Stal Stalowa Wola pokonała Gryf w Wejherowie!
Stal Stalowa Wola w sobotnim meczu 11. kolejki piłkarskiej drugiej ligi pokonała 1:0 Gryf Wejherowo.
fot. Grzegorz Lipiec
Gryf Wejherowo - Stal Stalowa Wola 0:1 (0:1)
Bramka: Adrian Gębalski 15
Gryf: Leleń - Mońka, Brzuzy, Nadolski, Dampc (60 Wicon) - Łysiak (71 Marczak), Kołc, Chwastek, Klimczak, Czychowski (39 Czerwiński) - Ciechański.
Stal: Koncki - Korczyński, Jarosz, Kolbusz, Wójcik - Bętkowski (72 Dobkowski), Stelmach, Wasiluk, Essam (90+3 Siudak), Dziubiński - Gębalski (84 Piechniak).
Żółte kartki: Kołc - Korczyński, Jarosz, Stelmach, Essam.
Sędziował: Piotr Łęgosz z Torunia.
Trener Stali Stalowa Wola, Rafał Wójcik, przed meczem z Gryfem Wejherowo zapowiadał trzy punkty i słowa dotrzymał. Zielono-czarni wykorzystali swoją najgroźniejszą broń, czyli kontrataki.
Zgodnie z przewidywaniami to miejscowi rozpoczęli ostry napór na bramkę Bartosza Konckiego. W pierwszym kwadransie gry doskonałe okazje podbramkowe mieli dwaj byli piłkarze Siarki Tarnobrzeg, Łukasz Nadolski oraz Robert Chwastek. Jednak za każdym razem pięknymi interwencjami popisywał się Koncki. Stalówka wytrzymał napór przeciwnika i wyprowadziła zabójczą kontrę. Mocnym strzałem w lewy róg bramki Lelenia popisał się będący ostatnio w dobrej dyspozycji Adrian Gębalski. Futbolówka znalazła się w siatce i cały obóz piłkarzy Stalówki mógł rozpocząć taniec radości. Gryf najlepszą okazję do wyrównania miał w 40 minucie. Przemysław Czerwiński, który dopiero 120 sekund wcześniej zameldował się na boisku, uderzył niecelnie.
Początek drugiej połowy należał zdecydowanie do naszej ekipy. W ciągu jednej minuty Lelenia do wysiłku zmusili Konrad Korczyński oraz Mateusz Wójcik. Zielono-czarni grali bardzo mądrze, wybijali z rytmu piłkarzy z Wejherowa i wyprowadzali groźne kontry. Ponownie mogła się podobać gra Mohameda Essama, a Kamil Bętkowski pokazał, że może być solidnym wzmocnieniem składu. Pod koniec spotkania to właśnie Essam miał szansę na to, aby podwyższyć rezultat meczu. Zabrakło szczęścia. Jeśli chodzi o Gryf to w 74 minucie Chwastek uderzał ale na kilka metrów przed bramką piłkę przedłużył Marczak i fenomenalnie obronił Koncki. W 88 minucie Kołc uderzał z dwóch metrów i nie trafił w bramkę.
Nic złego już się nie stało Stalówce. Po ostatnim gwizdku podopieczni trenera Wójcika mogli rozpocząć taniec radości. W końcu udało się zdobyć na obcym terenie komplet punktów.