Jakub Arak, piłkarz Lechii Gdańsk: Nikt nie lubi przegrywać. Nawet jak gra się w karty z najlepszym kumplem, to chce się wygrać [rozmowa]
Jakub Arak, podobnie jak w derbach Trójmiasta, był cichym bohaterem. Zaliczył asystę przy golu Flavio Paixao i Lechia Gdańsk wygrała w Poznaniu z Lechem.
Miałeś ważną rolę, bo musiałeś zbierać i przetrzymywać piłkę. To Ci się udało?
Pierwsze 10-15 minut nie było dobre w moim wykonaniu, bo kilka pojedynków przegrałem. Z minuty na minutę czułem się coraz lepiej i udawało się przetrzymać piłkę tyłem do bramki. Lepiej wyglądała też nasza gra w ofensywie i efektem tego była asysta przy golu po strzale Flavio Paixao. Każdy z nas chce grać i cieszę się, że trener postawił na mnie i mogłem zagrać w podstawowym składzie.
[przycisk_galeria]
Zaliczyłeś trzecią asystę w tym sezonie. Gonisz Lukasa Haraslina?
Jako napastnika zawsze bardziej cieszyła mnie bramka, nawet z metra do pustej. Jeżeli wygrywamy i jesteśmy w czubie tabeli, to asysty też bardzo cieszą. Na gratulacje zasługuje cały zespół, bo w drugiej połowie dzielnie się broniliśmy i patrząc na to, jak długo Lechia czekała na zwycięstwo w Poznaniu, to wygrana bardziej smakuje.
Idealnie rozumiesz się na boisku z Flavio Paixao?
Trzecia asysta w tym sezonie i trzecia do Flavio, bo tak było z Koroną, Arką i teraz z Lechem. Dobrze nam się współpracuje. Z Flavio gra się przyjemnie, bo jest niesamowicie mobilny, dużo rusza się bez piłki. Oby tak dalej to wyglądało, a Flavio pokazuje, że jest naszym liderem, strzelił dziewiątego gola i oby utrzymał tę dyspozycję jak najdłużej.
Mieliście mecz pod kontrolą?
Byliśmy świadomi, że Lech dysponuje ogromnym potencjałem ofensywnym. Zmusił nas do biegania zwłaszcza w środku pola, gdzie wyszli z Gajosem, Tibą i Amaralem, a bez klasycznej "6". Mieliśmy plan na ten mecz, byliśmy dobrze zorganizowani i nie pozwoliliśmy Lechowi wykreować super sytuacji.
Trener mówił, że nie nakładał na Was dodatkowej presji jeśli chodzi o to, jak długo Lechia nie wygrała w Poznaniu. A wy myśleliście o tym?
Statystyki docierały do nas i wiedzieliśmy, że Lechia nie wygrała w Poznaniu ponad 50 lat. To działało bardziej motywująco i powtarzaliśmy sobie, że jak nie teraz, to kiedy. Jesteśmy w dobrej dyspozycji, a Lech ostatnio nie punktował regularnie. Mieliśmy jednak do niego ogromny szacunek, bo potencjał w drużynie jest bardzo duży. Wiedzieliśmy, że jeśli zagramy dobrze i uważnie w obronie, to bramki możemy nie stracić, a przy naszym potencjale ofensywnym coś strzelimy.
Po grze Lecha czuliście na boisku, że jest w kryzysie?
Ja bym tak nie powiedział. Trochę problemów Lech nam sprawił, ale to my zagraliśmy w Poznaniu dobry mecz i wytrąciliśmy mu argumenty. Taka jest piłka. Nie ma co krytykować Lecha, bo po czterech kolejkach był chwalony, że zaliczył najlepszy start od lat. Teraz kilka meczów przegrał i wszyscy ich skreślają. Trzeba dać mu czas, ale drużyna Lecha nie jest moim problemem. Duży wpływ miało też boisko, bo szybko się rozwaliło i łatwiej się broniło w końcówce, kiedy Lech nie miał komfortu w rozgrywaniu piłki.
Dobrze czujecie się w fotelu lidera Lotto Ekstraklasy?
Podchodzimy do tego z dużą pokorą. Tabela liczy się po 37 kolejce. Teraz mamy 28 punktów, a to w poprzednim sezonie nie dało nawet utrzymania. Trzeba cierpliwie pracować i najlepiej jak najwięcej pokazywać na boisku, a jak najmniej mówić o miejscu w tabeli. Pewnie, że miło patrzy się na rywali z góry. Nikt nie lubi przegrywać i nawet jak się gra w karty z najlepszym kolegą, to chce się wygrać. Cieszymy się, ale podchodzimy do tego z dużą pokorą.
Przed Lechią mecz z Resovią. Powtarza się, że Puchar Polski to najkrótsza droga do europejskich pucharów.
Nikt z nas nie myśli o meczu ligowym z Cracovią tylko przygotowujemy się, żeby wygrać z Resovią. Dla piłkarza nie ma nic przyjemniejszego niż gra co trzy dni, a po to mamy szeroką kadrę, żeby każdy dostał szansę. Wierzę, że wrócimy z Rzeszowa z awansem.
Jesteście liderem Lotto Ekstraklasy. To może sprawić, że wasza koncentracja w spotkaniu z drugoligowcem będzie mniejsza?
Wszystko zależy od podejścia. Dołączył do nas psycholog sportowy Paweł Habrat i jesteśmy zbyt świadomą drużyną, żeby pozwolić sobie na lekceważenie rywala. W Pucharze Polski drużyny z niższych lig sprawiają sensacje, Lechia też się o tym przekonała w poprzednich latach, więc z tych lekcji trzeba wyciągać wnioski. Jak przyjeżdżają zawodnicy z innych krajów to mówią, że na poziom ekstraklasy można narzekać, ale poziom pomiędzy poszczególnymi klasami w niższych ligach jest wyrównany.
Lechia - Arka. Tak cieszyli się kibice po strzelonej bramce