Jakub Wójcicki: Chcemy podtrzymać fantastyczną serię u siebie [WYWIAD]
- Jesteśmy blisko zrobienia dużej niespodzianki, bo kto by się spodziewał przed sezonem, że Cracovia będzie w pierwszej trójce na koniec tego roku? - podkreśla zawodnik Cracovii Jakub Wójcicki.
fot. Anna Karczmarz / Polska Press
W ubiegłym sezonie, gdy grał Pan w Zawiszy Bydgoszcz, był Pan w jakże odmiennym nastroju po seryjnych porażkach... Teraz jest Pan w drużynie, która jest w górze tabeli. W pańskim życiu nastąpiła zmiana o 180 stopni.
Na pewno inaczej się gra teraz, gdy walczymy o wysokie cele, a zupełnie inaczej, gdy nie wychodzą kolejne mecze. Są wtedy różne myśli. Można jednak wyciągnąć wnioski z porażek, człowiek się uczy, jak funkcjonować w gorszych czasach. To wiele uczy, jak zachować się w niektórych sytuacjach.
Tak więc ten gorszy okres pomógł Panu w karierze?
Bardzo mi pomógł. Mam wiele przemyśleń, wiem co ja robiłem źle, co robiliśmy nie tak jako drużyna. Gdybym był w podobnej sytuacji, postępowałbym inaczej. Pierwsza runda zawaliła nam cały sezon, ale nie za bardzo chciałbym to wspominać, bo to były wewnętrzne sprawy drużyny. Na pewno jednak balans między polskimi i zagranicznymi zawodnikami był zachwiany.
Pewnie tym bardziej sobie Pan chwali fakt, że latem zdecydował się przejść do Cracovii?
W Bydgoszczy dobrze się czułem, ale w Cracovii mamy naprawdę fajną drużynę. Pokazujemy się w każdym kolejnym meczu z naprawdę dobrej strony. Nie jest tak, że mamy 11 ludzi do gry, jest 18-20 zawodników, którzy są gotowi, by wskoczyć do składu. Ktoś ma kontuzję, obniżkę formy, rezerwowy daje jakość. Cieszę się, że jestem cząstką tej drużyny. Chcę dorzucić swoją cegiełkę do sukcesów tego zespołu. Wszyscy na nie czekamy.
W ekstraklasie w Zawiszy zagrał Pan w ciągu dwóch sezonów 36 i 37 meczów, czyli prawie maks. W „Pasach” musi się Pan zaznajomić z ławką rezerwowych.
Nie chciałbym się tłumaczyć, ale dwa razy kontuzja wykluczyła mnie z gry. Zespół dobrze się prezentuje, trener nie ma podstaw, by to zmieniać. Robię swoją robotę i będę się starał wskoczyć do jedenastki. Spokojnie przyjmuję fakt, że muszę usiąść na ławce, mam już 27 lat i inaczej reaguję, niż dawniej. Oczywiście, każdy ma ambicje, ale jak zespołowi idzie, to nie mogę wymagać od trenera, by coś kombinował. Kiedy wchodzę do gry, to staram się przez 15-20 minut pokazać z dobrej strony. Mam nadzieję, że wrócę do składu.
Gdyby miał Pan wypełnić ankietę: pozycja na boisku, to wpisałby Pan „obrońca” czy „pomocnik”?
Może wahadłowy? Taki zawodnik, który łączy te funkcje. To jest plus, trener ma alternatywę, mogę zagrać w różnych miejscach. Nie ma dla mnie większej różnicy, czy jest to prawa obrona, czy prawe skrzydło. Ostatnie pół roku w Zawiszy spędziłem na obronie, ale z tego względu, że nie mieliśmy zawodników, tylko młodego Damiana Ciechanowskiego. Przeszedłem przez kilka pozycji, grałem też jako ofensywny pomocnik, środkowy.
Nawet jak gra Pan na obronie, to widać, że ma Pan inklinacje ofensywne.
Na pewno, bo całe życie tam grałem. W nowoczesnym futbolu boczni obrońcy bardzo często są skrzydłowymi. Muszą sobie radzić w defensywie, ale też dawać zespołowi korzyści w ofensywie, bo jest to kluczowe w dzisiejszej piłce.
Jak wygląda pańska relacja z Deleu, który aspiruje do pozycji prawego obrońcy?
Bardzo fajnie, "Didi" jest bardzo pozytywnym człowiekiem, jest optymistycznie usposobiony do świata, jest moim dobrym kolegą. Nie mogę mieć żadnych pretensji do niego, bo gdy ja grałem, to on podchodził do tego bardzo dobrze.
Wracając do wyników zespołu, kiedy jest większy stres - gdy gra się o utrzymanie, czy o awans?
Zdecydowane większy stres towarzyszy bronieniu się przed spadkiem. Każdy błąd może zaważyć na tym, że człowiek pożegna się z ekstraklasą, a nikt tego nie chce. Grać o najwyższe cele to sama przyjemność, można się zapisać w historii klubu.
Pan w Zawiszy przeżył i to, i to, czyli zdobycie Pucharu Polski, grę w eliminacjach do Ligi Europejskiej i spadek z ekstraklasy. Jak widać po pana byłym zespole czy teraz po Śląsku Wrocław, te puchary odbijają się w kolejnym sezonie czkawką. Czy polskie zespoły potrafią połączyć te rozgrywki?
Myślę, że jest to do wykonania, co w zeszłym sezonie pokazała Legia, choć trener Berg za bardzo rotował składem. Nie ma reguły, ważne jest to, jak zespół jest przygotowany do gry co trzy dni, jak szeroką ma kadrę. My zagraliśmy tylko dwa mecze w pucharach więc nie przekładało się to na ligę. Wątpię, by to miało wielki wpływ na to, że potem nam nie szło.
Macie jeszcze dwa mecze w tym roku. Kibice liczą na to, że przezimujecie co najmniej na 3. miejscu w tabeli. Na pewno byśmy tego chcieli, bo jest to realne do wykonania.
Jesteśmy blisko zrobienia dużej niespodzianki, bo kto by się spodziewał przed sezonem, że Cracovia będzie w pierwszej trójce na koniec tego roku? Cieszymy się z tego, robimy swoją robotę i nikt nie powiedział, że nie jesteśmy w stanie zdobyć sześciu punktów. Na pewno ulokowałoby nas to przed wiosną na dobrej pozycji i pozwoliłoby nam to na spokojną pracę zimą.
Korona to nieprzyjemny zespół - u siebie przegrywa, a więcej punktów robi na wyjazdach, ale wy macie świetną serię w meczach na własnym boisku.
Będzie to ciężki mecz, Korona zapewne postawi podwójne zasieki, ale mamy fantastyczną serię u siebie, którą chcemy podtrzymać. Jak strzelimy szybko bramkę, to mecz się otworzy.