Schalke przełamało swoją niechlubną serię. Zaledwie 17 minut Artura Sobiecha [RELACJA, ZDJĘCIA]
Na inaugurację 15. kolejki Bundesligi Schalke 04 Gelsenkirchen pokonało przed własną publicznością Hannover 96 3:1. Od pierwszej minuty grał Artur Sobiech, ale bardzo szybko musiał opuścić plac gry.
Zarówno Andre Breitenreiter jak i Michael Frontzeck dokonali po jednej zmianie w składach swoich zespołów w porównaniu do poprzednich meczach. W szeregach Die Koenigsblauen wystąpił powracający po karze za brutalny faul w meczu z Borussią Moenchengladbach, który miał miejsce pod koniec października, Johannes Geis. Zajął on miejsce Pierre-Emile Hoejbjerga i stworzył on z Leonem Goretzką duet defensywnych pomocników. Z kolei w ostatniej chwili ze składu Die Roten wypadł Uffe Bech. Zastąpił go na skrzydle Ceyhun Guleslam.
Od początku w szeregach gości grał Artur Sobiech. Jednak już w trzydziestej sekundzie, w starciu z Saschą Rietherem, doznał urazu. Reprezentant Polski wrócił mimo wszystko na boisko po otrzymanej pomocy medycznej, próbował walczyć, starał się, ale kontuzja wzięła górę w siedemnastej minucie. Zmienił go Charlison Benschop.
Pierwsze minuty tego pojedynku to wyrównana z gra. Z czasem zaczęła się coraz bardziej uwidaczniać przewaga Schalke. W szeregach gospodarzy najbardziej wyróżniającą postacią był Leroy Sane, które strzelał jak i wypracowywał sytuacje kolegom. Ponadto 19-letni skrzydłowy świetnie współpracował z Maxem Meyerem. Hannover 96 w pierwszych 45 minutach nie stworzył ani jednej godnej odnotowania okazji. Piłkarze Michaela Frontzecka byli kompletnie bez argumentów w ofensywie.
Schalke przed przerwą stworzyło sobie kilka dobrych lub bardzo dobrych sytuacji podbramkowych. W 24 minucie po centrze Saschy Riethera z główki uderzył Leroy Sane, ale trafił prosto w ręce golkipera. 180 sekund później to Leroy Sane wystąpił w roli podającego. W polu karnym zagrał do Maxa Meyeyra i po jego strzale futbolówka nieznacznie minęła słupek. W 40 minucie Sascha Riether obsłużył podaniem Klaasa-Jana Huntelaara, który uwolnił się spod opieki rywali i huknął z piętnastu metrów niewiele nad poprzeczką. Tuż przed zejściem do szatni Leroy Sane znalazł się w sytuacji sam na sam z Ronem-Robertem Zielerem, ale górą okazał się bramkarz Hannoveru 96. Poza tym kilkukrotnie w polu karnym piłkarzy Michaela Frontzecka miało miejsce spore zamieszanie po wrzutach ze skrzydeł czy stałych fragmentów gry, ale Schalke nie potrafiło tego wykorzystać. Pierwsza odsłona zawodów zakończyła się bezbramkowy remisem, ale ani trochę nie oddawała ona tego co działo się na boisku.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nadal stroną przeważającą było Schalke, któremu udało się to w końcu udokumentować. W 51 minucie Marcelo sfaulował w polu karnym Klaasa-Jana Huntelaara, a Wolfgang Stark wskazał na "wapno". Jedenastkę na gola zamienił Johannes Geis. Po tym trafieniu gospodarze nie stwarzali pod bramką Hannoveru zagrożenia z taką częstotliwością jak wcześniej i sprawiali poniekąd wrażenie zadowolonych z tego minimalnego prowadzenia. Mogło to się zemścić w 63 minucie, bo wówczas po strzale z dystansu Kenana Karamana futbolówka poszybowała nad poprzeczką.
W 72 minucie po centrze Johannes Geisa z narożnika boiska główkował Joel Matip, ale Ron-Robert Zieler był na posterunku. Jednak kilkadziesiąt sekund później musiał już wyciągać piłkę z siatki, a przy kolejnym trafieniu Schalke swoje palce maczał Marcelo. Max Meyer dośrodkował w pole karne z lewego skrzydła, to zagranie przypadkowo przedłużył ex-stoper Wisły, następnie futbolówka spadła na nogę Klaasa-Jana Huntelaara, który z bliskiej odległości, bez najmniejszych problemów, sfinalizował tą akcję.
Przy stanie 2:0 ponownie szczęścia z dystansu spróbował Kenan Karaman i tym razem był już bardzo bliski celu, gdyż trafił w słupek. Jednak minutę później Ralf Faehrmanna skapitulował. Na listę strzelców wpisał się rezerwowy Allain Saint-Maximin, który uciekł obrońcom Schalke i przepięknym uderzeniem tuż zza pola karnego wlał nadzieję w serca swoich kolegów oraz kibiców na Hannoveru na wywiezienie punktu.
Radość z kontaktowego gola trwała bardzo krótko, bo w 82 minucie miejscowi prowadzili ponownie różnicą dwóch bramek. Leroy Sane zagrał z prawej flanki przed bramkę, ustawiony tam Pierre-Emilie Hoejbjerg próbował pokonać Rona-Roberta Zielera, ale został zablokowany. Następnie piłka trafiła do Di Santo, który bez zastanowienia głową wpakował ją do prostokąta i ustalił rezultat końcowy. Dodajmy, że było to dla niego premierowe trafienie w barwach Schalke w Bundeslidze.
Zawodnicy Andre Breitenreitera wygrali w pełni zasłużenie, a powinni strzelić jeszcze kilka goli więcej. Tym samym Die Koenigsblauen zakończyli swoją niechlubną serię bez kompletu punktów w Bundeslidze, która trwała od 17 października. Hannover 96 nie poszedł za ciosem i nie zgarnął drugi raz z rzędu pełnej puli, ale z taką grą jaką dzisiaj zaprezentował, nie było nawet zbyt dużych szans na podział punktów.