Ireneusz Mamrot o Mudrinskim: To jest egzekutor i zespół musi się nauczyć funkcjonować z nim [WIDEO]
Ognjen Mudrinski i Krsevan Santini w Jagielonii pojawili się latem. Jak na razie mocno pracują na miano najgorszych transferów w klubie w ostatnich sezonach. O tym pierwszym trener Ireneusz Mamrot twierdzi, że może być jeszcze przydatny drużynie.
Gdy 28-letni Mudrinski trafił do Jagiellonii wiązano z tym transferem wielkie nadzieje. Nie dość, że był to najdroższy zawodnik w historii klubu (600 tysięcy euro) to jeszcze miał całkiem dobre CV. Serb w barwach Cukaricki Belgrad był nawet królem strzelców w swojej rodzimej ekstraklasie. Trener Ireneusz Mamrot od początku stawiał na Mudrinskiego, ale on najczęściej zawodził. Jeden gol w wyjazdowy meczu z Lechią Gdańsk (1:1) to zdecydowanie za mało jak na całą rundę. Napastnik jest wolny i sprawia wrażenie jakby nie do końca rozumiał taktykę drużyny. Z biegiem czasu i szkoleniowiec, który podczas spotkań miał wiele uwag do piłkarza, tracił cierpliwość. W efekcie Mudrinski coraz rzadziej pojawiał się w składzie pierwszej drużyny.
Przeczytaj także: Ireneusz Mamrot podsumowuje pierwszą rundę ekstraklasy
– Trochę zapominamy, że to nie jest zawodnik, który sobie sam stworzy sytuację bramkową – opowiada Mamrot. – To jest piłkarz, który jest przede wszystkim egzekutorem i zespół musi się nauczyć funkcjonować z nim. Do tej pory w Jagiellonii byli napastnicy o trochę innej charakterystyce. Karol Świderski, Cillian Sheridan, Roman Bezjak, czy teraz Patryk Klimala to zawodnicy, którzy lubili zejść w boczny sektor, tam powalczyć o piłkę. Ognjen jest zawodnikiem, który bazuje na wykańczaniu akcji i głównie porusza się w polu karnym, albo gra tyłem do bramki w środku boiska. Do takiej gry zespół musi się przestawić i gdy on jest na boisku więcej grać piłek do niego.
Pomimo tak słabej rundy szkoleniowiec widzi w serbskim napastniku atuty.
– Potrafi nieźle uderzyć prawą nogą i przede wszystkim bardzo dobrze gra głową – zaznacza trener.
Mamrot wciąż uważa, że Mudrinski może jeszcze pokazać swoją lepszą stronę.
– Było wielu piłkarzy w wielu klubach, których po pierwszym okresie skreślało się, a po pół roku to był zupełnie inny zawodnik. – tłumaczy Mamrot. – Pamiętamy jaką pierwszą rundę w Jagiellonii miał Martin Pospisil, a potem wiosnę po okresie przygotowawczym zimą. Nawet został wybrany zawodnikiem ligi w jednym z miesięcy. Także taki zawodnik potrzebuje czasu. Zmiana środowiska, nowe otoczenie, wymagania taktyczne– na to potrzeba czasu.
Zobacz także: Jagiellonia ma halę pneumatyczną
Inna sytuacja jest z pozyskanym latem bramkarzem Krsevanem Santinim. Transfer ten od początku nie wzbudził wielkiego poparcia wśród białostockich kibiców. 32–letni Chorwat przede sezonem zagrał w przegranym 0:5 sparingu z Olimpiakosem Pireus. Golkiper bronił w pierwszej połowie i puścił trzy gole. Potem jego notowania spadały i w ekstraklasie jeszcze nie zadebiutował, a i w czwartoligowych rezerwach także nie był wystawiany.
– W przypadku bramkarza trudno wpuścić na 15 minut i sprawdzić go – mówi Mamrot. – Jeżeli uznaliśmy, że rywalizację wygrał Damian Węglarz to on cały czas broni. Aby w pełni ocenić Santiniego to musiałby bronić. W meczach sparingowych przed sezonem zagrał z jednym bardzo mocnym przeciwnikiem, który przegraliśmy. Uważam, że tam nie popełnił błędów przy puszczonych bramkach. W pozostałych sparingach problem był taki, że bramkarze w ogóle nie mieli pracy.
[xlink]b6708cbc-e3be-6e55-7ea2-af188dbe8078,7199db2a-ef35-1061-e00e-75afb169e29b[/xlink]