menu

Jaga prowadziła, ale przegrała w Gliwicach. Karny z kapelusza odmienił losy meczu

4 listopada 2013, 19:56 | Jakub Seweryn

Piłkarze Piasta Gliwice zwyciężyli na własnym boisku z Jagiellonią Białystok w meczu 15. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 2:1. Wynik spotkania otworzył jednak zawodnik gości Bekim Balaj, który wykorzystał brak komunikacji w defensywie "Piastunek". W 64. minucie za zagranie ręką z boiska wyleciał Ugo Ukah, a sędzia podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny. Z 11 metrów nie pomylił się Ruben Jurado, a kilka minut później zwycięskiego dla gliwiczan gola zdobył Csaba Horvath.

Spotkanie Piasta z Jagiellonią było pojedynkiem dwóch drużyn, które po niezłym początku i kiepskich ostatnich kolejkach w swoim wykonaniu wylądowały w strefie spadkowej. W lepszej sytuacji przed tym meczem byli goście z Białegostoku, którym zwycięstwo pozwalało na awans do górnej połowy tabeli, z kolei Piastunki marzyły o doskoczeniu do grupy walczącej o miejsca w grupie mistrzowskiej. Po ostatnich fatalnych spotkaniach, w tym porażce 0:4 z Pogonią Szczecin, podopieczni Marcina Brosza musieli pokonać Jagiellonię, aby zrównać się z nią punktami. W przypadku porażki ekipa z Gliwic mogła na dobre ugrząźć wśród zespołów walczących o utrzymanie w Ekstraklasie.

Przed tym spotkaniem obaj szkoleniowcy nie mogli skorzystać z kilku swoich zawodników. W Jagiellonii kontuzjowani od dłuższego czasu są Rafał Grzyb, Martin Baran, Jonatan Straus oraz Jan Pawłowski, a dodatkowo za kartki w tym meczu pauzować musiał motor napędowy białostockiej ofensywy, Hiszpan Dani Quintana. W jego miejsce trener Piotr Stokowiec zdecydował się na wystawienie Macieja Gajosa. Oprócz tego w wyjściowej jedenastce Jagi znaleźli się Jakub Tosik i Bekim Balaj, którzy zastąpili Adama Dźwigałę i Mateusza Piątkowskiego. W Piaście z kolei brakowało kontuzjowanego Pavola Cicmana oraz zawieszonego za czerwoną kartkę w meczu z Pogonią Adriana Klepczyńskiego.

Spotkanie znacznie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po dziesięciu minutach ligowej młócki zaczęli sobie stwarzać sytuacje bramkowe. Najpierw niecelnie strzelał Hanzel, następnie Baran znakomicie obronił strzał z rzutu wolnego Tomasza Podgórskiego, a kolejnych dobrych okazji do wyjścia na prowadzenie nie wykorzystali Matej Izvolt oraz Damian Zbozień. Piłka nie chciała wpaść do siatki Jagiellonii, więc gliwiczanie zaprzestali ataków już 20. minucie spotkania i postanowili wraz z przyjezdnymi kontynuować typowy ‘mecz walki’. Tak, walki było sporo w tym okresie, ale niezłej gry już niewiele. Tuż przed końcem pierwszej połowy to podopieczni Piotra Stokowca mogli strzelić pierwszego gola, ale Maciej Gajos w dobrej sytuacji uderzył głową wprost w Dariusza Trelę i do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis.
Dość nietypowo, przed rozpoczęciem drugiej połowy obaj trenerzy zdecydowali się łącznie na aż trzy zmiany. Na boisku pojawili się Mackiewicz, Dźwigała (obaj Jagiellonia) oraz Wilczek (Piast). Niewiele zabrakło, a ten ostatni musiałby już po dwóch minutach opuścić plac gry, ale na szczęście swoje oraz Ugo Ukaha zderzenie głowami obu graczy pozostawiło tylko na nich siniaki.

W 57. minucie wreszcie otworzył się worek z bramkami. Za sprawą fatalnego zachowania Dariusza Treli i Csaby Horvatha, do pustej bramki Piasta trafił Bekim Balaj i goście byli na prowadzeniu. Piast był w szoku po utracie gola, ale już kilka minut później z pomocą podopiecznym Marcina Brosza przyszedł sędzia Daniel Stefański, który podyktował dla nich rzut karny za zagranie piłki przez Ugo Ukaha wyraźnie przed polem karnym i w dodatku wyrzucił Nigeryjczyka z włoskim paszportem z boiska. To już był trzeci poważny błąd sędziowski przeciwko Jagiellonii w czterech ostatnich meczach tego zespołu. W niedawnym meczu Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław sędzia Rynkiewicz nie uznał prawidłowej bramki Pawłowskiego, dopatrując się spalonego, a następnie w starciu ligowym z Górnikiem Zabrze arbiter Pskit nie podyktował ewidentnej jedenastki dla białostoczan po faulu Kosznika na Plizdze. Teraz z kolei przyszedł czas na niesłuszną jedenastkę przeciwko ekipie Stokowca, którą na bramkę zamienił Ruben Jurado i w Gliwicach było 1:1.

Gospodarze poszli za ciosem. Wprawdzie strzał głową Zbozienia okazał się niecelny, ale uderzenie Horvatha chwilę później po kolejnej centrze Tomasza Podgórskiego już tak i Piastunki prowadziły z Jagiellonią 2:1.Grająca w osłabieniu Jagiellonia, w przeciwieństwie do meczów z Widzewem czy Górnikiem, nie była już w stanie zagrozić ekipie Marcina Brosza i ta dowiozła arcyważne trzy punkty do końcowego gwizdka głównego, i niestety negatywnego, bohatera tego meczu - Daniela Stefańskiego, dzięki czemu zrównała się punktami z dzisiejszym przeciwnikiem. Obie drużyny mają na swoim koncie 18 punktów i do pierwszej ósemki będą tracić po tej serii spotkań dwa punkty.


Polecamy