Jagiellonia odwołała się ws. Bartłomieja Pawłowskiego
Jagiellonia Białystok złożyła odwołanie od decyzji Komisji Ligi, która zezwoliła na transfer definitywny Bartłomieja Pawłowskiego do łódzkiego Widzewa. Sprawą zajmie się teraz Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN.
Ta sprawa toczy się już miesiącami, ale pewne jest, że decyzja NKO będzie tą ostateczną. Działacze Jagiellonii utrzymują, że Pawłowski nie mógł zostać wykupiony przez Widzew Łódź, jako że na klub z Alei Piłsudskiego został nałożony zakaz transferów gotówkowych. Co ciekawe, im więcej komisji zabiera głos w tej sprawie, tym większe zamieszanie się tworzy, bowiem niektóre z nich przyznają rację białostoczanom, a inne łodzianom. Jako ostatnia wypowiedziała się na ten temat Komisja Ligi, która zezwoliła na przenosiny Pawłowskiego do Widzewa, ale jako że jej decyzja jest nieprawomocna, to Jagiellonia wcale nie zamierza w tej sprawie odpuszczać. Dopiero Najwyższa Komisja Odwoławcza wyda w najbliższym czasie ostateczny 'wyrok'.
Na zakończenie tych całych prawnych przepychanek nie czekał PZPN, który wydał już kilka tygodni temu Maladze (do której Pawłowski jest wypożyczony z Widzewa) certyfikat zawodnika. O co więc teraz toczy się walka? Teoretycznie tylko o pieniądze od hiszpańskiego klubu, które zostały przez zdeponowane Związek. Problem polega na tym, że w tej sprawie są dwa 'ale'.
O ile NKO przyzna rację Widzewowi, to wszystko przebiegnie bez żadnych dalszych konsekwencji. Gorzej, jeśli to Jagiellonia ostatecznie zwycięży w tym sporze. Na to składają się bowiem dwie kwestie. Po pierwsze, klub z Białegostoku musiałby część zarobionych pieniędzy oddać Widzewowi, jako że Pawłowski do tego klubu był wypożyczony do końca bieżącego roku, co może doprowadzić do kolejnego sporu pomiędzy działaczami obu zespołów. Po drugie, pozostaje jeszcze kwestia kontraktu utalentowanego skrzydłowego z białostockim klubem, który jest ważny tylko do czerwca 2014 roku. Umowa transferowa Pawłowskiego polega na tym, że jest on wypożyczony do Malagi za 300 tysięcy euro, z prawem pierwokupu po sezonie za kolejne 800 tysięcy. Cóż jednak z takiej umowy, skoro działaczom z Andaluzji wystarczyłoby poczekać do wygaśnięcia kontraktu Pawłowskiego z Jagiellonią i wtedy nie trzeba by było płacić dodatkowych pieniędzy za jego transfer definitywny. Nie da się ukryć, że jeśli Bartłomiej Pawłowski nie zdecyduje się na przedłużenie choćby o dodatkowy rok swojej umowy z białostockim klubem, to wtedy będziemy mieli do czynienia z kolejnym sporem prawnym, o ile oczywiście tego przypadku PZPN ze Zbigniewem Bońkiem na czele nie przewidział i nie uregulował odpowiednimi zapisami przed oddaniem certyfikatu piłkarza Hiszpanom. Znając prezesa Cezarego Kuleszę, to ciężko się spodziewać, żeby w takiej sytuacji odpuścił, szczególnie, gdy racja byłaby po jego stronie (a w takim przypadku nie da się ukryć, że tak by było).
To wszystko zależeć będzie jednak od decyzji NKO, której należy się spodziewać w najbliższych tygodniach. Czy zakończy ona telenowelę z udziałem blondwłosego skrzydłowego?