menu

HSV niespodziewanie ograło Borussię Dortmund. "Połówka" Piszczka [RELACJA]

20 listopada 2015, 23:15 | Sebastian Chmielak

Trzynasta seria spotkań Bundesligi została zainaugurowana na Volksparkstadion. Hamburger SV dosyć niespodziewanie pokonał Borussię Dortmund aż 3:1. W 46. minucie na murawie pojawił się Łukasz Piszczek, który dał dobrą zmianę.

Patrząc na tabelę Bundesligi, zdecydowanym faworytem piątkowego pojedynku byli zawodnicy z Dortmundu. Początkowe minuty spotkania nie wskazywały na tak dużą różnicę (czternaście punktów) dzielącą oba zespoły w tabeli. Mecz nie należał do porywających. Brakowało przede wszystkim sytuacji bramkowych.

Pierwszą groźną akcją w meczu był rzut karny dla Hamburgera SV. Ivo Ilicević otrzymał prostopadłą piłkę. Wpadł w pole karne, a tam Roman Burki powalił zawodnika gospodarzy na murawę. Felix Zwayer nie wahał się ani chwili i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Pierre-Michel Lasogga, który otworzył wynik spotkania bardzo pewnym strzałem.

Po stracie bramki zespół z Signal Iduna Park zaczął odważniej atakować i dłużej utrzymywać się przy piłce. Jedyną, godną uwagi akcję przyjezdni stworzyli za sprawą Marco Reusa. Rozgrywający Borussii uderzył z za szesnastki, a Rene Adler odbił futbolówkę do boku. Gospodarze natomiast tuż przed przerwą zadali drugi cios. Nicolai Müller odebrał jednemu z zawodników BVB piłkę. Pomocnik czekał, aż któryś z kolegów podłączy się do ataku, a następnie zagrał w tempo do wbiegającego Lewisa Holtby'ego. Były gracz Schalke pokonał bezradnego Burkiego i po 45 minutach to podopieczni Bruno Labbadii schodzili do szatni z korzystnym wynikiem.

Od początku drugiej odsłony na murawie pojawił się Łukasz Piszczek oraz Gonzalo Castro. Prawy defensor reprezentacji Polski bardzo często brał udział w akcjach ofensywnych zespołu z Signal Iduna Park. Reprezentant Polski również musiał co kilka chwil przerywać ataki gospodarzy.

Niestety, w 55. minucie to kolega Piszczka, Mats Hummels po zagranej futbolówce z narożnika wpakował piłkę do własnej siatki. Kilka minut później mało widoczny Pierre-Emerick Aubameyang otrzymał kapitalne zagranie od byłego zawodnika Zagłębia Lubin, ale Gabończyk z kilku metrów trafił prosto w Adlera. Chwilę później bramkarz HSV zatrzymał uderzenie Henrika Mkhitaryana. Adler jeszcze popisał się ładną paradą przy strzale z rzutu wolnego Ilkay'a Gundogana. Niemiec uderzył z 18. metra bardzo precyzyjnie, ale to nie wystarczyło, aby pokonać dobrze dysponowanego bramkarza Hamburga.

Dopiero na kilka minut przed końcem przypomniał o sobie Aubameyang, który wykorzystał podanie Adama Januzaja i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Do końca zawodów trwało bombardowanie bramki gospodarzy, ale ani Castro, ani Piszczek, ani Aubameyang nie byli w stanie uszczęśliwić kibiców Borussii.

Porażka podopiecznych Tuchela z HSV przerwała fenomenalną serię siedmiu zwycięstw z rzędu. Goście stracili trzy bramki, jednak za żadną z nich nie odpowiada Piszczek. Polak w 46. minucie zastąpił Matthiasa Gintera i śmiało można powiedzieć, że to reprezentant Polski zaprezentował się dziś lepiej. BVB tym samym może już tracić do Bayernu osiem oczek pod warunkiem, że drużyna Roberta Lewandowskiego jutro pokona Schalke.