Jakub Serafin ma za sobą debiut w Cracovii, teraz czas na pokazanie mocy
Jakub Serafin został pozyskany przez Cracovię w tym okienku transferowym. 22-letni zawodnik przychodził tu z nadzieją na grę. Bo choć wychowanek Lecha Poznań debiutował w ekstraklasie przed trzema laty, to rozegrał w niej tylko dwa mecze, a potem tułał się po pierwszoligowych klubach, grając w Bełchatowie i Bytovii. Zaliczył też zagraniczny epizod w norweskim Haugesund.
fot. Lukasz Gdak
Na debiut w nowych barwach nie czekał zbyt długo – do drugiej kolejki, w meczu na dobrze sobie znanym stadionie przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu.
- Debiut nastąpił w miarę szybko, choć miałem nadzieję, że już w pierwszym meczu dostanę szansę – mówi Jakub Serafin. - Musiałem poczekać do drugiej kolejki, ale cieszę się, że to odbyło się właściwie błyskawicznie. Na pewno miało dla mnie znaczenie to, że zagrałem na dobrze sobie znanym stadionie. Fajnie, że tak się złożyło. Szkoda, że nie było kibiców, bo wiadomo, że wtedy byłaby inna atmosfera, otoczka tego spotkania. Pierwszy raz zdarzyło mi się wystąpić w takim meczu bez publiczności. Nie ma co ukrywać, że jest inaczej, niż przy kibicach, ale musimy być skupieni na tym, co robimy na boisku, wykonywać polecenia trenera, reszta to sprawy poboczne.
Serafin nie będzie miło wspominał pierwszego występu w nowych barwach, bo jego zespół uległ 0:2.
- Gdyby ten mecz inaczej się ułożył do przerwy (niestrzelony karny przez Michała Helika – przyp. ) to mogło to wyglądać inaczej w drugiej połowie – twierdzi Serafin. - Dochodziliśmy do sytuacji, ale brakowało dokładnego podania, strzału. Nie ma co jednak tego rozpamiętywać.
W Lechu trener Nenad Bjelica nie dał młodemu zawodnikowi ani jednej szansy na występ w ekstraklasie. Młodzian mógł czuć więc chęć rewanżu, choć szkoleniowca już nie ma w Poznaniu.
- To był dla mnie raczej sentymentalny powrót – mówi zawodnik. - W Poznaniu mam wiele znajomych. Chciałem pokazać swoją wartość, a nie komuś, coś udowadniać.
„Pasy” znalazły się na dnie tabeli, a jakby tego było mało, atmosfera zepsuła się przez „gorące” rozstanie z klubem Miroslava Covilo. To na pewno nie pomaga w spokojnym przygotowywaniu się do kolejnych spotkań. Serafin został rzucony na głęboką wodę. Nie mając takiego kolegi u boku jak Serb, który służył doświadczeniem i wszelką pomocą, na pewno młodemu zawodnikowi jest trudniej wejść do zespołu.
- Nie mam wpływu na to co się dzieje wokół, dlatego skupiam się na swojej pracy i chcę ją wykonywać jak najlepiej – mówi defensywny pomocnik Cracovii. - Odcinamy się wszyscy od tej sprawy.
Serafin musi ściśle współpracować z równie młodym jak on Milanem Dimunem, który wielkiego doświadczenia nie ma, zagrał w 25 meczach w polskiej ekstraklasie, w tym w ubiegłym sezonie 19.
- Zagraliśmy ze sobą dopiero jeden mecz – mówi Serafin. - Mam nadzieję, że ta nasza współpraca, a także reszty zespołu ze sobą będzie się układała. Było trochę zmian więc naturalne jest to, że trzeba się zgrać.
Serafin jest defensywnym pomocnikiem, ale nie oznacza to, że skupia swoją uwagę tylko na zadaniach obronnych.
- W środku pola jest spora wymienność pozycji – tłumaczy zawodnik. - Trzech zawodników zamienia się miejscami i staramy się sobie pomagać, być jak najlepiej ustawionym.
Serafin pokazał się w koszulce Cracovii w Poznaniu, ale myśli już o debiucie na stadionie przy ul. Kałuży, przed własnymi kibicami, którzy wreszcie, po półrocznym bojkocie mają się zjawić w znaczącej liczbie na meczu.
- Z Arką chcemy wreszcie zdobyć komplet punktów – mówi z przekonaniem zawodnik. - Słyszałem o tym konflikcie kibiców z klubem. Chciałbym, by fani przyszli, bo to jest ogromne wsparcie dla nas, dwunasty zawodnik, tak potrzebny w naszej sytuacji. Ale to dopiero dwa mecze, wszystko można odrobić. Dlatego za wszelką cenę będziemy chcieli wygrać.
#TOPSportowy24 - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/ed82c63b-e38a-ebb9-0aa2-a36b49ae6755,d0eee85a-3642-382a-4086-05c0e3692b58,embed.html[/wideo_iframe]