menu

Jagiellonia - Lech LIVE! Trudny rywal na przełamanie

31 października 2013, 08:24 | Mariusz Warda

W czwartkowy wieczór 14. kolejkę Ekstraklasy zakończy mecz Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań. Późna pora i potencjalny chłód ostatniego październikowego wieczoru nie powinny odstraszyć sympatyków gospodarzy, dla których spotkanie z Lechem jest numerem dwa – zaraz po meczach z ekipą warszawskiej Legii.

Relacja na żywo z meczu Jagiellonia Białystok - Lech Poznań w Ekstraklasa.net

W czwartkowy wieczór dojdzie do starcia drużyn mających odmienne pragnienia. Gospodarze będą chcieli przełamać złą passę, a Lech nie miałby nic przeciwko podtrzymaniu swojej. Drużyna Jagi ma na koncie serię trzech porażek, a ostatnie zwycięstwo w lidze zanotowała ponad miesiąc temu. Co więcej, z pięciu dotychczasowych spotkań na własnym stadionie przegrała aż cztery. Co się dzieje z drużyną będącą kiedyś uosobieniem pojęcia zespołu własnego boiska? Jakim cudem można tak fatalnie wypadać na nowym obiekcie stworzonym do celebrowania sukcesów a nie opłakiwania kolejnych klęsk? Te pytania muszą zadawać sobie sympatycy Jagi. Wiele pytań też musi kłębić się w głowie prowadzącego białostoczan Piotra Stokowca, który coraz to nowymi roszadami w składzie próbuje dać drużynie impuls do wygrywania. Należy mu oddać to, że w poprzednim spotkaniu za porażkę odpowiadał zarówno jeden niesubordynowany gracz Jagi, jak i słabo dysponowany w tym dniu sędzia. Niestety nie była to pierwsza ani nawet druga porażka, więc zrzucanie całej winy na indywidualne błędy byłoby zbyt dużym uproszczeniem.

Szkoleniowiec gości do Białegostoku przyjeżdża by podtrzymać serię dobrych wyników. W ostatnich pięciu meczach Lech zdobył jedenaście punktów. Ostatnią porażkę zawodnicy Kolejorza ponieśli w tej samej kolejce, w której Jagiellonia po raz ostatni zdobyła trzy punkty. Może to być dla lechitów powodem do radości, ale z drugiej strony gra poznaniaków jest daleka od ideału. Wyjazdowy remis z Podbeskidziem chluby raczej im nie przynosi. To samo dotyczy aż ośmiopunktowej straty do lidera z Warszawy, który przecież w tym sezonie wcale nie gra bezbłędnie i już cztery razy musiał uznać wyższość rywali. Mariusz Rumak powinien zrobić coś więcej by wymazać koszmar kompromitacji w europejskich pucharach i nawiązać realną walkę o mistrzostwo Polski.

Powinno być mu o tyle łatwo, że będzie mógł skorzystać ze wszystkich graczy oprócz pauzującego za kartki Łukasza Trałki. Może podobać się podejście szkoleniowca, który w swoich wypowiedziach podkreśla siłę zespołu i wielość możliwych roszad w składzie, a nie ubolewa nad kontuzjami. Takie nastawienie powinno się udzielić zespołowi, który chcąc pozostać w walce o najwyższe cele, z Jagiellonią wygrać po prostu musi.

A co musi Jagiellonia? Ona przede wszystkim musi walczyć. Po przegranej poprzedniej kolejce z Górnikiem Zabrze kibice docenili ambitną postawę swojego zespołu brawami. Trudno było nie dostrzec w ich grze zaangażowania. Problemem jest to, że chwilami drużyna ta sprawia wrażenie zespołu nie potrafiącego ani skutecznie strzelać ani konsekwentnie się bronić. Ataki oparte na dynamice Mateusza Piątkowskiego przypominają próby gaszenia ogniska benzyną. Jest to napastnik potrafiący przestawić dowolnego rywala i wygrać większość pojedynków główkowych, ale połączone jest to z bardzo słabym przyspieszeniem uniemożliwiającym uwolnienie się od jakiegokolwiek krycia. Na ławce czeka zmiennik w postaci Bekima Balaja, który po wejściu na murawę jest jeszcze mniej dynamiczny. Tutaj problem tkwi jednak nie w możliwościach ale chęciach. Może cały stadion powinien zacząć skandować „vrapo”, co w rodzimym języku tego napastnika oznacza „biegnij”?

Niedobrze jest też w obronie Jagiellonii, która w każdym meczu musi sprezentować rywalowi kilka dobrych sytuacji. Często obrońca grający przez 80 minut jak profesor nagle zaczyna popełniać błędy, których powstydziłby się junior. Błędy są o tyle prawdopodobne, że do składu Jagi może powrócić coraz bardziej niepewny Jakub Tosik. Na pewno nie zagrają natomiast kontuzjowani Rafał Grzyb i Jan Pawłowski. Do bramki natomiast wróci zapewne Jakub Słowik.

Zwolennicy teorii spiskowych powinni mieć dzięki temu spotkaniu sporo do powiedzenia, ponieważ mecz poprowadzi Paweł Raczkowski z Warszawy. Z pewnością każda jego decyzja przeciwko gościom będzie dokładnie analizowana i rozkładana na czynniki pierwsze. Arbiter ten w tym sezonie w stolicy Podlasia gościł już dwukrotnie – podczas niedawnej porażki gospodarzy z Cracovią oraz podczas jedynej dotychczasowej wygranej u siebie.

Czy Jaga otrząśnie się z marazmu? Czy Lech nawiąże walkę z czołówką tabeli? Czy Alexis Norambuena po raz kolejny dostanie białej gorączki? Odpowiedzi na te pytania poznamy w czwartkowy wieczór.


Polecamy