Janusz Surdykowski dał wygraną Bytovii nad GKS-em Katowice [ZDJĘCIA]
Niespodzianka w Katowicach! GKS przegrał z Drutex-Bytovią Bytów aż 0:2. Obie bramki zdobył Janusz Surdykowski. Dzięki niemu drużyna Tomasza Kafarskiego umocniła się na ósmym miejscu w tabeli. Utrzymanie 1. lidze coraz realniejsze.
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Okazuje się, że pierwszoligowy mecz z udziałem GKS Katowice to kiepski pomysł na inaugurację długiego, majowego weekendu. Z takiego założenia widocznie wyszło wielu z najzagorzalszych fanów GieKSy, bo podczas potyczki z Bytovią Bytów ich „Blaszok” świecił pustkami. Tymczasem gospodarze spotkania najwyraźniej liczyli na efektowne widowisko. Wnioskujmy po ilości wody, która została wylana na murawę przed meczem (przed polem karnym Bytovii utworzyła się nawet widoczna z wysokości trybun kałuża).
Szybko okazało się jednak, że piłka na mokrej murawie przypominającej plac do gry w hokeja na trawie, jest szybsza od nóg pierwszoligowych piłkarzy i często płata im figle. Obie ekipy pomysł na mecz miały podobny i polegał na atakowaniu z wykorzystaniu skrzydeł z mocnymi wrzutkami w pole karne. Nieco lepiej wychodziło to gościom, którzy już w 6 minucie po takiej akcji byli bliscy zdobycia gola, ale Michał Rzuchowski w świetnej sytuacji po dośrodkowaniu Jakuba Serafina skiksował i strzelił jakby od niechcenia obok bramki GieKSy.
Jednak przez zdecydowaną część pierwszej połowy akcje toczyły się głównie pomiędzy szesnastakami. Dopiero w samej końcówce katowiczanie pogubili się we własnym polu karnym i sprezentowali gościom gola. Okazji po błędzie miejscowej defensywy nie zmarnował Janusz Surdykowski i strzelił nie do obrony. Tym samym podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka schodzących na przerwę do szatni ponownie w tym sezonie pożegnały przeraźliwe gwizdy.
Po zmianie stron spotkanie nabrało nieco tempa. W 56. przed szansą stanął Tomasz Zahorski, który chwilę wcześniej pojawił się boisku za Krzysztofa Wołkowicza, ale jego strzał głową po dośrodkowaniu Alana Czerwińskiego obronił bramkarz gości. W odpowiedzi po drugiej stronie boiska z dystansu przymierzył Rzuchowski, jednak tym razem Mateusz Kuchta wyszedł z opresji obronną ręką. W 69. minucie nie miał już tyle szczęścia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym GKS-u wyskoczył Surdykowski i pewnym strzałem głową po raz drugi wpisał się na listę strzelców. I chociaż GieKSa podjęła jeszcze próbę uratowania honoru, ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości i wynikiem ustalonym przez Surdykowskiego.