Jak Michał Pazdan w Jodłowniku kopał piłkę, to szyby z okien leciały
Piłka nożna. Będąc chłopcem, obecny reprezentant Polski spędzał wakacje u rodziny, mieszkającej we wsi w powiecie limanowskim.
fot. Fot. Krystyna Trzupek
Ogród za domem, dwa kije wbite w ziemię i sznurek zamiast poprzeczki. Tak wyglądał jeden z pierwszych „stadionów”, na których w czasie wakacji Michał Pazdan grał w piłkę nożną w Jodłowniku. Nikt wtedy jeszcze nie podejrzewał, że chłopak trafi do reprezentacji Polski i zabłyśnie na mistrzostwach Europy we Francji.
- Za domem jest nierówno i piłka uciekała - śmieje się Grzegorz Noworolnik, kuzyn Michała. - Ale i tak zabawa była przednia.
Maria Noworolnik, matka chrzestna Michała, nie kryje dumy z chrześniaka.
- Ja go pamiętam jako małego brzdąca. Tak się cieszę, że tyle osiągnął - mówi wzruszona. Z sentymentem wspomina czasy, kiedy mały Michaś przyjeżdżał do niej na wakacje.
- Co oni wtedy wyprawiali! Jak się bawili, biegali, chodzili nad rzekę, zbierali grzyby, spali pod namiotami w ogrodzie - opowiada.
Odkąd pamięta, Michał zawsze lubił grać w piłkę. - Nieraz z moimi synami kopał prawie cały dzień, że nawet wieczorem ciężko ich było ściągnąć do domu - dodaje pani Maria. - A ile szyb przy tym poleciało - śmieje się.
Michał był grzecznym dzieckiem, ułożonym, posłusznym, nie sprawiał żadnych problemów. Na dodatek bardzo zdolnym uczniem. Poza wakacjami przyjeżdżał do krewnych w Jodłowniku na Wszystkich Świętych, Boże Narodzenie i Wielkanoc.
Potem, jak już został profesjonalnym zawodnikiem, miał coraz mniej czasu na odwiedziny. Ostatnio rodzina z Limanowszczyzny widziała się z nim na jego ślubie, czyli trzy lata temu. Jakie życzenia składali bliscy? - Szczęścia w miłości i piłce nożnej - uśmiecha się ciocia. - I jak widać, zarówno jedne, jak i drugie się spełniły.
Choć ostatnio nie widują się często, to cały czas mają ze sobą kontakt telefoniczny. Podczas mistrzostw Europy cała rodzina kibicowała Polakom, a w szczególności Pazdanowi.
- Niesamowite, jakich emocji dostarczył nam Michał i cała ekipa Nawałki. To cudowne widzieć, jak gra na światowych stadionach, podczas gdy my pamiętamy, jak biegał z nami za piłką koło domu - mówi kuzyn obrońcy reprezentacji Polski.
- W pracy wszyscy gratulowali mi chrześniaka, a mnie po prostu rozpierała duma - nadmienia pani Maria. Wszyscy chwalą występ całej reprezentacji. - To najlepsza ekipa, jaką kiedykolwiek mieliśmy - podsumowuje kuzyn Grzegorz. - Euro się skończyło, ale chłopaki opuścili je jako zwycięzcy, niepokonani - dodaje jego żona Agnieszka.
Marek Pazdan, kuzyn Michała, także szczyci się jego osiągnięciami. Opowiada, jak raz w wakacje zabrał go na boisko w Sadku-Kostrzy. Michał miał wtedy 10 lat i trenował już w Hutniku Kraków.
- Zdecydowanie wyróżniał się dobrą techniką gry. Żartowaliśmy, że będą z niego ludzie - przekonuje. - I nie pomyliliśmy się.
Ma syna, też Michała. Jest jeszcze za mały, żeby grać w piłkę, ale jak podrośnie, ojciec chciałby rozbudzić w nim zapał do sportu. - Może wyrośnie godny następca Michała, Michał junior - żartuje Marek Pazdan.
Cała wieś Jodłownik chlubi się tym, że znany piłkarz często tutaj bywał. Mieszkańcy cieszą się z rozgłosu, który przyniósł mu świetny występ z reprezentacją Polski na mistrzostwach Europy.
- Wcześniej mało o nim słyszałam, może dlatego, że nie interesuję się tak piłką nożną - przyznaje Katarzyna Rusin z Jodłownika.
Sołtys Henryk Noworolnik podkreśla, że sławny sportowiec niewątpliwie dodaje gminie splendoru.
- To jest wielka promocja naszego regionu. Wisła ma Adama Małysza, Kasina Wielka - Justynę Kowalczyk, a my Pazdana - śmieje się sołtys.