupim błędzie straciliśmy gola i w szatni zeszło z nas powietrze. Poza tym też te wszystkie poprzednie porażki siedzą nam w głowach. Brakuje mobilizacji wewnętrznej i przekonania, że gramy o konkretny cel. Później wszystkie te sprawy przekładają się na boiskową rzeczywistość - przyznał jeden z najbardziej doświadczonych graczy Jaroty, Piotr Garbarek.
Po zmianie stron goście uzyskali wyraźną przewagę. Przy drugiej bramce dla GKS znów nie popisała się defensywa jarocinian, a przy trzeciej bramkarz Dariusz Brzostowski uprzedzony został przez Krzysztofa Bizackiego, który strzałem z 35 m ustalił wynik spotkania.
- Trzeba również pamiętać, że mamy młody zespół. W konfrontacji z ogranym przeciwnikiem nie zawsze potrafimy zachować zimną krew. W poprzednich meczach można było mówić, że nie mieliśmy szczęścia w sytuacjach bramkowych albo że rywal go miał w nadmiarze. W starciu z tyszanami było inaczej. To goście dyktowali warunki gry i zasłużenie wywieźli z naszego boiska trzy punkty. Im bardziej potrzebne niż nam, ale to marne dla nas usprawiedliwienie - dodał Garbarek.
On i pozostali piłkarze Jaroty mają się dziś spotkać na męskich rozmowach z trenerem Czesławem Owczarkiem, który może się jednak czuć lekko zagrożony po tak fatalnej serii. Niektórzy kibice domagają się już nawet jego głowy. - Jego rezygnacja czy dymisja w obecnej fazie sezonu byłaby bezsensowna. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na tak głupi pomysł. Powinniśmy dograć sezon w niezmienionym składzie, choć na pewno jakiś wstrząs by się nam przydał. Mimo wszystko jestem dobrej myśli i wierzę, że złą serię przełamiemy już w najbliższej kolejce na stadionie Rakowa Częstochowa - zakończył Garbarek.
Gdyby rzeczywiście jego słowa się spełniły, to wygrana pod Jasną Górą dałaby Jarocie awans na 13. miejsce w tabeli.
Jarota Jarocin - GKS Tychy 1:3
Bramki: 1:0 Matuszewski (13), 1:1 Jaromin (40), 1:2 Furczyk (79), 1:3 Bizacki (85)