menu

Jan Tomaszewski: Kibice Legii nie weszli na stadion? Brawo Jagiellonia!

6 maja 2018, 18:05 | Kacper Rogacin

- Kto da gwarancję, że w tych flagach nie było rac, czy flar? Klub z Białegostoku ma rację. Brawo Jagiellonia! - tak Jan Tomaszewski komentuje zakaz wnoszenia flag Legii Warszawa na mecz Jagiellonia - Legia. W efekcie fani z Warszawy postanowili, że na stadion nie wejdą i podjęli decyzję o powrocie do stolicy.


fot. Fot. Bartek Syta / Polska Press

Kibice Legii Warszawa po raz kolejny nie weszli na stadion w Białymstoku, by dopingować swoją drużynę w starciu z Jagiellonią. Gospodarze nie chcieli bowiem pozwolić na wniesienie na stadion flag gości. Co Pan na to?

Sprawa jest prosta. Ja nie wiem i nikt nie wie, czy w tych flagach nie było jakichś rac, czy flar. Klub z Białegostoku ma tutaj całkowitą rację. Brawo Jagiellonia!

Nie uważa Pan, że taka sytuacja jest po prostu chora?

Dla mnie to jest wszystko chore. A ta choroba trwa od dawna, bardzo dawna. Widzi pan, wszystko rozbija się o to, że te kluby kibica, czy stowarzyszenia kibiców nie dotrzymują słowa. Na całym świecie jest tak, że odpalenie jednej racy skutkuje karą, a odpalenie większej ilości rac kilkukrotnie zwiększa tę karę. A u nas robią co chcą. I nie biorą za to odpowiedzialności. W takiej sytuacji nigdy nie będzie normalnie.

Co więc należy zrobić, żeby do takich sytuacji nie dochodziło?

To oczywiste - trzeba w końcu raz na zawsze ustalić, kto bierze odpowiedzialność za kibiców gości. I później, w przypadku jakiejś zadymy, osoby odpowiedzialne mają stawać przed sądem. Koniec kropka. Dam przykład - byłem na meczu Anglia - Polska w Londynie. Polscy kibice zachowywali się fenomenalnie. Flaga angielska wisiała obok flagi polskiej. Coś pięknego. Byłem wtedy w loży honorowej. I w pewnym momencie, przy wyjściu drużyn, dwudziestu bandytów, terrorystów, idiotów, debili rzuciło z polskiego sektora race na zawodników. Anglicy patrzyli się na mnie jak na idiotę. Po prostu było mi wstyd. I za tego typu zachowania nikt nie staje przed sądem. A powinien.

Kto w takim razie powinien wziąć odpowiedzialność za wydarzenia z finału Pucharu Polski?

A kto odpowiadał za kibiców?

Organizatorem meczu był PZPN.

No więc ja chcę wiedzieć, chcę po prostu wiedzieć, czy kluby podpisują umowę, że biorą bilety i odpowiadają za swojego dwunastego zawodnika? W europejskich pucharach też są sektory gości. I jeśli przyjezdny zrobi zadymę, to nie karze się gospodarza, tylko drużynę przyjezdną. U nas te przepisy muszą być takie same. PZPN przekazuje bilety klubom i kluby biorą odpowiedzialność za kibiców, którzy kupują od nich te bilety. Ja chcę wreszcie na ławie oskarżonych zobaczyć ochroniarzy, którzy biorą ogromne pieniądze, a później mówią, że nie wiedzą, jakim cudem wniesiono pirotechnikę, albo 150-metrowy transparent "Litewski chamie klęknij przed polskim panem". W butonierkach wnieśli ten transparent.

Prezes PZPN Zbigniew Boniek zapowiedział po finale, że żadnych rozmów z kibicami już nie będzie.

I całe szczęście, że Zbyszek Boniek zrozumiał wreszcie, że nie można rozmawiać z oszustami, kłamcami i bandytami. Ale sprawę finału trzeba rozliczyć. Podczas Arka - Legia widzieliśmy niemal śmiertelne strzały. Kto za to odpowiada? Jeśli Arka, ochroniarze Arki, to ja czekam na wyrok sądowy.