Pewny siebie Wojciech Pawłowski chce zostać w bramce Lechii Gdańsk
Wojciech Pawłowski przebojem wdarł się do bramki Lechii. Zagrał, bo rozchorował się Sebastian Małkowski, zachował czyste konto i miejsca w składzie już nie oddał. A mógł być nie piłkarzem, tylko koszykarzem...
- To właśnie koszykówka bardziej mnie interesowała i po szkole grałem z kolegami. Do piłki nożnej przekonał mnie wujek, który wtedy grał w drugoligowej Gwardii Koszalin. Tłumaczył mi po kolei wszystkie przepisy, a mama zapisała mnie do Bałtyku Koszalin - wspomina Wojtek.
Pawłowski trafił do Gdańska, ale wcześniej interesowała się nim Legia Warszawa. Klub ze stolicy nie zdecydował się jednak na sprowadzenie tego bramkarza.
- Byłem na testach w Legii chyba cztery razy, zagrałem też w sparingu. Usłyszałem jednak, że nie jestem lepszy od tych bramkarzy, którzy są już w Legii - opowiada. - I wtedy zgłosiła się Lechia. W Bałtyku pytali, czy to ja maczałem w tym palce i sam się zgłosiłem do Gdańska. Nic takiego jednak nie miało miejsca. To Robert Sierpiński mnie wypatrzył i do teraz zresztą jest moim menedżerem. Bałtyk miał umowę z Legią i warszawski klub musiał wydać zgodę, abym pojechał na testy do Lechii.
I tak się stało. Pawłowski pojawił się w Gdańsku i przekonał do siebie trenerów biało-zielonych.
- Przyjechałem na trzy dni. Przez dwa trenowałem z Młodą Ekstraklasą, z trenerem Maciejem Kozakiem, a ostatniego z seniorami już u trenerów Tomasza Kafarskiego i Dariusza Gładysia - przypomina Wojtek.
Pawłowski zdał testy, ale Mariusz Lenartowicz, który wtedy był trenerem Bałtyku Koszalin, namawiał młodego bramkarza, aby poczekał z decyzją trzy, cztery miesiące, a może znowu zgłosi się Legia.
- Ofertą ze stolicy nie byłem specjalnie przejęty. Miałem 16 lat i nie myślałem wtedy, co będzie za kilka lat - mówi. - Nie byłem pełnoletni, więc sprawy w ręce wzięła moja mama i zdecydowała, że pojadę do Lechii.
Pawłowskiemu na pewno pomaga charakter i pewność siebie.
- Słyszałem opinie, że mój występ z Bełchatowem był jednorazowy. Chciałem pokazać, że to błędne myślenie i zacisnąłem zęby, aby jeszcze mocniej pracować. Mam 18 lat, ale nie czuję się tak młodo. Trenuję z chłopakami o wiele starszymi. Jak wszedłem do szatni, to nie siedziałem w kącie, ale od razu miałem swoje zdanie, którego nie bałem się powiedzieć. To też mi pomogło - uważa Wojtek.
Stara się zachować dystans do tego, co się teraz dzieje wokół niego.
- Nie koncentruję się na zainteresowaniu mediów czy na pobiciu rekordu Łukasza Fabiańskiego, choć to byłoby miłe. Chcę dobrze bronić, mieć czyste konto i żeby Lechia wygrywała. Oczywiście, może być tak, że popełnię jeden błąd, drugi i wrócę na ławkę. Postaram się jednak bronić jak najlepiej i jak najdłużej - zapewnia.
Pawłowski gra nie tylko w Lechii, ale też w reprezentacji Polski do lat 19.
- Tam jednak występuję ze starszą młodzieżą, choć przeciwko nam czasami grają zawodnicy ze słynnych klubów. W Lechii jestem w seniorach, a to zupełnie inna piłka - nie ukrywa.
Kiedyś chciałby zagrać w pierwszej reprezentacji Polski.
- To jest chyba marzenie każdego piłkarza. Jednak o kadrze Franciszka Smudy w ogóle teraz nie myślę. Przede wszystkim chcę dobrze grać dla Lechii - kończy Wojtek.