Jacek Kiełb wyjaśnia „spięcie” z kibicem Lecha
Piłkarz Korony Kielce Jacek Kiełb opowiedział nam o zdarzeniu, do którego doszło po meczu z Lechem w Poznaniu, o ostrej wymianie zdań z kibicem gospodarzy.
fot. Sławomir Stachura
Jak doszło do tej sytuacji? - Dziękowaliśmy naszym kibicom za przyjazd, za doping. Kierowaliśmy się w stronę szatni. Zobaczyłem, że stoi kibic, który wyglądał na mocno „wstawionego”, krzyczy coś do naszych chłopaków. Zaczął nas mocno obrażać. Podszedłem do tego kibica i spytałem „Po co ci to?”. On zaczął ściągać kurtkę, jakby szykował się do bójki. Przypomniała mi się jedna sytuacja, która miała miejsce w naszej lidze, jak kibic uderzył piłkarza - opowiadał Jacek Kiełb.
CZYTAJ TAKŻE: Skandal na meczu Lech - Korona. Jacek Kiełb uderzył kibica Kolejorza, który go obrażał [WIDEO]
- Przy nim na początku nie było ochroniarza, więc nie wiedziałem, co mu może strzelić do głowy. Bałem się, że może kogoś uderzyć. Potem jeszcze krzyczał, ubliżał nam. Nie chciałem go uderzyć. Chciałem tylko, żeby odszedł od tej barierki i dlatego tak, a nie inaczej zareagowałem. Odepchnąłem go, absolutnie go nie uderzyłem. Wiadomo, że były duże emocje po meczu, bo w końcówce straciliśmy bramkę z karnego i przegraliśmy, mimo że zagraliśmy bardzo dobry mecz. Emocje wzięły górę, to nie powinno się zdarzyć, ale z drugiej strony - takie obrażanie nas nie powinno mieć miejsca, to się nie powinno zdarzyć. Przecież jesteśmy wrażliwymi ludźmi, mamy rodziny. Dopiero później, po tym zdarzeniu, podbiegli ochroniarze i wyprowadzili tego kibica - mówił już na chłodno, gdy opadły emocje Jacek Kiełb, piłkarz Korony.