Jajka i mąka, czyli przepis na zwycięstwo Śląska z Jagiellonią
Po dniu wolnym w poniedziałek, wczoraj piłkarze Śląska Wrocław trenowali dwa razy. Wciąż indywidualnie ćwiczy Brazylijczyk Dudu.
fot. MICHAL GACIARZ / POLSKA PRESS
Jajka i mąka na głowę - to turecki zwyczaj wprowadzony jakiś czas temu przez kapitana Śląska Wrocław Mariusza Pawełka. Wczoraj oberwało się w ten sposób asystentowi Tadeusza Pawłowskiego Łukaszowi Czajce, który obchodził 32. urodziny. Taki prezent od piłkarzy.
Przed meczem z Jagiellonią nie uda się postawić na nogi Dudu. Brazylijczyk nadal trenuje indywidualnie i sztab szkoleniowy WKS-u pracuje nad tym, aby tę poważną lukę w defensywie jakoś załatać. Łatwo nie jest, zwłaszcza biorąc pod uwagę, w jakiej formie jest blok obronny, a zwłaszcza Paweł Zieliński.
- Potrzebowaliśmy tej przerwy na reprezentację - przyznaje Tadeusz Pawłowski. - Po krótkim okresie przygotowawczym rozegraliśmy 12 meczów. Drużyna potrzebowała odpoczynku zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Wykorzystaliśmy tę przerwę także na badania. Wiemy, w jakim stanie są zawodnicy i jak dalej mamy trenować - wyjaśnia szkoleniowiec, który nie kryje, że zespół sporo pracował ostatnio nad defensywą.
- W ostatnich dniach nie wyglądało to najlepiej. Straciliśmy cztery bramki z Wisłą Kraków, wcześniej także cztery z Legią. Jak na naszą filozofię gry, to za dużo - stwierdził Pawłowski, który nie tylko próbował naprawić błędy w dotychczasowej formacji obronnej, ale też testował pewne roszady personalne w bloku obronnym.
Wrocławianie ostatnie spotkanie u siebie wygrali na początku sierpnia z Termalicą. Pawłowski pytany o tę słabą serię w spotkaniach na własnym boisku, mówi z przekorą i właściwym dla siebie optymizmem, że przecież Śląsk w ostatnich sześciu spotkaniach przegrał tylko raz. - Chcemy tę passę podtrzymać - uśmiecha się.
Prawda jest jednak taka, że chociaż Jagiellonia to wymagający rywal (ten mecz w sobotę o godz. 15.30), to jednak w Śląsku chcą wreszcie wygrać we Wrocławiu i doskoczyć do czuba tabeli. - Mieliśmy czas na przeanalizowanie wszystkiego i wyciągnięcie wniosków. Zwycięstwo jest obowiązkowe - mówił Jacek Kiełb, który po odejściu Roberta Picha zapewne wskoczy do pierwszej jedenastki. Zresztą podczas wczorajszej wewnętrznej gierki znalazł się w jednej drużynie z Flavio. Obaj panowie często ze sobą współpracowali i mieli mocny ciąg na bramkę.