menu

Jagiellonia ograła Legię 3:1, mogło być i 7... Rezerwy Berga znowu dały plamę

15 lutego 2015, 19:51 | Tomasz Dworzańczyk / Kurier Poranny

Emocje godne hitu kolejki mieliśmy w starciu Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok. Mistrzowie Polski, których w czwartek czeka starcie w Lidze Europy z Ajaxem Amsterdam, wystąpili w mocno rezerwowym składzie, co odbiło się na ich grze i wyniku. Bardzo dobrze grająca Jagiellonia zwyciężyła 3:1, a przy odrobinie większej skuteczności mogła zdobyć kilka bramek więcej. Wojskowi zbyt wielu okazji sobie nie stworzyli, kończyli mecz w "10", a mogli nawet o jeszcze jednego gracza mniej...

Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 1:3
fot. Bartek Syta / Polskapresse
1 / 22

Zwycięstwo wywindowało podopiecznych Michała Probierza na trzecie miejsce w tabeli. Awans na ligowe podium był możliwy dzięki dwóm bramkom Macieja Gajosa oraz trafieniu Patryka Tuszyńskiego.
- Cieszymy się z udanego początku rozgrywek. Ten wynik potwierdza, że jesteśmy dobrze przygotowani do rundy - powiedział Michał Probierz.

Szkoleniowiec przed spotkaniem zaszokował kibiców, zostawiając w Białymstoku lidera klasyfikacji strzelców Mateusza Piątkowskiego. Jak tłumaczył, zadecydowały tylko względy sportowe, ale nie jest tajemnicą, że 30-letni napastnik stracił miejsce w meczowej kadrze głównie dlatego, że w czerwcu kończy mu się kontrakt z klubem. Nowej umowy piłkarz podpisać nie chce, podobnie jak nie podziela stanowiska klubu w sprawie ewentualnego kierunku transferu.

- Proszę nie doszukiwać się w tym podwójnego dna. Mam kadrę złożoną z 30 zawodników i na każde spotkanie mam prawo dobrać zespół według własnego planu - wyjaśnia trener Jagi.

Oprócz Piątkowskiego do Warszawy nie pojechał także Paweł Sawicki. Białorusin na jednym z treningów nabawił się urazu stawu skokowego. Z nowych graczy, pozyskanych zimą, od początku przy Łazienkowskiej zagrał tylko Łotysz Igors Tarasovs. Jak się zresztą później okazało, z bardzo dobrym skutkiem.

Białostoczanie rozpoczęli spotkanie bez większego respektu dla mistrza Polski. Ale też nie było kogo za bardzo się obawiać, bowiem w podstawowym składzie legionistów znalazło się sporo rezerwowych. Przed Mateuszem Szwochem, czy Adamem Raczkowskim nikt nie zamierzał klękać. Owszem, w szeregach gospodarzy byli też bardziej znani zawodnicy m.in. Tomasz Jodłowiec, Orlando Sa, czy Tomasz Brzyski, ale największe gwiazdy zespołu i tak zostały oszczędzone na czwartkowy mecz stołecznych z Ajaxem Amsterdam w Lidze Europejskiej.

- Każde spotkanie jest trudne i nie ma znaczenia czy jest to mecz pucharowy, czy ligowy. Ale nie ma co ukrywać, brakowało nam trochę jakości - przyznaje trener Legii Henning Berg.

W pierwszym kwadransie oba zespoły skupiły się na walce w środkowej strefie boiska. Szybciej opanowali ją jagiellończycy, którzy w 11. minucie wyszli z kontrą. Piłkę zagraną na wolne pole od Tuszyńskiego dostał Gajos. Pomocnik Jagi nie namyślając się zbytnio huknął z 25 metrów, a piłka lecąca z niesamowitą siłą odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do siatki. Ponad 500 fanów białostockiej drużyny, zajmujących miejsca na trybunie nieopodal bramki Arkadiusza Malarza, oszalało z radości.
- Dobrze przyjąłem piłkę, miałem dużo miejsca i zdecydowałem się na strzał. Cieszę się, że piłka wpadła do siatki - przyznał Gajos w przerwie meczu przed kamerami NC +.

Pomocnik Jagi już w pierwszej połowie mógł zostać bohaterem żółto-czerwonych. W 26. minucie nie wykorzystał jednak rzutu karnego, podyktowanego za taktyczny faul na Tuszyńskim. Za te przewinienie Inaki Astiz ujrzał tylko żółtą kartkę, choć sędziowie zazwyczaj w takich sytuacjach karzą zawodników wyrzuceniem z boiska. A tak Legia nadal grała w komplecie, a na domiar złego Arkadiusz Malarz odbił uderzenie Gajosa. - To był po prostu źle wykonany rzut karny. Trzeba o tym zapomnieć i grać dalej - dodał pomocnik żółto-czerwonych.

Obroniona jedenastka trochę zdeprymowała jednak jagiellończyków, a natchnęła legionistów i niewiele brakowało, by źle to się skończyło. W 41. minucie po podaniu Jakuba Koseckiego nogę dostawił Orlando Sa, lecz na szczęście piłka zatrzymała się na poprzeczce.

Na drugą połowę białostoczanie wyszli z nastawieniem obrony korzystnego wyniku, ale też próbowali szukać okazji na kolejne bramki. Ten plan powiódł się już osiem minut po wznowieniu gry. Z kontrą zabrał się Nika Dzalamidze, który znalazł nabiegającego w pole karne Tuszyńskiego. Ten jeszcze przyjął piłkę i silnym uderzeniem w długi róg pokonał Malarza.
Trener Berg nie czekał długo ze zmianami. Już dwie minuty później na boisku zameldowali się Michał Kucharczyk i Marek Saganowski. Legioniści zaatakowali jeszcze mocniej, ale też przy okazji więcej miejsca zostawiali z tyłu. W ciągu 10 minut białostoczanie mieli kilka znakomitych okazji, by rozstrzygnąć wynik. W obie zamieszany był Dzalamidze, który najpierw próbując lobować Malarza w zasadzie oddał mu piłkę. Gruzin później jeszcze błysnął niedokładnym dograniem do będącego w doskonałej sytuacji Tuszyńskiego.

Ten ostatni zresztą też miał stuprocentową okazję. Po zagraniu Karola Mackiewicza bezpańska piłka odbita od Brzyskiego trafiła na ósmy metr. Tam dopadł do niej Tuszyński, lecz futbolówka tylko otarła się o słupek.
Niewykorzystane okazje mszczą się i ta piłkarska prawda potwierdziła się w 84. minucie. Helio Pinto w zamieszaniu podbramkowym zdobył gola kontaktowego i wydawało się, że emocje będą do końca. Fanów Legii uciszył jednak już dwie minuty później Gajos. Znów lewym skrzydłem urwał się Mackiewicz, który wyłożył piłkę na piątym metrze. Wychowanek Rakowa Częstochowa najpierw został zastopowany przez Malarza, ale przy dobitce już się nie pomylił.

Po tym ciosie Legia już się nie podniosła, a Jagiellonia mogła się cieszyć z kolejnego skalpu przy Łazienkowskiej, gdzie nie przegrała od blisko pięciu lat.


Polecamy