Ireneusz Jeleń dla Ekstraklasa.net: Czekamy na to, kto będzie nowym trenerem
Były reprezentant Polski, Ireneusz Jeleń w spotkaniu z Lechią wrócił na polskie, ligowe boiska. Jeleń rozegrał pełne 90. minut, chociaż jeszcze niedawno pozostawał bez klubu i musiał trenować indywidualnie. Jednak nawet Jeleń nie pomógł Podbeskidziu, które po dramatycznym meczu uległo gościom z Gdańska 2:3.
Z czego wynikała wasza niemoc w pierwszej połowie? To Lechia prowadziła grę, a Podbeskidzie nie potrafiło wyjść z piłką z własnej połowy.
W pierwszej połowie graliśmy bardzo chaotycznie, sam nie wiem skąd to się wzięło. Po chłopakach było widać dużą nerwowość. Może byliśmy sparaliżowani, wyglądało to tak, jakby każdy bał się wziąć na siebie ciężar gry. Pierwsza połowa była bardzo, bardzo słaba w naszym wykonaniu. W przerwie powiedzieliśmy sobie sporo ostrych słów i w drugiej połowie wyglądało to już dużo lepiej. Czekamy teraz na to, kto będzie nowym trenerem, bo wiadomo, że trener Wyroba jest na razie trenerem tymczasowym. Musimy wszystko poukładać, bo w naszą grę wkradło się sporo niedokładności i to było widać.
Błąd Mateusza Bąka ewidentnie podciął wam skrzydła, ponieważ w tej fazie gry to wy byliście zespołem dominującym na murawie. Tworzyliście sobie więcej sytuacji i niewiele brakowało do tej upragnionej bramki dającej prowadzenie.
Tak, dokładnie i dlatego właśnie szkoda takiej bramki, aczkolwiek nasz bramkarz miał utrudnione zadanie przez gęsto padający deszcz. Wychodząc na drugą połowę wiedzieliśmy, że trzeba dużo strzelać z dystansu, bo piłka dostaje poślizgu i bramkarz ma w takich warunkach dużo cięższe zadanie. Niestety przeciwnik to wykorzystał, uderzył na bramkę, błąd i mamy 2:1. Po tym golu obawiałem się, że to już będzie po meczu. Później błąd bramkarza drużyny przeciwnej, strzelamy na 2:2, idziemy za ciosem no i szkoda tego kontrataku. Karny ewidentny, Darek poszedł na raz i sfaulował w polu karnym.
No właśnie, skąd to się bierze, że jeden z bardziej doświadczony zawodników w zespole fauluje zawodnika gości w 90. minucie meczu i to przy końcowej linii boiska?
Z jednej strony rozumiem Darka bo chciał zapobiec wrzutce w pole karne. Piotrek Brożek dostał doskonałe prostopadłe podanie z boku, Darek zaryzykował i popełnił błąd. Teraz trzeba się wziąć w garść, potrenować i w Lubinie powalczyć o punkty.
Nie tak chyba wyobrażał sobie pan ten powrót do polskiej ekstraklasy i debiut w barwach Podbeskidzia.
Wiadomo, że chciałem po tych niepowodzeniach pomóc drużynie. Chciałem pokazać się dzisiaj z jak najlepszej strony i przyczynić się do lepszej gry Podbeskidzia. Niestety, jak się przegrywa mecz to także jest moja wina i dlatego nie mogę tego debiutu zaliczyć do udanych. Brakuje mi rytmu meczowego i wierzę w to, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej i drużyna będzie zadowolona z mojej postawy.
Po spotkaniu staliście jeszcze pewien czas na boisku, w okolicy koła środkowego. Co mieliście sobie do powiedzenia?
Dostajemy bramki najpierw na 2:1 później na 3:2 w 95. minucie spotkania i bardzo ciężko jest powiedzieć coś pozytywnego po takim meczu. Chcieliśmy u siebie przełamać tą fatalną passę, no niestety przegraliśmy i musimy o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Teraz jedziemy do Lubina, Zagłębie na pewno jest drużyną w naszym zasięgu i musimy z nimi powalczyć i wywieść stamtąd punkty.
Spotkanie w Lubinie to kolejny mecz o wysoką stawkę, ponieważ zmierzą się w nim dwa zespoły, które przed tą kolejką zajmowały dwa ostatnie miejsca w lidze.
Tak. Teraz praktycznie każdy mecz będzie o sześć punktów. Musimy zabrać się do roboty, zapomnieć o dzisiejszej porażce i walczyć dalej.
W Bielsku-Białej rozmawiał Dominik Wardzichowski/Ekstraklasa.net