Hit Ekstraklasy: Michał Chrapek cieniem samego siebie
W dzisiejszym hicie T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Wisłą Kraków a Legią Warszawa dokładnej analizie poddaliśmy 21-letniego ofensywnego pomocnika krakowskiego zespołu - Michała Chrapka. Młody piłkarz z Jaworzna ostatnimi czasy stał się kluczowym elementem układanki Franciszka Smudy. Jak to wyglądało dzisiaj?
fot. PM
Wisła od samego początku pokazała, że nie zamierza iść z Legią na wymianę ciosów. Schowani za podwójną gardą, nieco przyczajeni, może nawet lekko przestraszeni piłkarze Białej Gwiazdy, przez dobre kilka minut nie mogli wyjść ze swojej połowy. Gospodarze otrząsnęli się po serii rzutów rożnych i wyszli z dwójkową akcją Chrapek - Garguła zakończoną faulem na tym starszym. Ci dwaj piłkarze rozumieją się niemal bez słów, dobrze orientują się w swojej pozycji na boisku. Do tego mają niezłe pomysły na konstruowanie akcji.
Michał Chrapek był piłkarzem starającym się rozegrać piłkę. Był aktywny, często szukał gry schodząc do skrzydeł. Czegoś jednak brakowało. Wisła atakowała czterema, czasami pięcioma zawodnikami, starając się utrzymywać bilans między ofensywą, a grą defensywną. To również zdecydowało o tym, że w przodzie było mniej nóg do gry i barków do walki.
Trzeba przyznać, że nie był to wielki mecz Chrapka. Nie można odmówić mu starań, jednak jego podania albo nie były celne, albo gracze pokroju Boguskiego psuli wszystko co się dało. Ofensywny pomocnik rozliczany jest głównie z kluczowych piłek i asyst. Właśnie tego zabrakło. Chrapka nie było również w defensywie. Można powiedzieć, że był zawieszony gdzieś na linii środkowej. Bez jasnej deklaracji, gdzie gra i jakie zadania ma dzisiaj wykonywać. Tutaj ciężko przyczepiać się do samego Chrapka, bo takie były założenia Franciszka Smudy. Mam przekonanie, że na tym zawodniku można jeszcze bardziej oprzeć grę zespołu. Pytanie czy już teraz, czy może jeszcze pozwolić mu nabrać doświadczenia.
W grze młodzieżowego reprezentanta Polski widać pewne schematy, które pozwalają myśleć, że już niedługo wejdzie na kolejny, być może reprezentacyjny, poziom. Gdy Chrapek ustawiony jest przodem do bramki rywala, niemal zawsze szuka prostopadłej piłki na wychodzącego Brożka. Niby proste, ale jak rzadko w Polsce spotykane. W dzisiejszym meczu zaliczył sześć takich prostopadłych podań. Jak jednak wiemy, nie były one tak widowiskowe jak chociażby w meczu z Lechem Poznań rozegranym kilka kolejek temu.
Przez większą część meczu można było mieć wrażenie, że Urban dobrze odrobił pracę domową. Trzech graczy w środku pola - Jodłowiec, Furman, Łukasik - wyłączyło z gry wiślackie trio: Garguła, Chrapek, Brożek. Szkoleniowcowi Legii można było tylko przyklasnąć, gdyby nie fakt, że w 80. minucie Garguła podał w ciemno do Brożka, a ten doskonale wiedział co ma zrobić.
Podsumowując, Michał Chrapek często był odcięty od podań. Dobre ustawienie Legii zmuszało wiślaków, do oddawania piłki niemal za darmo. Podopieczni Smudy popełniali olbrzymią ilość prostych błędów, które nie pozwoliły na złapanie odpowiedniego rytmu gry. Sam fakt, że Wisła to spotkanie wygrała, a w powyższym tekście więcej miejsca poświęciłem na błędy czy to Chrapka, czy piłkarzy Wisły mówi jak olbrzymi potencjał tkwi w tym zespole. A ja mógłbym pokusić się o zakład, że Michał Chrapek prędzej czy później zagości w reprezentacji Polski.
Poprzednie analizy są dostępne na www.Facebook.com/EkstraStaty
Brożek bohaterem Wisły. "Biała Gwiazda" ograła Legię w hicie kolejki