Janczyk chce zacząć od nowa w rezerwach Legii. Przez 2 lata biegał, siedział w domu i grał w FIFĘ
Najpierw była oferta z Kolejarza Stróże, później brak odpowiedzi ze strony zawodnika i niespodziewane pojawienie się na treningu rezerw Legii Warszawa. Dawid Janczyk wrócił do sportu. Czy na dłużej?
Janczyk trenował z rezerwami Legii. "Zaległości widać gołym okiem" (WIDEO)
Po tym jak Janczyk zakończył wypożyczenie z CSKA Moskwa do ukraińskiego PFK Ołeksandrija z końcem 2011 roku, całkowicie przepadł. Przestał grać w piłkę. Teraz, po dwóch latach, napastnik się odnalazł, na treningu trzecioligowych rezerw Legii Warszawa.
- Dawid sam chciał, żeby sprawdzić, jak wygląda jego kondycja fizyczna i jak wygląda na tle zawodników drugiego zespołu. Na pewno ma duże zaległości, bo to widać gołym okiem. Przed nim bardzo dużo pracy - przyznał Jacek Magiera, trener Legii II Warszawa.
26-latek pojawił się również na łamach prasy, po tym jak udzielił wywiadowi "Przeglądowi Sportowemu". Janczyk zaprzeczył, jakoby miał problemy z alkoholem, hazardem, czy też zerwał kontakt z rodziną.
- Kiedy byłem uziemiony, i w zasadzie tylko siedziałem w domu, też chciałem się odstresować. Miałem okres, że wychodziłem częściej, 2-3 razy w tygodniu, po to żeby się zresetować. Byłem zestresowany, zmęczony stagnacją. Ale to nie był problem alkoholowy. Nie zataczałem się - mówi zawodnik.
Jak podkreśla - "egzystował". Co to dokładnie oznacza? - Wyczekiwałem, kiedy skończy się ten przeklęty 2013 rok. Z końcem grudnia wygasła mi umowa z CSKA Moskwa. Stałem się w końcu wolnym zawodnikiem. Wcześniej nie mogłem nawet nigdzie trenować. Byłem ubezpieczony na milion euro i w razie kontuzji inny klub musiałby taką kwotę za mnie zapłacić Rosjanom - dodaje Janczyk, cytowany przez "Przegląd Sportowy".
Zdaniem piłkarza, CSKA ignorowało go, mimo, że sam chciał trenować z zespołem. Jego zdaniem, klub jest mu winien 1,2 mln euro. Teraz jednak wreszcie jest wolnym graczem i pragnie się odbudować. Zacząć wszystko od nowa w rezerwach Legii. - Wiadomo, że muszę utrzymać rodzinę, płacić rachunki. Najpierw... to ja jednak muszę coś pokazać - zakończył Janczyk.
źródło: własne / Przegląd Sportowy