Hit Lotto Ekstraklasy bez bramek. W Niecieczy nie zawiedli tylko kibice
Z dużej chmury mały deszcz. W spotkaniu zapowiadanym jako hit 12. kolejki Lotto Ekstraklasy nie doczekaliśmy się bramek. Remis Bruk-Bet Termaliki Nieciecza z Jagiellonią Białystok oznacza, że na fotelu lidera pozostanie Lechia Gdańsk.
Poziom spotkania rozczarował kibiców, którzy w komplecie zasiedli na trybunach stadionu w Niecieczy. Obie drużyny zagrały tak, by przede wszystkim nie stracić bramki, choć należy podkreślić, że zdecydowanie odważniej zagrali gospodarze, którzy częściej niepokoili bramkarza i defensywę rywali.
Przez ponad 20 minut gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, natomiast sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Dwie znakomite okazje do zdobycia gola miał jedynie napastnik Bruk-Betu Termaliki Vladislavs Gutkovskis. Najpierw w 2. minucie, po pomysłowo rozegranym rzucie wolnym, Łotysz znalazł się tuż przed Marianem Kelemenem, nie trafił jednak do bramki. Chwilę później Gutkovskis oddał strzał tuż zza linii pola karnego, po którym futbolówka poszybowała obok słupka.
Niecieczanie od początku grali bardzo mądrze taktycznie. Początkowo sporo uwagi poświęcili grze defensywnej, z biegiem czasu zaczęli jednak coraz częściej atakować bramkę rywali. Godna podkreślenia była akcja z 23. minuty, gdy Dalibor Pleva wycofał piłkę spod linii końcowej, ta trafiła pod nogi Romana Gergela, który zdecydował się na uderzenie z około 20 metrów. Strzał był jednak minimalnie niecelny. Chwilę później na uderzenie zza linii pola karnego zdecydował się Kornel Osyra, ale i tym razem futbolówka nie trafiła do celu.
Goście najlepszą okazję do zdobycia gola mieli w 40. minucie, gdy po dośrodkowaniu z lewej strony i zgraniu piłki przez Ivana Runje w doskonałej sytuacji znalazł się Łukasz Burliga, lecz nie trafił głową w piłkę, stojąc 5 metrów przed bramką gospodarzy.
Po przerwie gra nieco się ożywiła, natomiast częściej w ofensywie byli białostoczanie. Długo nie mogli jednak sforsować bardzo dobrze grającej defensywy gospodarzy. Pierwszy celny strzał w meczu goście oddali w 55. minucie, gdy Krzysztofa Pilarza strzałem z dystansu próbował zaskoczyć Karol Świderski. Chwilę wcześniej po groźnej kontrze i dośrodkowaniu z lewej strony na listę strzelców mógł wpisać się Gutkovskis, po raz kolejny nie trafił jednak z bliska do bramki rywali. Z kolei w 60. minucie po „główce” Gergela piłka skozłowała przed bramką Jagiellonii i nieznacznie minęła prawy słupek.
W dalszej części meczu obie drużyny próbowały zaskoczyć rywali, ale niewiele z tego wynikało. W końcu w doliczonym czasie gry piłkę meczową miał Damian Szymański, lecz będąc 5 metrów przed bramką gospodarzy oddał strzał tuż obok dalszego słupka.