Śląsk - Jagiellonia LIVE! Przegrani weekendu walczą o kolejną rundę Pucharu Polski
Obie drużyny w miniony piątek poniosły dotkliwe porażki. Jagiellonia poległa na gorącym terenie w Kielcach 1:4, Śląsk natomiast w skandaliczny sposób przegrał 2:3 w Zabrzu. W poniedziałek jednak trzeba grać kolejny mecz, i to jeden z tych najważniejszych jesienią. Stawką jest wszak ćwierćfinał Pucharu Polski.
Relacja na żywo z meczu Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok w Ekstraklasa.net!
- Czuję się jak frajer - stwierdził po porażce w Zabrzu bramkarz Śląska Rafał Gikiewicz. I tak po imieniu należałoby nazwać wrocławian. Głupotę należy piętnować, a Śląsk przegrał w Zabrzu głupio. Która poważna drużyna traci dwie bramki w doliczonym czasie gry? Oczywiście, to już wrocławska tradycja, bo wystarczy przypomnieć pucharowe, wyjazdowe mecze z Rudarem i Brugge. Po każdym z tych spotkań słyszeliśmy zapewnienia piłkarzy, że "trzeba wyciągnąć wnioski", a tymczasem w Zabrzu kibice przeżyli deja vu. Przynajmniej w tym przypadku łatwo jest wskazać winnych. Śląsk do 80. minuty prezentował się bardzo dobrze. Prowadził i powinien strzelić kolejne bramki, choć grał przecież z Hołotą i Sochą na skrzydłach. W 80. minucie na boisku pojawił się Plaku, w 85. Patejuk. I to właśnie obu nominalnych skrzydłowych można obwiniać za ten koszmarny wynik, do spółki z trenerem Levym. To po akcjach po stronie Patejuka padły oba gole dla zabrzan, a Plaku w decydującym momencie swoją złą decyzją przyłożył się do bramki Nakoulmy.
O koszmarze z Zabrze wrocławianie muszą jednak jak najszybciej zapomnieć. Dzisiaj Śląsk czeka drugi mecz tej jesieni z Jagiellonią. W meczu ligowym wrocławianie polegli na Stadionie Miejskim 2:3, po bramkach Grzyba, Barana i Balaja dla przyjezdnych i Paixao oraz Dudu dla gospodarzy. Wtedy łatwo było przełknąć tą porażkę, bo Śląsk grał jeszcze w europejskich pucharach, a strata 1,5 punktu nie miała większego znaczenia. W Pucharze Polski wrocławianie muszą jednak zagrać na całość. Po pierwsze rozgrywki te powinna drużyna traktować priorytetowo, a po drugie po raz kolejny mecz w Pucharze Polski jest okazją do zaproszenia dzieciaków ze szkół na Stadion Miejski. To już tradycja i miejmy nadzieję, że tak jak w przypadku poprzednich edycji, tak i teraz piłkarze pokażą swoją lepszą twarz. Wrocławski zespół pewnie zagra w podobnym składzie jak w piątek, chyba że uparty Levy po raz kolejny zdecyduje się postawić na Plaku i Patejuka. Na młodzieżowców nie ma co liczyć, bo w sobotę zagrali w meczu rezerw. Co jak co, ale pod tym względem trener Levy wydaje się być niereformowalny. Pozostaje więc wrocławianom liczyć na kolejny błysk Paixao, czy waleczność Hołoty.
Na szczęście dla wrocławian, Jagiellonia też jest daleka od formy z początku sezonu, gdy wygrywała na Stadionie Miejskim. Oczywiście, klęskę w Kielcach można usprawiedliwiać na różne sposoby. Na przykład tym, że trener Stokowiec nie wystawił w tym meczu żadnego napastnika, że Jaga kończyła w dziesiątkę, ale prawda jest taka, że forma piłkarzy z Białegostoku pozostawia wiele do życzenia. Nie tak dawno plotkowano, że to zawodnicy mają już dość metod treningowych Stokowca, ale później obie strony zgodnie przysięgały, że to nieprawda. Wyniki jednak nie powalają. Statystycy już wyliczyli, że rok temu o tej porze roku trener Hajto miał lepsze osiągniecia. Na pewno białostoczanie to drużyna z dużo większym potencjałem niż to, co pokazywali w ostatnich meczach i wynik poniedziałkowego meczu wydaje się sprawą otwartą. Tym bardziej, że trener Stokowiec na pewno tym razem nie będzie eksperymentował, tylko postawi na najsilniejszą jedenastkę.