Jagiellonia - Podbeskidzie LIVE! Przedostatnia szansa na górną ósemkę
W poniedziałek o godzinie 18:00 w Białymstoku Jagiellonia podejmie Podbeskidzie Bielsko-Biała. Będzie to ostatnie spotkanie 29. serii spotkań. Co ciekawe, obydwa zespoły, mimo znajdowania się pod kreską, wciąż mają szanse na awans do grupy mistrzowskiej.
fot. Wojciech Wojtkieiewicz
Większe szanse ma Jagiellonia, która do gwarancji zajęcia miejsca w grupie mistrzowskiej potrzebuje 4 punktów w dwóch ostatnich kolejkach przed podziałem tabeli. Z racji tego, że najpierw podejmie Podbeskidzie, a następnie wyjedzie do wicelidera z Gliwic, zdecydowanie łatwiej o punkty powinno być jej na własnym stadionie. Tym bardziej, że w każdym z poprzednich dwóch wyjazdowych meczów Jaga straciła po 5 goli. Z kolei u siebie w dwóch ostatnich spotkaniach podopiecznym Michała Probierza udawało się zachować czyste konto.
Najlepszą puentę wszelkich zapowiedzi sprezentował kapitan Jagi, Rafał Grzyb, mówiąc: „Wszystko jest w naszych nogach i głowach”. Nie sposób nie odnieść bowiem wrażenia, że to w głowach białostoczan tkwi klucz do sukcesu, jak i przyczyna ewentualnych porażek. I nie chodzi tu nawet o to, że wielka nadzieja bramkarska bardziej błyska badaniem prostaty przeciwnikowi niż udanymi paradami, a solidny stoper zostaje wyrzucony do rezerw po tym, jak nie stosuje się do zaleceń sztabu szkoleniowego. Problem zdaje się leżeć w Jadze jako kolektywie. Jednego dnia drużyna ta gra jak natchniona, ogrywając Lecha na Bułgarskiej, by kilka dni później prezentować na własnym stadionie antyfutbol i grając tak, jakby jej piłkarze dopiero co się poznali. Co więcej, spośród sprowadzonych zimą graczy, którzy mieli ustabilizować defensywę, Matija Sirok zdaje się być idealnym kandydatem do nazwania go przez Mateusza Borka „dżemikiem”, a Guti jak dotychczas zasłynął głównie kontuzją przyrodzenia. Jedynie Łukasz Burliga zdaje się dawać coś drużynie, ale i tak jak na razie Jaga ma najgorszą defensywę w Ekstraklasie, a w poniedziałek może stracić jubileuszowego, pięćdziesiątego gola. A będzie to o tyle bardziej prawdopodobne, że nie zagra pauzujący za czerwoną kartkę Igors Tarasovs.
Skoro wspomniałem o zespole mającym najgorszą defensywę, czas przejść do wicelidera tej niechlubnej klasyfikacji. Tak, tak… to Podbeskidzie walczy z Jagą o wyróżnienie za najwięcej straconych bramek. O ile miejsce w górnej ósemce Jaga może zapewnić sobie samodzielnie, Podbeskidzie musiałoby wygrać dwa najbliższe spotkania i liczyć na korzystne wyniki na innych stadionach. A jest o co walczyć, ponieważ nad strefą spadkową ma zaledwie punkt przewagi. Jeśli jednak Góralom uda się wygrać w Białymstoku, zrównają się oni z Jagiellonią liczbą punktów.
Sprawę powinno ułatwić im to, że Jagiellonia musiała na zgrupowania reprezentacji oddać aż 12 graczy. Robert Podoliński nie miał do dyspozycji tylko jednego bramkarza. Dla tego szkoleniowca poniedziałkowy mecz z pewnością będzie o tyle trudny, że prywatnie sympatyzuje on z klubem z Podlasia. Co więcej, w Białymstoku nie udało mu się jeszcze wygrać. Co prawda, dwa razy remisował, ale tym razem taki rezultat absolutnie nic nie zapewni jego drużynie. W poniedziałkowym starciu z kadry Podbeskidzia nie będzie mógł zagrać tylko Adam Pazio.
Mecz poprowadzi Krzysztof Jakubik z Siedlec. Dotychczas sędziował on dwa mecze Jagi w tym sezonie – jeden w Pucharze Polski i jeden w Ekstraklasie. Obydwa zakończyły się porażkami białostoczan. Dwa razy arbiter ten gwizdał również mecze Podbeskidzia. Górale nie przegrali w nich ani razu, nie tracąc przy tym choćby jednej bramki.
Czy Jaga przełamie niemoc podczas spotkań prowadzonych przez tego arbitra? A może to Podbeskidzie podtrzyma dobrą passę? Odpowiedź poznamy już po spotkaniu, które rozpocznie się o godzinie 18:00. A z racji tego, że remis nikogo nie urządza, pewne jest, że emocji nie zabraknie.