Japoński piłkarz PGE Stali Mielec, Koki Hinokio: Byłem szczęśliwy, gdy otrzymałem propozycję powrotu do Mielca
- Osobiście dużo pracowałem z trenerem indywidualnym, który nauczył mnie samodzielnego myślenia i czytania piłki nożnej. Dla mnie to jest klucz w moim piłkarskim życiu – mówi piłkarz PGE Stali Mielec, pochodzący z Japonii, 21-letni Koki Hinokio.
fot. Anna Jajkiewicz
W Polsce jesteś od 2019 roku. Jak trafiłeś wtedy do Olsztyna?
Mój agent ściągnął mnie Stomilu na testy, które szybko przeszedłem. Pewnie nie wszyscy wiedzą, ale w Japonii nie byłem profesjonalnym piłkarzem.
Czym zaskoczyły cię pierwsze treningi w Polsce?
Polska piłka jest bardziej fizyczna niż w Japonii. Praktycznie każdego dnia pracuję nad swoją siłą, lecz nie do końca na tym bazuję na boisku w czasie spotkań.
Jak wygląda szkolenie piłkarskie w Japonii?
Na treningach częściej gra się na utrzymanie piłki oraz jest więcej gier z przeciwnikami – 1 na 1, 2 na 3, 6 na 6. Osobiście dużo trenowałem z trenerem indywidualnym, który nauczył mnie samodzielnego szybkiego myślenia i „czytania” gry. Dla mnie to jest klucz w moim piłkarskim życiu.
Po dwóch latach w Stomilu Olsztyn przeszedłeś do Ekstraklasy. Początkowo trafiłeś do drużyny z Lubina, aby pójść na wypożyczenie do Mielca. Czy spodziewałeś się, że uda ci się to zrobić w tak krótkim czasie?
Oglądając Ekstraklasę to czułem, że to odpowiedni moment, aby spróbować swoich umiejętności ligę wyżej. Pamiętam swój pierwszy mecz w barwach Stali Mielec przeciwko Górnikowi Łęczna.
Chciałeś wracać do Lubina?
Szczerze mówiąc, nie chciałem wracać, ale mój kontrakt był ważny w Lubinie, więc musiałem wrócić.
Ostatnie pół roku po powrocie na Dolny Śląsk nie było dla ciebie za bardzo udane w barwach Zagłębia. Dlaczego?
Z swojej strony robiłem wszystko, aby grać regularnie, lecz trener Zagłębia, Piotr Stokowiec, nie widział dla mnie miejsca. Na szczęście piłka jest taka, że ciągle coś się dzieje nowego. Teraz czas na regularne granie i dawanie radości kibicom na Solskiego.
Kiedy pojawiła się oferta powrotu do Mielca, od razu chciałeś się spakować i wrócić na Podkarpacie?
Tak, byłem naprawdę szczęśliwy, gdy otrzymałem propozycję powrotu i ani chwili się nie zastanawiałem nad tym.
Potrzebowałeś gry, a tymczasem Stal kreatywnego pomocnika w środku pola. Układ idealny?
Tak, to prawda, wierzę że współpraca będzie szła tylko do przodu i dawała radość obu stronom.
Co w Stali ci się najbardziej podoba?
Myślę, że bliskość kolegów z drużyny i zjednoczenie, które odbija się pozytywnie potem na boisku. Wielu zawodników najpierw myśli o drużynie, a następnie o indywidualnych statystykach.
Jakie widzisz różnice między trenerem Piotrem Stokowcem, a Adamem Majewskim?
Trener Majewski jest zawsze spokojny i dodaje przez to wiarę, pewność siebie.
Za tobą pierwsze spotkanie po powrocie na Solskiego. Jednak remis z aktualnym liderem rozgrywek, Rakowem Częstochowa, pozostawił po sobie niedosyt?
Celowaliśmy w zwycięstwo i nie byliśmy zadowoleni z drugiej części spotkania. Z drugiej strony szanujemy ten punkt.
Jakie były twoje początki w Polsce? Co cię zdziwiło najbardziej?
Dla mnie wszystko było nowe, ale przede wszystkim język i jedzenie.
Spodobała ci się dzisiaj polska kuchnia? Czy nadal wybierasz tylko azjatyckie?
Delikatnie mówiąc, Polska kuchnia nie jest dla mnie (śmiech).
Jak z językiem?
Próbuję się go uczyć, ale jest bardzo trudny. Najważniejsze, że nie mam problemu z komunikacją na boisku, ponieważ język piłkarski jest uniwersalny.