Grzegorz Kuświk, piłkarz Lechii Gdańsk: Nie czuję się bohaterem
Lechia Gdańsk wygrała z Koroną Kielce 3:2, a kluczowe okazały się dwa gole strzelone przez Grzegorza Kuświka.
fot. Fot. Karolina Misztal
- Nie patrzę przez pryzmat tego, że to trzeci gol z zapowiadanych przeze mnie 20. Na koniec liczy się to, że wygrywamy - mówi Kuświk. - Wiadomo jakie mamy cele. A to, że udało się strzelić dwie bramki i odnieść zwycięstwo, to cieszy i jest najważniejsze. Zrobiliśmy to z bardzo trudnym przeciwnikiem, a w pewnym momencie byliśmy w naprawdę ciężkiej sytuacji. Na pewno nie czuję się bohaterem, ale twardo walczyliśmy do końca o zwycięską bramkę. Mieliśmy mały problem w drugiej połowie i nie wiem z czego to wynikało. Musimy to przeanalizować, wyciągnąć wnioski, bo przed nami mecz na bardzo trudnym terenie w Białymstoku.
Zwycięski gol dla Lechii padł w sytuacji, kiedy napastnik biało-zielonych wygrał w polu karnym pojedynek z obrońcą Korony i trafił do pustej bramki.
- Kątem oka widziałem, że Flavio będzie dośrodkowywał. Udało się trafić, ale szczerze mówiąc nie pamiętam czy zrobiłem to głową, czy trochę kolanem - powiedział Kuświk. - Cieszę się z tych dwóch goli. W poprzednim meczu we Wrocławiu miałem bardzo dobrą sytuację i powinienem strzelić bramkę. Nie graliśmy z polotem i nie było wielkiego kreowania sytuacji, ale powinniśmy wygrać ze Śląskiem.
Lechia znowu miała słabszą drugą połowę. Tak było we Wrocławiu ze Śląskiem i sytuacja powtórzyła się w spotkaniu z Koroną.
- Muszę się z tym zgodzić. Ciężko mi powiedzieć z czego to wynika. Fajnie wyglądaliśmy do straty bramki, a to nas zdekoncentrowało. Korona uwierzyła, że może coś zdziałać i przez długie fragmenty drugiej połowy napierała na nas. Patrząc z perspektywy drugiej połowy to nie zagraliśmy dobrego meczu, ale nikt nie będzie o tym pamiętał, bo liczą się trzy punkty - powiedział Grzesiek. - U siebie nie mamy się kogo bać. Mówiliśmy sobie, że idziemy ostro, na maksa, żeby strzelić bramkę i w pierwszej połowie udało się zdobyć nawet dwie. Druga połowa do poprawy, a w pewnych momentach nawet do zapomnienia.
Koledzy z drużyny chwalili grę Sławomira Peszki, który zaliczył już trzecią asystę w tym sezonie.
- Z podziwem patrzę na Sławka, bo jest w bardzo dobrej formie i ciągnie naszą grę do przodu. Dużo bierze na siebie, a z tego biorą się asysty. Tylko mu pogratulować i obyśmy wszyscy osiągnęli taką formę. Mam nadzieję, że do meczu z Jagiellonią dojdzie do zdrowia. Patrząc z boiska, to nie wyglądało to optymistycznie. Nie rozmawiałem z nim dużo o zdrowiu, ale wiem, że odczuwał ból - powiedział Grzesiek.
Napastnik Lechii brał udział w dwóch sytuacjach w polach karnych, gdzie doszło do spięć, ale sędzia nie podyktował rzutów karnych.
- Sędzia dostał informację o sytuacji ze mną i powiedział mi w przerwie meczu, że była bardzo kontrowersyjna. Zaraz po całej sytuacji powiedział, że mam nie udawać. Była mała kontrowersja, ale z tego co ja czułem na boisku, to powinien być karny dla nas. Prawdopodobnie bym go wykonał. Do karnego podchodzi ten, kto czuje się na siłach, a ja się czułem bardzo dobrze. W drugiej sytuacji, to od razu wiedziałem, że nic nie zrobiłem Rymaniakowi. Tutaj decyzja sędziego była słuszna, zresztą był blisko i to widział - zakończył Kuświk.