Hajto: Trener, który nie pracuje, jest jak malarz, któremu zabierze się płótno i farby
Tomasz Hajto przez 1,5 roku trenował Jagiellonię Białystok. W tej chwili jest bezrobotny. - Mam za dużo wolnego. Trener, który nie pracuje, jest jak malarz, któremu zabierze się płótno i farby - zauważa były reprezentant Polski.
Oceniamy piłkarzy Wisły za mecz z Legią [ZDJĘCIA]
Chodzi Pan na mecze w Krakowie?
Nie chcę tego robić, bo od razu ktoś mnie wiąże z jakimś klubem. Nie jestem typem trenera, który "lata" po trybunach, co w tym fachu jest trochę dziwne... Jak idę na jakiś mecz, to tam, gdzie nie ma spekulacji o zmianach w sztabie.
Był Pan przymierzany do Cracovii, czy to tylko plotki?
Plotki krążą o trenerach, którzy w danej chwili nie mają pracy, ja oficjalnie żadnej propozycji nie dostałem. Teraz, gdy doszło do zmiany trenera w Zabrzu, też byłem wymieniany w gronie kandydatów, ale oficjalnej propozycji nie dostałem.
Tęskni Pan za ławką trenerską?
Dziewięć miesięcy bez pracy to dużo. Trener, który nie pracuje, jest jak malarz, któremu zabierze się płótno i farby... Nie cieszy mnie samo komentowanie Bundesligi w Eurosporcie. Moim zawodem jest trenerka. Po odejściu z Jagiellonii jakieś propozycje były - jedna z ekstraklasy, zapytania z I ligi, ale do konkretów nie doszło. Wzoruję się na piłce niemieckiej, chcę działać w pełni profesjonalnie, musi być sztab trenerski, pieniądze na obóz. Zespołów z I ligi na to nie stać.
Gdy Pan patrzy na dzisiejszą Jagiellonię, to podoba się Panu?
Cieszy mnie to, że widać zalążki gry w piłkę, której ja uczyłem drużynę. Nie chcę wgłębiać się w szczegóły, by kogoś nie skrzywdzić. Mam ogromny sentyment do tego klubu, choć byłem wtedy chyba najczęściej "zwalnianym" szkoleniowcem... Po wygranej na Legii była wielka radość, plany na lata, a potem się to rozmyło. Moją pierwszą pracę oceniam tak - nie było żadnej tragedii, solidny środek tabeli.
Odczuje Pan satysfakcję, jeśli Jagiellonia będzie w ósemce, bo to też cząstka Pańskiej zasługi?
Trener, który przychodzi, zawsze coś dziedziczy. Ma Michała Pazdana, który u mnie uczył się grać w piłkę w Górniku, potem go ściągnąłem do Jagiellonii. Jak patrzę na pozytywnie zakręconego Daniego Quintanę, to też mam satysfakcję, bo to był mój pomysł i prezesa Kuleszy. Adam Dźwigała zaczął grać u mnie, jak miał 16 lat.
Widzi Pan przed Cracovią szanse awansu do górnej połowy tabeli?
Wszystko jest możliwe, będzie walka.
Jakie ma Pan zdanie o Cracovii?
Piękny stadion, piękne miasto, mój dyrektor szkoły, którą tu kończyłem, był kibicem Cracovii od lat, chodził w szaliku "Pasów". Klub ma kibiców, jak będzie wynik i walka o coś, to stadion będzie pełny. Jest to stabilny klub, prof. Filipiak tyle lat łoży na niego, a takich ludzi trzeba szanować, bo piłka bez nich byłaby bardzo uboga. Coś wspólnego mamy z trenerem Stawowym, bo szuka on gry w piłkę, mój pomysł na budowanie zespołu to też taka gra. Z tym, że ja optuję za atakiem pozycyjnym, ale na połowie rywala. Cracovia wiele piłek rozgrywa od tyłu, jej gra może się podobać. Może z wyjątkiem Legii, żaden zespół nie ma stabilnego składu. Jesteśmy na szarym końcu, od czasu do czasu wprowadzamy zespół do fazy grupowej Ligi Europejskiej, o Lidze Mistrzów możemy zapomnieć. W piłce nie ma przypadku, idzie się w kierunku powtarzalności, a my takiej nie mamy.
Co Pan powie o taktyce, czy dobierać ją pod kątem piłkarzy jakich się ma, czy tak jak to robi trener Stawowy - wymyślać koncepcje?
Nawet najlepsze zespoły muszą wygrać mecz dzięki agresywności, determinacji i pokazać od pierwszych minut, że chce się wygrać. Jak wchodzi się tak w mecz, to strzela się bramkę, przeciwnik musi zaatakować i wtedy gra się w piłkę, a rywal musi biegać. Taktykę to ma Mourinho, przesuwanie, odległości między piłkarzami, cała drużyna ustawiona na 25 metrach. Na polski zespół nie da się do końca przenieść taktyki... Jak mamy przykładać zachodnią miarkę, skoro np. w Bayernie Monachium mamy samych reprezentantów kraju. Żal mi jest wszystkich polskich trenerów, bo nie mogą popracować z zawodnikami takimi jak na Zachodzie. Nie chodzi mi o umiejętności, a o podejście do zawodu. W Polsce zadajemy za dużo pytań, dlaczego to, dlaczego tamto?
Jak kiedyś przyjdzie propozycja z Cracovii, to Pan ją rozważy?
Rozważam każdą propozycję, a takie kluby jak Cracovia są smakowitym kąskiem dla wielu trenerów.
Czym się Pan zajmuje poza komentowaniem meczów ?
Chodzę na tenisa. Mam bardzo dużo czasu, za dużo. Przeznaczam go także na staże, byłem w Schalke, Hercie Berlin. Wielu kolegów pracuje w klubach Bundesligi, ale Niemcy chronią swój rynek.