Dwa gole Rafała Boguskiego. Wisła wygrała z nieskuteczną Jagiellonią
Zawodnicy Wisły Kraków po dwóch bramkach Rafała Boguskiego pokonali Jagiellonię Białystok. Podopieczni Tomasza Hajty na wiosnę są niezwykle nieskuteczni. W dwóch dotychczasowych meczach nie zdobyli bramki. Na Reymonta nie byli w stanie wykorzystać nawet rzutu karnego.
Zobacz więcej zdjęć z meczu Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok
Dzisiejszym meczem obie drużyny chciały zatrzeć złe wrażenie po ostatniej kolejce T-Mobile Ekstraklasy. Jagiellonia Białystok na inaugurację rundy wiosennej została rozgromiona w Bielsku-Białej przez miejscowe Podbeskidzie 0:4, natomiast Wiślacy tylko bezbramkowo zremisowali z dużo niżej notowanym GKS Bełchatów.
Mecz zdecydowanie rozpoczęli goście z Białegostoku. Już w pierwszej minucie żółto-czerwoni chcieli sprawdzić dyspozycję dnia bramkarza Wisły Kraków Sergeia Pareiki. Dokładnie uczynił to Alexis Norambuena, którego uderzenie zza pola karnego Wiślaków niewiele minęło bramkę strzeżoną przez Estończyka. z upływem czasu Jagiellonia cofnęła się pod własne pole karne, co umożliwiło zawodnikom "Białej Gwiazdy" na spokojne budowanie akcji ofensywnych. Białostoczanie nie potrafili sobie poradzić z dobrze centrowanymi piłkami przez podopiecznych Tomasza Kulawika. Po jednym z takich dośrodkowań blisko celu był stoper Wisły, Arkadiusz Głowacki, którego strzał wylądował w rękawicach Jakuba Słowika.
Przestraszona Jagiellonia nastawiała się tylko na grę z kontry. W 37. minucie miała miejsce jedna z nielicznych akcji jagiellończyków. Niemal kopia tej z pierwszej minuty w roli głównej z Norambueną. Tym razem strzelał Pazdan, ale z podobnie mizernym skutkiem jak Chilijczyk.
W 39. minucie Wisła wyszła na zasłużone prowadzenie. Pazdan zagrał do... niepilnowanego Patryka Małeckiego, a ten dograł na pustą bramkę Rafałowi Boguskiemu, któremu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do siatki. Gdy wydawało się, że do ostatniego gwizdka sędziego nic już się nie stanie, "Biała Gwiazda" poszła za ciosem. W zamieszaniu w polu karnym gości najlepiej odnalazł się Kamil Kosowski, który przytomnie dostrzegł Boguskiego. Napastnik Wisły sprytnym strzałem z woleja pokonał bezradnego w tej sytuacji Słowika.
Początek drugiej odsłony od początku należał do "Jagi". W 50. minucie przewracany w polu karnym Wisły był Kim Min-Kyun, a sędzia nie miał wątpliwości – rzut karny. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł Tomasz Kupisz. Strzał w prawy róg bramki okazał się jednak złym wyborem i Pareiko sparował futbolówkę. To nie zniechęciło żółto-czerwonych do budowania kolejnych ataków. Osiem minut później głową z rzutu wolnego uderzał Adam Dźwigała, lecz piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku, a poprawka Ukaha też nie znalazła drogi do bramki i trafił w nogę Kamila Kosowskiego. Gołym okiem było widać brak w składzie Jagiellonii typowego napastnika.
Wiślacy kontrolowali przebieg meczu i co jakiś czas wyprowadzali groźne kontry. W 75. minucie fatalny błąd popełnił Ugochukwu Ukah, piłkę na wysokości pola karnego przejął Cezary Wilk, który – jak pokazywały powtórki – niepotrzebnie podał jeszcze do Michała Chrapka. Młody pomocnik naciskany przez jednego z obrońców białostoczan przestrzelił wysoko nad bramką. Ostatnie piętnaście minut to żelazna defensywa drużyny Tomasza Kulawika. Podopieczni Tomasza Hajty nie potrafili przebić się przez ścianę, jaką postawili im gospodarze i wynik nie uległ już zmianie.