menu

Jagiellonia - Lechia LIVE! Żółto-czerwoni pójdą za ciosem?

28 listopada 2013, 08:02 | Mariusz Warda

Czy w środku tygodnia można grać mecz o godzinie szesnastej? Można! Udowodnią to już w czwartek piłkarze Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk, którzy zmierzą się ze sobą w ramach 18. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Pięć dni temu Jagiellonia pokonała u siebie Śląsk. Czy dzisiaj ponownie sięgnie po komplet punktów?
Pięć dni temu Jagiellonia pokonała u siebie Śląsk. Czy dzisiaj ponownie sięgnie po komplet punktów?
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Relacja na żywo z meczu Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk w Ekstraklasa.net

Po raz pierwszy od bardzo dawna to Jagiellonia będzie faworytem meczu u siebie. Do Białegostoku przyjeżdża bowiem zespół, który po niezłej grze na początku sezonu pogrąża się w coraz większym kryzysie. Lechia ostatnio wygrała tylko z zespołem Zagłębia Lubin, co wielkiej chluby nie przynosi. Gdybyśmy chcieli odnaleźć jeszcze wcześniejsze zwycięstwo gdańszczan musielibyśmy cofnąć się w czasie do… sierpnia. Od pamiętnego zwycięstwa przy Łazienkowskiej podopieczni Michała Probierza przegrali m.in. z Widzewem Łódź czy też bezbramkowo zremisowali u siebie z Ruchem. Dlaczego wspominam o nienajgorszym wyniku z poprzedniej kolejki?

Kto oglądał mecz, ten zna odpowiedź. Mecz całkowicie się nie kleił, sami piłkarze też raczej nie. Bo jak się spocić truchtając chłodnym wieczorem przez dziewięćdziesiąt minut? Trener Michał Probierz przez całe spotkanie krzykiem chciał zmobilizować swoich zawodników, lecz nic to nie dawało. Teraz będzie mu zależało jeszcze bardziej, ponieważ powraca do klubu, z którym święcił największe triumfy w trenerskiej karierze, i z którego tak naprawdę sam się zwolnił nieprzemyślanymi wypowiedziami. Pytanie czy pasja szkoleniowca przeniesie się na graczy, którzy mentalnością z meczu z Ruchem mogliby się równać nawet z pseudogwiazdami Zagłębia Lubin.

Tymczasem Jaga wydaje się wracać na właściwe tory. Jest w tym jednak jedno spore „ale”. Podobne wnioski wyciągano po rozbiciu Ruchu Chorzów 6:0. Wtedy też wieszczono wielkie przebudzenie Quintany i znakomitą skuteczność napastników. Teraz, po dobrym spotkaniu ze Śląskiem, zarówno kreatywny Hiszpan, jak i jego koledzy z zespołu muszą potwierdzić, że dobre spotkania to u nich norma, a nie wyjątek.

W barwach Lechii na pewno nie zobaczymy pauzującego za kartki Japońskiego pomocnika. Trudno powiedzieć, czy brak Daisuke Matsuiego jest osłabieniem. Po świetnym wprowadzeniu się do zespołu jego blask momentalnie przygasł. W czwartek nie zagra również kontuzjowany Paweł Buzała, którego brak w ataku powinien być bardzo widoczny. Jagiellonia z kolei może z nadzieją patrzeć w przyszłość po tym, jak kapitan i filar pomocy – Rafał Grzyb – powrócił do gry. Nadmierna pewność siebie jest jednak niewskazana ponieważ bilans spotkań u siebie nadal nie rzuca na kolana.

Przy okazji tego spotkania nie sposób nie wspomnieć o paradoksach naszej ligi. Gdy Jaga w poprzedniej kolejce ligowej podejmowała Śląsk, z powodu późniejszego zakończenia spotkania Arsenal – Southampton (które było emitowane na tym samym kanale, na którym miała się później odbywać transmisja meczu z Białegostoku) spotkanie na wniosek stacji telewizyjnej rozpoczęło się z kilkunastominutowym opóźnieniem. Tym razem także, aby sprostać wymogom telewizyjnych transmisji (wszak trwają też rozgrywki Ligi Europy), spotkanie odbędzie się w środku tygodnia o godzinie 16:00. W tym czasie większość potencjalnych widzów będzie w pracy lub też będzie ją kończyła. Wygląda więc na to, że liczy się komfort wszystkich poza tymi, którzy w liczbie przynajmniej kilku tysięcy regularnie przychodzą na stadion, by w niezbyt sprzyjających okolicznościach pogodowych dopingować swój zespół.